Rozdział 18

1.4K 96 15
                                    

Była niezwykle zaskoczona tą niespodziewaną wizytą. Co mogła jednak zrobić. Zaprosiła dziewczynę do środka i natychmiast poleciła przygotowanie dla niej pokoju. Udały się razem do bawialni, gdzie podano im herbatę.

Charlotte nie wiedziała, od czego zacząć. Nie znała tej dziewczyny ani nic wcześniej o niej nie słyszała. Nie miała problemu z nawiązywaniem znajomości, ale nie kryła, że była to dla niej trochę niezręczna sytuacja.

Na pierwszy rzut oka, dziewczyna wydała się jej bardzo przyjazna. Uśmiech nie schodził jej z twarzy i z wielkim podziwem oglądała przemierzane korytarze. Charlotte również przeżywała fazę szoku, gdy pierwszy raz pojawiła się w Rutland House. Rezydencja była ogromna.

- Przepraszam, że byłam zdziwiona twoim przyjazdem. Charles nie zdążył mnie uprzedzić, że będziemy mieli gościa.

Emma zachichotała, słysząc jej słowa.

- To dlatego, że sam o tym nie wiedział.

Charlotte była naprawdę zdziwiona jej słowami.

- Jak to? - Odłożyła filiżankę na blat stołu. - Nic nie rozumiem.

- Zacznę może od początku. Zgaduję, że mój kuzyn nie wspomniał ci ni słowem o istnieniu mojej rodziny. Bardzo się jej wstydzi. - Przyznała zażenowana.

- Z pewnością tak nie jest. - Odpowiedziała zakłopotana.

- W porządku. Ma ku temu powód. - Emma westchnęła głośno. - Ojciec Charlesa, nieżyjący już książę Rutland był bratem mojego ojca. Po jego śmierci mój ojciec wraz z moim bratem narobili strasznych długów. Ojciec żądał od Charlesa pomocy i ją otrzymał, ale później znów przetrwonił każdy szyling.

Emma z zawstydzenia spuściła głowę w dół.

- Charles się wściekł. - Kontynuowała. - Nie mieliśmy pieniędzy, aby utrzymać się w Londynie, więc sprzedaliśmy dom w centrum miasta i pospłacaliśmy długi. Zamieszkaliśmy na wsi i życie było coraz lepsze. Brat ciężko pracował, a ojciec wyleczył się z hazardu.

Charlotte dostrzegła jej zaszklone oczy. Wiedziała, że dziewczyna z wielkim trudem opowiada o tych przeżyciach.

- Charles zachował się okropnie. Powinien wam pomóc ponownie. W końcu jesteście rodziną.

Ona była bardzo zżyta ze swoim rodzeństwem. Zarówno Melissą, jak i Richardem. Nawet jeśli ten drugi nie raz doprowadzał ją do białej gorączki. Wiedziała, że zawsze może na nich liczyć, gdy tylko podwinie się jej noga, bo rodzina zawsze powinna się wspierać.

- Słusznie postąpił. Ojciec musiał sięgnąć dna, by zacząć żyć na nowo.

- No dobrze, ale dlaczego tu jesteś. Czy coś się stało? - Zapytała z niepokojem. - Wszyscy w waszej rodzinie są zdrowi.

- Ależ tak, mają się świetnie. Problem w tym, że...

- Ależ nie krępuj się. Mów śmiało. - Zachęciła ją.

- Rok temu wydaliśmy sporo pieniędzy na mój debiut. Ojca nie stać na kolejny taki wyjazd do Londynu. - Podała jej kopertę, którą ściskała w dłoniach. - To list od mojego ojca z prośbą, żebyście przyjęli mnie pod dach na czas sezonu.

Charlotte przyjęła od niej kopertę. Oby tylko książę zechciał zapoznać się z jej zawartością.

- Charles urwał z nami wszelki kontakt. I naprawdę głupio mi prosić was o pomoc, ale nie mam wyjścia.

Charlotte chwyciła jej dłonie, żeby dodać jej otuchy.

- Jesteś tu zawsze mile widziana Emmo.

Kronika Towarzyska Lady MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz