Rozdział 7

1.3K 78 3
                                    

*półtora roku temu, Londyn*

Plan pana Lawsona okazał się genialny w swojej prostocie. Charlotte zamawiała same romanse, więc nikt ze służby nie odważył się otwierać jej książek. Dzięki temu od pół roku pisała w swojej rubryce, zachowując w sekrecie swoją tożsamość. Raz na miesiąc odwiedzała redakcję The Times pod pretekstem osobistego wypożyczenia książek. W tym czasie dyskutowała z panem Lawsonem na temat swoich tekstów. John był doświadczonym pisarzem, więc chętnie słuchała jego uwag i starała się unikać błędów, które popełniała. Podarował jej nawet egzemplarz podręcznika dla pisarzy. Wcześniej nawet nie wiedziała, że takowe istnieją.

Bywały dni, kiedy jej alter ego wymagało od niej sporo wyrzeczeń. W końcu co tydzień musiała dostarczać nowe teksty, a nie zawsze miała natchnienie do pisania. Bycie Lady M i odpisywanie na masę listów zabierało jej sporo czasu. Od dwóch miesięcy nawet nie dotknęła fortepianu, co wcześniej wydawało się jej nie do pomyślenia.

Denerwowało ją też to, że czasami ludzie rozumieli jej teksty na opak. Musiała więc pisać sens całego tekstu wprost. Tak, by nikt go nie przekręcił. Nienawidziła, gdy ludzie próbowali przypisać jej słowa, których nigdy nie napisała, a to zdarzało się bardzo często.

W dodatku matka nie była zadowolona z faktu, że Charlotte przesiadywała całe dnie w swoim pokoju. Zawsze musiała chować wszystkie listy pod łóżkiem. Miała też oddzielne pudełko, do którego wkładała listy z informacjami dotyczącymi znanych osobistości. Pomyślała, że mogą się jej kiedyś przydać. Nigdy nie wiedziała kto zechce ją publicznie zaatakować. Dzięki temu zawsze była przygotowana do kontrataku, wyciągając na swojego przeciwnika brudy, które dotarły do niej za pomocą listów. Miała informatorów w całym Londynie. Panny żaliły się jej na srogie matki, narwanych mężów i zazdrosne siostry. Jej kartonowe pudełko było bombą informacyjną, której należycie strzegła.

Tak mijały dni. Zbliżało się Boże Narodzenie, więc Charlotte miała wielką nadzieję, że wypocznie od skandalów. Pomimo faktu, że sezon towarzyski zakończył się kilka miesięcy temu to w Londynie wciąż coś się działo i nie brakowało jej tematów do napisania.

- Czy Melissa nie jest zła, że nie udało się jej oświadczyć w tym roku?

Głos Isabel wyrwał ją z rozmyślań.

- Nie wiem. - Odpowiedziała szczerze. - Nie wydaje się z tego powodu przybita.

Wręcz przeciwnie.

Melissa radośnie rozmawiała i zabawiała gości. Matka postanowiła wydać w ich domu małe przyjęcie dla bliskich znajomych z powodu zbliżających się świat.

- Ale to Melissa. Pewnie jest wściekła, że z powodu Lady M, żaden kawaler się jej nie oświadczył.

Charlotte nie zastanawiała się nad tym wcześniej. Melissa wydawała się jej być szczęśliwa, więc Charlotte nie zawracała sobie głowy jej stanem. Była jej starszą siostrą i musiała z nią o tym porozmawiać. Obiecała sobie, że jeśli będzie trzeba to napisze parę pochlebnych słów o siostrze. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby z jej powodu Melissa nie wyszła za mąż. Charlotte dobrze wiedziała, że jej na tym bardzo zależało, ale była jeszcze taka młoda. Ostatecznie Charlotte stwierdziła, że może nawet dobrze się stało. Melissa mogła dorosnąć przez rok i lepiej zapoznać się z tym światem. Nie potrzebnie się martwiła. Jej siostra z pewnością znajdzie odpowiednią partię.

- Jeśli ktoś jest jej przeznaczony to z pewnością wkrótce się o tym przekonamy. - Powiedziała ze spokojem.

- Panny w Londynie są zbyt zawzięte. - Powiedziała Isabel, popijając gorącą herbatę.

Kronika Towarzyska Lady MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz