*dwa lata temu, Londyn*
W niedzielny poranek obudziła się w wyśmienitym humorze. Po południu miała wraz z matką i siostrą udać się do Hyde Parku. Charlotte uwielbiała to miejsce. Było jednym zielonym skrawkiem ziemi w centrum miasta.
Podśpiewując pod nosem zeszła na śniadanie. Słysząc krzyki Melissy z jadalni, bardzo się zdziwiła i nawet nie chciała myśleć, co mogłoby być powodem niezadowolenia jej siostry. Był to słoneczny dzień i żadne kłótnie nie powinny wpływać na ich nastrój. W końcu niedziela kojarzyła się ze spokojem. Był to dzień, kiedy wszyscy mogli wypocząć i zwolnić trochę tempa w miejskim biegu.
- Nie mogę w to uwierzyć mamo!
Zignorowała wrzaski siostry i zajęła wolne miejsce obok niej. Melissa w rękach ściskała najnowsze wydanie The Timesa.
- Gdzie ojciec? - Zapytała zaskoczona. - Nie zje z nami śniadania?
- Nie. Razem z twoim bratem musieli wczesnym rankiem wyjechać z miasta.
Lady Hamilton nie była z tego powodu zadowolona. Ojciec był wiecznym pracoholikiem. W ostatnim czasie przekazał część swoich obowiązków jej starszemu bratu, Richardowi wskutek czego razem spędzali naprawdę mnóstwo czasu. Charlotte zazdrościła bratu tego, że mógł wykręcać się z uczestnictwa w przyjęciach bez ponoszenia żadnych konsekwencji. Ona wciąż była skazana na uprzejme pogawędki i tańce do świtu.
- Nawet w niedzielę?
- Niestety. Taka już jego rola. - Westchnęła ciężko matka.
Charlotte sięgnęła po szklankę soku pomarańczowego. Był to jej ulubiony napój, który zawsze dodawał jej energii. Wzięła spory łyk, gdy Melissa wyciągnęła czubek nosa znad gazety.
- Nie wierzę. Nazwała mnie łowczynią tytułów!
Charlotte zakrztusiła się sokiem, słysząc słowa, które dwa dni temu spisała na kartce pergaminu. W głowie powtarzała, że musiał być to zwykły przypadek.
- Zarzuciła też Scarlett, że jest gruba, a to nie prawda.
- Pokaż mi to. - Wyrwała z rąk siostry gazetę.
Melissa nie chciała jej puścić.
- Od kiedy to interesujesz się plotkami?
- Po prostu mi ją daj Melisso.
W końcu jej młodsza siostra odpuściła. Charlotte szybko spojrzała na stronę gazety. W prawym, dolnym rogu dostrzegła specjalnie oddzieloną rubrykę zatytułowaną 'Kronika towarzyska Lady M'. Tuż pod tytułem znajdowały się słowa. Jej słowa.
Jak u diabła znalazły się w tej gazecie.
- Wszystko w porządku Charlotte? - Zapytała z troską matka. - Zrobiłaś się jakaś blada. Czyżbyś się rozchorowała?
Nie mogła wyjąkać z siebie żadnego słowa, więc przytaknęła głową.
- Mamo ta Lady M musi napisać sprostowanie. Ośmieszyła mnie w oczach całego Londynu. - Burknęła Melissa.
- Nie martw się skarbie. Ojciec na pewno porozmawia z Johnem i cała ta sytuacja się wyjaśni.
- Mam taką nadzieję. Ta cała Lady M musi napisać sprostowanie i stosowne przeprosiny. Prawda Charlotte?
Charlotte jej nie słuchała. Wciąż wpatrywała się w stronę papierowej gazety. Próbowała zrozumieć, w jaki sposób jej mierne wypociny znalazły się na łamach The Timesa.
- Charlotte? - Melissa dźgnęła ją łokciem w bok.
- Hmm... - Otrząsnęła się z szoku. - Tak, tak. Masz rację.
CZYTASZ
Kronika Towarzyska Lady M
RomanceCharles Towner, książę Rutalnd zostaje utytułowany przez Lady M w jej kronice towarzyskiej Księciem Pechowcem. Każda kobieta, która się do niego zbliży, rzekomo doznaje uszczerbku na zdrowiu. Są to plotki wyssane z palca. Rutland nie wie, kim jest t...