*rok temu, Londyn*
Był to dzień, w którym całkowicie zmieniła swoje podejście do Charlesa Townera, księcia Rutland. Od kiedy wrócił z Włoch do Anglii, Isabel wciąż próbowała nawiązać z nim znajomość. Zostali sobie oficjalnie przedstawieni, ale nie zamienili ani słowa na osobności. Był to mały sukces, więc dziewczyna szukała okazji by ponownie zamienić z księciem chociaż słowo.
Isabel była zrozpaczona, gdy pojawiły się pierwsze plotki, że książę może zaręczyć się ze Stellą Crawford, która była niezaprzeczalną gwiazdą tego sezonu. Jednak podczas jej przyjęcia zaręczynowego, ogłoszono, że panna Crawford przyjęła zaręczyny księcia Glanville, którego znała od dzieciństwa. To sprawiło, że Isabel znów zyskała nadzieję.
I w ten oto sposób znalazły się tutaj, na balu dobroczynnym Diany Myles, która była narzeczoną lorda Crawforda. Charlotte wcale nie miała ochoty tu przychodzić.
Odkąd Melissa zaręczyła się z panem Christopherem Westcott, wśród przyjaciół zwanym Kitem, los Charlotte się odmienił. Jej matka zajęta przygotowaniami do zbliżającego się ślubu całkowicie o niej zapomniała i Charlotte nie musiała już pojawiać się na przyjęciach. Bywała na nich jedynie od czasu do czasu. Bardzo cieszyła się ze szczęścia swojej młodszej siostry. Melissa zakochała się w człowieku bez tytułu, a poślubiając go już na zawsze pozbędzie się łatki łowczyni tytułów.
Isabel nalegała, aby Charlotte pojawiła się tego wieczora na przyjęciu. Nie mogła odmówić przyjaciółce, bo wiedziała, że Isabel bardzo się stresuje i potrzebuje wsparcia. Stały wtedy pod ścianą na sali balowej, z daleka przyglądając się księciu Rutland. Stał naprzeciw nich razem ze swoim przyjacielem Henrym Wilsonem. Gdy pan Wilson opuścił swojego przyjaciela, zostawiając go samego na sali balowej, Isabel podskoczyła niespokojnie.
- To moja szansa. - Zapiszczała podekscytowana. Szybko poprawiła sukienkę. - Jak wyglądam?
- Wspaniale jak zawsze. Książę musiałby być ślepy, żeby tego nie zauważyć.
Isabel uśmiechnęła się promiennie.
- W takim razie idę.
Charlotte trzymała kciuki za przyjaciółkę, która właśnie podeszła do Rutlanda. Z tej perspektywy widziała jedynie jego twarz, bo Isabel była odwrócona do niej plecami. Książę z początku wydawał się zaskoczony. Z tej odległości nie mogła usłyszeć o czym rozmawiali. Zmartwił ją fakt, że Isabel zaczęła mocno gestykulować, a robiła tak tylko wtedy gdy naprawdę się denerwowała. Po chwili książę wybuchnął śmiechem. Charlotte wręcz umierała z ciekawości, co było powodem jego rozbawienia. Pomyślała, że był to dobry znak. Aczkolwiek książę pokręcił głową i odszedł, zostawiając Isabel samą.
Gdy dziewczyna odwróciła się w jej stronę Charlotte, wiedziała, że rozmowa nie poszła po jej myśli. Szybko do niej podbiegła z zaszklonymi oczyma.
- Och Charlotte. To była katastrofa.
- Co się stało? Co powiedział?
Isabel podciągnęła nosem, a z jej ust wydostał się żałosny jęk.
- Zaproponowałam mu spacer po Hyde Parku, mówiąc, że na łonie natury może poczuć się jak we Włoszech.
- I co odpowiedział?
- Odmówił, więc zaproponowałam, że moglibyśmy zatańczyć, a on roześmiał się głośno. Później było coraz gorzej.
Zmarszczyła czoło.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Oznajmił, że nikt nie lubi namolnych panien i odszedł.
Isabel nie zasługiwała na to, by zostać tak potraktowaną.
CZYTASZ
Kronika Towarzyska Lady M
RomanceCharles Towner, książę Rutalnd zostaje utytułowany przez Lady M w jej kronice towarzyskiej Księciem Pechowcem. Każda kobieta, która się do niego zbliży, rzekomo doznaje uszczerbku na zdrowiu. Są to plotki wyssane z palca. Rutland nie wie, kim jest t...