Rozdział 11

1.2K 87 9
                                    

Ich małżeństwo było wadliwe. Dniami się unikali, a wieczorami spotykali na miłosnych uniesieniach. Charles nie miał z tym żadnego problemu. Wręcz przeciwnie. Był w pełni zadowolony z ich małżeństwa. Po ciężkim dniu mógł rozładować swoje frustracje w objęciach młodej żony. Czuł się przez to w pełni zrelaksowany i nawet Lady M nie mogła zniszczyć jego dobrego nastroju.

Natomiast Charlotte wcale nie odpowiadał taki układ. Noce były wspaniałe, ale ona wciąż pragnęła czegoś więcej. Chciała zbudować z nim głębszą relację, bo mocno wierzyła, że wtedy Charles zapragnie zatrzymać ją u swego boku. Nie wiedziała jak szybko kobieta może zajść w ciążę. Jej siostra, Melissa od roku pozostawała w małżeństwie, a wciąż nie doczekała się dziecka. To było dla niej małym pocieszeniem i dawało jej nadzieję, że może spędzić nawet rok u boku męża. Tyle czasu z pewnością wystarczyłoby, aby Charles ją pokochał. Problemem było to, że Charlotte nie miała pojęcia jak rozkochać w sobie mężczyznę. Edwin kiedyś ją kochał, ale pokochał ją od pierwszego wejrzenia. Rozumieli się bez słów i pragnęli swojego towarzystwa. Tym razem sytuacja była bardziej komplikowana. Charles nie żywił względem niej żadnych uczuć, nawet po ich nocach pełnych pożądania, co było dla niej nie do pomyślenia. Jej mąż musiał być robotem bez uczuć.

Spożywali razem śniadanie, gdy Charlotte ponownie postanowiła podjąć próbę rozmowy z mężem.

- Co będziesz dzisiaj robił?

- Mam dużo na głowie. - Westchnął ciężko. - Muszę spotkać się z zarządcą, później mam spotkanie z dzierżawcami. Po południu mam spotkanie z lordem Crawfordem.

Tytuł księcia był ciężarem. Charles większość swojego czasu spędzał poza domem lub w swoim gabinecie. Jednak skoro znajdywał czas, aby pojawiać się na przyjęciach, to Charlotte była przekonana, że znajdzie również chwilę i dla niej.

- Wrócisz na obiad? - Zapytała z nadzieją.

- Nie wiem, czy się wyrobię.

Zignorowała jego obojętny ton i uśmiechnęła się promiennie.

- Będę na ciebie czekać.

- Nie zadawaj sobie tyle trudu Lottie.

Charlotte wzięła głęboki wdech, żeby się nie zdenerwować. Dobrze wiedział, że nie znosiła tego przezwiska.

- To dziwne. - Zamyślił się przez chwilę.

Spojrzała na niego z zaciekawieniem.

- Lady M nie napisała nic o naszych zaręczynach ani ślubie.

Faktycznie. Charlotte była tak pochłonięta swoimi problemami, że nie zwróciła uwagi na ten detal. W końcu Książę Pechowiec był ulubionym tematem tajemniczej pisarki.

- Może już nie jest tobą zainteresowana. - Starała się zabrzmieć jak najbardziej obojętnie.

- Z pewnością nie. Pewnie niedługo doczekamy się artykułu o naszej dwójce. Powinnaś się na przygotować. Ta kobieta nie zostawia na mnie suchej nitki.

- O mnie się nie martw. Nie z takimi pannami miałam do czynienia.

Charlotte tylko raz napisała o sobie. Była to krótka uwaga na temat jej stroju. Nie wychylała się i wciąż pozostawała w cieniu. Nie bywała tematem rozmów innych dam. Była dla nich po prostu nieciekawa, ale teraz, gdy została księżną Rutland, ludzie musieli liczyć się z jej zdaniem. 

Charles spojrzał na zegarek.

- Raczej nie zdążę wrócić.

Jego obojętność była dla niej ciosem prosto w serce. Nie mogła zniżyć się do tego stopnia, by błagać go na kolanach o to, by spędził z nią trochę czasu. 

Kronika Towarzyska Lady MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz