Rozdział 36

1.1K 93 1
                                    

Melissa odstawiła ją pod same drzwi Rutland House. Krótko się z nią pożegnała, a gdy jej powóz zaczął się oddalać, wolnym tempem zaczęła wchodzić po schodach rezydencji. Gdy wkroczyła do holu, ogarnął ją dziwny niepokój. Cisza w rezydencji była niedoniesienia. Zapukała do gabinetu księcia, lecz nie usłyszała w odpowiedzi żadnego odzewu. Szarpnęła za klamkę, ale w pomieszczeniu nie było żywej duszy. A przecież mówiła Henriemu, żeby nie spuszczał księcia z oczu.

Zastanawiała się, gdzie też obaj mężczyźni mogli się podziać. Nie musiała czekać zbyt długo na odpowiedź, bo do jej uszu dotarł głośny krzyk.

- Charles opanuj się!

Szybko wbiegła po schodach na piętro.

Krzyki roznosiły się po całej rezydencji. Charles potrafił panować nad swoimi emocjami, więc bardzo się tym zaniepokoiła. Widząc, że odgłosy dobiegają z pokoju, który należał do Charlotte, przełknęła głośno ślinę.

Stanęła w progu drzwi i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Wszystkie rzeczy były porozrzucane na różne strony. Pośrodku pokoju stał Henry, który nachylał się nad Charlesem, prosząc, by ten się uspokoił.

- Co tu się stało? - Zapytała niepewnie.

Oboje natychmiastowo spojrzeli w jej kierunku. Oczy Charlesa były pełne gniewu, a Wilson posłał jej jedynie współczujące spojrzenie.

- Wyjdź stąd Emmo!

- Dlaczego przeszukujesz rzeczy Charlotte. Tak się nie robi.

Zdarł materac z łóżka żony, myśląc, że może tam znajdzie cokolwiek. Sam nie wiedział, czego szukał. Jakiejś wskazówki lub dowodu, który potwierdzałby to, że Charlotte naprawdę pisała te wszystkie artykuły.

- Ja za nie zapłaciłem, więc mam do tego pełne prawo.

Emma spojrzała z przerażeniem na Wilsona.

- Błagam Henry, zrób coś.

- Myślę, że na nic się zda moja pomoc. Charlotte oszukała nas wszystkich. Charles ma prawo się wściec.

Stanęła wryta w ziemię.

- O-oszukała? - Wyjąkała. - O czym ty mówisz?

- Dowiedzieliśmy się, że Charlotte to Lady M.

Przyłożyła ręce do ust.

Charles poznał prawdę. Był kolejną osobą, która dowiedziała się o tym wszystkim w zły sposób.

Musiała zakończyć to szaleństwo. Stanęła na drodze kuzyna.

- Wiem, że jesteś zły, ale nie zachowuj się tak. Jestem pewna, że Charlotte wszystko ci wyjaśni.

- A co tu jest do wyjaśniania? - Prychnął. - Kłamała, kłamała i jeszcze raz kłamała.

Uderzył pięścią w drewniany blat toaletki z taką siłą, że wszystkie flakoniki z pachnidłami spadły na ziemię.

Emma odskoczyła w stronę drzwi.

- Charles, pomyśl rozsądnie. Przecież znasz Charlotte. Dobrze wiesz, że to kobieta o czystym sercu i nie skrzywdziłaby nawet muchy...

Tracił rozsądek.

Ogarniała go taka złość, że każde następne słowo kuzynki, słyszał jak zza mgły.

Spojrzał w stronę Emmy, lecz jego wzrok utkwił gdzieś ponad jego głowę. Wpatrywał się wprost na drzwi, które prowadziły na poddasze.

I wtedy sobie przypomniał.

Kronika Towarzyska Lady MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz