Rozdział 4

1.4K 78 20
                                    

Po historii, którą usłyszał od pracownika The Timesa, postanowił, że odszuka ją za wszelką cenę. Nie mógł odpuścić, gdy dowiedział się takich informacji. Do tej pory odkrył, że była to panna z dobrego domu. Niewiele, ale zawsze coś. Nie mógł doczekać się spotkania z nią twarzą w twarz. Zastanawiał się, jak dziewczyna zachowałaby się, przyłapana na gorącym uczynku. Czy ze skulonym ogonem szukałaby pomocy u matki, a może jego widok wcale nie zrobiłby na niej wrażenia. Umierał z ciekawości, kim była i dlaczego tak się uczepiła właśnie jego.

Zebrał wszystkie gazety The Times z dwóch ostatnich lat, które zawierały rubrykę z Kroniką Towarzyską Lady M. Miał masę materiałów do przejrzenia i zbyt mało ochoty, aby czytać wypociny młodej panny. Ku jego zaskoczeniu nie były takie straszne. Musiał przyznać, że dziewczyna ma smykałkę do pisania. Tylko dlaczego kłamała na jego temat. Wciąż nie potrafił tego zrozumieć.

W końcu dotarł do fragmentu, gdzie po raz pierwszy napisała o Księciu Pechowcu. Poderwał się z miejsca widząc swoje imię na stronie. Analizował tekst wiele razy, ale jedyną wskazówką była data wydania gazety. Po raz trzeci dobrze się przyjrzał i starał przypomnieć, co robił tydzień przed opublikowaniem tego numeru.

Bezskutecznie.

- Jaki tu nieporządek. - Skomentował Henry wchodząc do jego gabinetu.

- Dobrze, że już jesteś. Mam do ciebie pewną sprawę.

Wilson chwycił za jedną z gazet. Widząc w nagłówku nazwę The Times, przewrócił oczyma.

- Czy to jest warte twojego zachodu?

- Moja ucierpiała duma czy uszkodzona reputacja? - Zapytał sarkastycznie. - Wezwałem cię, bo musisz mi pomóc.

Jego przyjaciel odłożył szybko gazetę na stół, tak jakby został przez nią poparzony.

- Nie, nie i jeszcze raz nie. Mnie w to nie mieszaj.

- Chyba się nie boisz, że wkurzona Lady M napisze coś na ciebie? - Zadrwił.

- Wolę nie ryzykować.

Żałosne.

Nawet Wilson się jej bał. Miała w swoich rękach zbyt wiele władzy. Charles uważał, że kobiety nie powinny się wychylać i narażać opinii publicznej. To było bezmyślne z ich strony. W jego głowie pojawiła się całkiem nowa myśl. Lady M była mężatką, czy panną na wydaniu. Jeśli była niezamężna to musiała być naprawdę głupia. Kiedy w końcu jej prawdziwa tożsamość wyjdzie na jaw, zostanie zrujnowana w oczach ludzi, a Charles zamierzał rozkoszować się tą chwilą jak najdłużej.

Niech poczuje jak to jest znaleźć się w takiej sytuacji.

- Całe szczęście, że masz wobec mnie dług wdzięczności, który teraz spłacisz. - Powiedział przebiegle.

- Och nie! - Jęknął zrozpaczony.

- Wynajmij jakiegoś detektywa. Potrzebujemy każdej informacji.

- To się nie uda. - Stwierdził Wilson. - Wielu już próbowało. Lady M jest nietykalna.

- W takim razie wynajmij najlepszego. Niech prześwietli korespondencje Lawsona. Niech zapisuje kto go odwiedza. Ona musi jakoś dostarczać mu informacje.

Ta kobieta pozostawała wielką zagadką, którą zamierzał rozwiązać. Im trudniej, tym bardziej czuł się podekscytowany.

Henry zaśmiał się głośno.

- Co cię tak rozśmieszyło? - Zapytał rozdrażniony.

- Żadnej kobiecie nie poświęciłaś tyle uwagi.

Kronika Towarzyska Lady MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz