Rozdział 31

1.2K 112 4
                                    

To była wyjątkowa noc.

Tego wieczora Charlotte po raz pierwszy wydała przyjęcie w Rutland House jako księżna Rutland, a przede wszystkim jako żona księcia. Powinna urządzić je zaraz po ślubie, ale w tamtym okresie Charles nie wymagał od niej, by angażowała się w swoją rolę.

Wszystko uległo zmianie.

Teraz gdy wyznali sobie miłość, wszystko wydawało się takie proste. Kto by pomyślał, że wystarczyło wypowiedzieć dwa słowa, by całe ich życie w końcu w pełni nabrało kolorów. Oboje byli szczęśliwi jak nigdy dotąd i nie mogli nasycić się swoją bliskością.

- Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła. - Zwróciła się do Stelli. - Gdyby nie twoja pomoc to przyjęcie zakończyłoby się fiaskiem.

- Ależ to żaden problem. Uwielbiam organizować przyjęcia. - Zachichotała.

Charlotte nigdy za specjalnie nie interesowała się wydawaniem przyjęć. Zawsze, gdy matka prosiła ją o pomoc, unikała tego tematu jak ognia. Nie spodziewała się, że kiedyś będzie tego żałować, ale nie sądziła, że będzie jej dane poślubić kogoś z wyższych sfer i że ta wiedza okaże się niezbędna.

To zawsze Melissa była ekspertką w tematach przyjęć. Jej siostra od małego uwielbiała przyjęcia. Tym razem nie mogła poprosić jej o pomoc, bo wciąż ze sobą nie rozmawiały. Wysłała jej i Kitowi zaproszenie, ale nie dostrzegła jej w tłumie gości. Dostrzegła jedynie czuprynę Christophera, ale nie miała czasu, żeby się z nim przywitać.

Nie mając wyboru, poprosiła o pomoc Stellę Kendrick i wcale tego nie żałowała. Dzięki niej wybrała najlepszy kwartet smyczkowy w mieście. Pomogła jej również z listą gości i przygotowaniem odpowiedniego menu. Stella pomimo tego, że była w trzecim miesiącu ciąży wciąż oferowała jej swoją pomoc. Dzięki temu obie bardzo się do siebie zbliżyły. Można pomyśleć, że była teraz jej najlepszą przyjaciółką, a nie Charlesa. Całe te przygotowania były również świetną lekcją dla Emmy, która przez ostatnie dwa dni chodziła za Charlotte i Stellą wszystko dokładnie notując w swoim notatniku.

- Jestem pewna, że Lady M wspomni o tym przyjęciu w swoim następnym numerze. W końcu to wydarzenie roku.

- Tak myślisz? - Zapytała, udając zaskoczenie.

Nie miała zamiaru o tym wspominać. Bardzo zaniedbała swoje obowiązki, a John Lawson, wydawca gazety zaczął na nią naciskać, co wcale się jej nie podobało. W efekcie otrzymał przeciwny skutek do zamierzonego. Charlotte była o włos od zrezygnowania z dalszego pisania dla The Timesa.

- Z pewnością tak będzie.

Gdzieś w tłumie wyłapała rudą czuprynę Isabel.

- Wybacz Stello, ale muszę pilnie z kimś porozmawiać.

- Jasne. Jako dobra gospodyni musisz zabawiać gości. - Zachichotała.

Posłała jej pełne wdzięczności spojrzenie.

Gdy zmierzała w stronę panny Hardwick, ludzie witali się z nią uprzejmie, gratulując wyprawienia wspaniałego przyjęcia. Było to dziwne, nieznane jej dotąd uczucie, ale całkiem przyjemne.

- Isabel, cieszę się, że cię widzę. Musimy porozmawiać.

Dziewczyna cała się naprężyła.

To było dziwne.

- Czy coś się stało?

- Tak dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy, przepraszam. Ostatnio w moim życiu wiele się dzieje.

- Zauważyłam. - Isabel kątem oka spojrzała na księżną Glanville.

- Stella bardzo mi pomogła. - Wyjaśniła, nie chcąc, by Isabel poczuła się odrzucona. - W końcu jest księżną. Zna się na przyjęciach jak mało kto.

Kronika Towarzyska Lady MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz