ŚWIĄTECZNY MARATON 2/3
Nastroje w Rutland House nigdy nie były tak pogodne, jak do tej pory. Żar letniego słońca rozjaśniał mroki wielkiej rezydencji, a wszędzie wokół roznosił się spokój i panowała harmonia. Wszystko było tak, jak być powinno. Charles nie złościł się już na nią i na Emmę i zdołał im wybaczyć. Z kolei kuzynka księcia z każdym dniem nabywała pewności siebie i w końcu zaczęła stosować się do zasad etykiety, które Charlotte starała się jej wpoić przez ostatnie tygodnie.
Ta sielanka zainspirowała zakochaną do nieprzytomności Charlotte, by w końcu coś napisać. Ostatnim czasem bardzo zaniedbała swoje obowiązki względem magazynu The Times. Na szczęście pan Lawson był bardzo wyrozumiały w stosunku do niej i nie naciskał. Wręcz przeciwnie. Ludzie czekali w zniecierpliwieniu na kolejny artykuł w jej kronice towarzyskiej, a zainteresowanie tajemniczą pisarką wcale nie zmalało.
Zaczęła zastanawiać się, aby to zakończyć. Z początku pisanie było dla niej wielką frajdą, ale teraz, gdy była zamężna, miała wiele innych zmartwień.
Może pora przekazać stery komuś innemu.
Tylko komu?
Nie znała żadnej osoby, z której z czystym sumieniem mogłaby powierzyć swoją dwuletnią pracę. Zresztą na myśl o tym, robiła się jakaś nostalgiczna. Przypominała sobie powody, dla których zaczęła pisać i jakaś iskra wciąż tliła się w jej wnętrzu, szepcząc, by wzięła się w garść.
- Skończyłaś już? - Zapytała nachylająca się nad jej ramieniem Emma.
- Emmo! - Poderwała się z miejsca. - Wystraszyłaś mnie na śmierć.
- Mogę zobaczyć co napisałaś?
Szybko zakryła pustą kartkę swoją dłonią.
- Jeszcze nie zaczęłam. A ty moja droga miałaś mi pomóc i ostrzec mnie, gdy Charles wyjdzie z gabinetu.
Książę razem ze swoim przyjacielem jak każdego ranka byli zajęci masą papierkowej roboty. To była jedyna okazja, gdy mogła bez żadnych podejrzeń wymknąć się niezauważona i spełnić swą powinność jako Lady M.
- Tak, wiem. - Jęknęła. - Ale nie mogłam się powstrzymać z myślą, że wiem, że będziesz pisała coś o mnie.
To prawda.
Taki właśnie miała zamiar. Oczywiście wcześniej wielokrotnie przedyskutowała z Emmą tę kwestię. W końcu wspominka w gazecie o kuzynce księcia mogła jej pomóc na rynku matrymonialnym, a Charlotte była w stanie zrobić wszystko, byleby Emma odnalazła swoją drugą połówkę.
- Czy mogę tu zostać? Obiecuję, że będę cicho i nie będę ci przeszkadzać, proszę Charlotte, no zgódź się...
Jak mogła odmówić jej, widząc, że dziewczyna niemal błaga ją o to na kolanach.
- No dobrze.
- Tak! - Pisnęła radośnie.
- Miałaś być cicho! - Wytknęła jej.
Emma przyłożyła dłonie do ust.
- Przepraszam - powiedziała przerażona - już będę cicho. Obiecuję.
Charlotte zaśmiała się pod nosem. Nie miała pojęcia skąd w tej dziewczynie tyle energii. Gdy Emma w końcu zamilkła, sięgnęła po pióro i zanurzyła je w kałamarzu wypełnionym atramentem.
Doszły mnie słuchy, że w towarzystwie pojawiła się ostatnio ciekawa osobowość, a jak dobrze wiecie, moi drodzy czytelnicy, takie persony nie są w stanie umknąć mej uwadze. Na salony powróciła kuzynka księcia Rutland, Emma Towner. Panna Towner pojawiła się na przyjęciu księżnej Glanville i...
CZYTASZ
Kronika Towarzyska Lady M
Roman d'amourCharles Towner, książę Rutalnd zostaje utytułowany przez Lady M w jej kronice towarzyskiej Księciem Pechowcem. Każda kobieta, która się do niego zbliży, rzekomo doznaje uszczerbku na zdrowiu. Są to plotki wyssane z palca. Rutland nie wie, kim jest t...