- Cholera jasna, znowu to samo!
Charles z hukiem rzucił na biurko papierową gazetę, którą kupił tego ranka na rogu Pelham Street. Ta przeklęta Lady M napisała po raz kolejny artykuł na jego temat. Gdy zaczęło się całe to szaleństwo związane ze stekiem kłamstw, które pisała na jego temat najzwyczajniej w świecie starał się to ignorować.
Tym razem zaszło to za daleko. Miał dość łatki Księcia Pechowca, która przylepiła się do niego niczym rzep. Wszystko zaczęło się od tego, gdy za namową Stelli Kendrick, jego serdecznej przyjaciółki, wybrał się na popołudniowy spacer do Hyde Parku w towarzystwie panny Elisy i samej Stelli jako ich przyzwoitki. Spędził miło czas w towarzystwie młodej panny, ale ku jego nieszczęściu dziewczyna, stając na kamyku, który okazał się śliski. Przewróciła się i skręciła kostkę. Ta wredna Lady M to wykorzystała i opisała wszystko w swojej rubryce. Później było już tylko coraz gorzej. W jego pobliżu widziano jakąś pannę, której nie znał. Pszczoła użądliła ją w wargi, a w towarzystwie rozeszła się plotka, że dostała opryszczki od pocałunków z nim, co było kompletną bzdurą, bo jedynie przechodził obok niej, wchodząc do jednego ze sklepów na MayFair. Kolejna była Lady Barnett, która dostarczyła mu plan budowy altany, jaką miał zamiar wybudować, a jej mąż był świetnym architektem. Niestety dopadła go choroba, więc jego żona dostarczyła mu plany. Zmierzając do Rutland House lunęło z nieba wskutek czego biedaczka się rozchorowała. Jak zwykle cała wina spadła na niego. Wszystkiemu winna była ta anonimowa pisarka.
Z początku nie narzekał na brak wielbicielek. Wręcz przeciwnie. Spotykał się z kobietami tylko wtedy, gdy zmuszała go do tego Stella. Teraz jednak zapragnął się ożenić. To była odpowiednia pora zważywszy na jego wiek, lecz żadna potencjalna kandydatka nie chciała zbliżać się do niego na krok martwiąc się o swoje zdrowie. To było niedorzeczne i miał dość tego, że ludzie zaczęli go unikać.
Tytuł księcia Rutland, który spoczywał na jego barkach zajmował mu wiele czasu i Charles nie miał ochoty zajmować się bzdetami. Teraz tego żałował. Może gdyby zareagował wtedy, gdy zaczynały pojawiać się te wyssane z palca plotki to uniknąłby katastrofy. Katastrofy, która ciągnęła się za nim od kilku dobrych miesięcy.
- Co tym razem napisała? - Zapytał znudzony Henry.
Artykuły na jego temat pojawiały się tak często, że jego przyjaciel nie był zdziwiony kolejnym wpisem. Henry Wilson był jego dobrym przyjacielem. Poznali się w Eton i od tego czasu byli nierozłączni. Tytuł zmusił Charlesa by stać się tym odpowiedzialnym z ich dwójki. Zawsze ratował przyjaciela z tarapatów. Henry nie grzeszy urodą i to było jego największym problemem. Przez swoją urodę nie raz nie dwa wpakował się w jakiś głośny skandal. Tym razem to on był obiektem skandalu co było dla niego niecodzienną odmianą.
- Uwierz mi, nie chcesz wiedzieć.
Westchnął poirytowany.
- Jak to szło. - Zamyślił się Wilson - A już wiem! Książę Pechowiec, zachowaj dystans, by jego zła passa nie przeszła na ciebie.
Pokręcił głową słysząc te słowa. Ciągły się za nim od miesięcy. Słyszał je na każdym kroku i nieważne czy znajdował się wtedy w kościele, sali balowej czy ulicy. Cały Londyn postanowił go prześladować.
Ta cała Lady M szybko zjednywała sobie ludzi. Charles uważał, że nie było to zbyt dobre i dla niego i dla całej socjety. Opinia jednej osoby potrafiła wpłynąć na całe towarzystwo. Jedni prowokowali skandale, byleby znaleźć się w najnowszym numerze The Timesa inni wręcz zacierali ślady, aby wścibska kobieta nigdy nie odkryła ich najmroczniejszych sekretów. Świat oszalał. Ludzie bali się jednej kobiety, która była bardziej niebezpieczna od niejednego mężczyzny. Tylko z tego jednego powodu budziła w Townerze podziw. Z każdego innego powodu nienawidził tej marnej pisarki.
CZYTASZ
Kronika Towarzyska Lady M
RomanceCharles Towner, książę Rutalnd zostaje utytułowany przez Lady M w jej kronice towarzyskiej Księciem Pechowcem. Każda kobieta, która się do niego zbliży, rzekomo doznaje uszczerbku na zdrowiu. Są to plotki wyssane z palca. Rutland nie wie, kim jest t...