Rozdział 14

1.5K 83 5
                                    

Charles niespokojnym krokiem przemierzał hol. Tego poranka miał otrzymać pierwszą wiadomość od detektywa z Bow Street zawierającą nazwiska osób, które w ostatnim czasie odwiedziły redakcję The Times oraz wysłały do niej korespondencję. Miał nadzieję, że w końcu uda się mu trafić na jakąś poszlakę. W końcu Lady M nie mogła wiecznie przed nim uciekać. Prędzej czy później musiał ją dopaść.

W końcu przybył służący z pocztą, a Charles natychmiastowo wyrwał ją z rąk swojego podwładnego. Zdziwił się, widząc duży pakunek zaadresowany do jego małżonki. Zaciekawiony zaczął otwierać małą paczkę.

- To moje. - Charlotte wyrwała mu pakunek z rąk. Odwróciła się na pięcie i miała zamiar odejść.

O nie.

Towner był zbyt ciekawy, by pozwolić jej zniknąć. Nikt nie miał powodu do wysyłania jej paczek.

- Nie otworzysz?

- Co? - Zapytała zaskoczona.

- Paczki. - Wskazał na kartonowe pudełko.

Charlotte pobieżnie spojrzała na swój pakunek. John Lawson wysłał jej pudełko książek jak co tydzień. Nie mogła pozwolić, aby jej mąż odkrył, że między stronami ukryte są listy od fanów Lady M.

- To tylko książki. - Machnęła ręką. - Nic ciekawego.

- Książki? - Zmarszczył czoło. - Nie rozumiem, po co kupujesz nowe skoro masz tutaj całą bibliotekę.

Nie potrafiła zrozumieć jego oburzenia.

- Wcale ich nie kupiłam. Wypożyczyłam je z The Times. Wiedziałeś, że mają tam bibliotekę?

Nie wiedział.

- Drukują tam najnowsze wydania. Jako jedna z pierwszych w całej Anglii mogę je przeczytać, ale to nic ciekawego dla ciebie mężu. To tylko głupie romanse.

Z jakiegoś powodu książę odczuł, że jego żona nie do końca mówi mu prawdę. Jej wzrok błądził po pomieszczeniu, gdy wypowiadała te słowa. To musiała być oznaka mówienia nie prawdy.

To wyprowadziło go z równowagi. Nie mógł pozwolić by jego własna żona go okłamywała. Co też mogła przed nim ukrywać. Złapał za karton i rozerwał go jednym ruchem. W holu rozniósł się cichy pisk Charlotte. Mało obchodziła go w tamtym momencie jej opinia. Musiał poznać prawdę.

- Co ty wyprawiasz? - Widząc okładkę jednej z książek, twarz Charlesa oblała się purpurą. Czuł wstyd z powodu swojego zachowania.

- Przepraszam Charlotte. Nie powinienem był...

Nie potrafił znaleźć słów, które usprawiedliwiałyby jego zachowanie. Poczucie, że Charlotte mogłaby przed nim coś ukrywać, wyprowadziło go z równowagi. Był głupcem. Charlotte nigdy nie mogłaby go zdradzić. Pochodziła z dobrego domu i dobrze wiedziała gdzie jest jej miejsce. Spełniała wszystkie jego oczekiwania.

- Mówiłam, że to tylko książki. - Ciężko westchnęła. - Nic się nie stało. A do ciebie coś przyszło?

Charlotte z zaciekawieniem spoglądała na kopertę zaadresowaną do księcia. Wyjrzała nad jego ramię, aby móc odczytać nadawcę, lecz na nic się to zdało. Charles schował ją w wewnętrznej kieszeni swojego płaszczu.

- Nic ważnego.

Dopiero teraz zauważyła, że książę miał zamiar opuścić Rutland House. Przez jej głowę przeszło milion scenariuszy. Przełknęła głośno ślinę na myśl, że mógłby wybrać się do kochanki. Wielokrotnie słyszała przeróżne historie szeptane na balach. Gdy żona znudzi się swojemu mężowi to bardzo często szuka on pocieszenia w ramionach innej kobiety. Musiała powstrzymać go za wszelką cenę.

Kronika Towarzyska Lady MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz