6 cz 2.

605 72 12
                                    

Chyba każdy gdy czuje się zakłopotany swoim zachowaniem unika człowieka przez, którego czuje się jak idiota. Tylko jak tego dokonać mieszkając z kimś pod jednym dachem? Zawsze najtrudniejszym momentem dnia dla mnie był poranek, nie raz mijałam się z nim w drodze do jedynej łazienki w tym domu. Każdy z nas pilnował, żeby nie zostawić otwartych drzwi kiedy z niej korzystamy. Najwyraźniej mój lokator był zaspany, bo zastałam go nagiego pod prysznicem. Ja wrzasnęłam on podskoczył jakby go woda poparzyła z zalanymi spienionym szamponem oczami zaklął bo chyba oczy go zapiekły, omal nie wyłożył się na śliskiej powierzchni dając mi niezły widok na ciało jakiego nie powinien mieć facet w jego wieku. Opadły mi usta ze zdziwienia i gapiłam się przez sekundę, zanim dotarło do mnie co robię. Jęknęłam i odkręciłam się na pięcie wybiegając ze środka omal nie przewracając Michalinki, która biegła korytarzem zwabiona moim wrzaskiem. Ledwie ją złapałam, zanim zdążyła zobaczyć zbyt wiele i nabawić się traumy na całe życie. 

- To było niezręczne. - Wymamrotałam do siebie. Miałam ochotę się ubrać i uciec z domu. Jasna cholera, przecież na dole miałam łazienkę. Złapałam w dłoń przygotowane ubranie i dwa ręczniki pośpiesznie schodząc na dół. Chyba w życiu nie czułam się tak głupio, wczorajszy dzień bił rekordy a dzisiejszy zaczął się wcale nie lepiej. Jak ja mu spojrzę w oczy?  Jęknęłam w głos. 

- Anno? - Jeszcze nie byłam gotowa na to, żeby z nim rozmawiać. Szczerze chciałabym się schować pod kołdrę i udawać, że reszta świata nie istnieje. - Przepraszam, że nie zamknąłem drzwi. Chciałem ci pomóc i uświadomić, że seks jest czymś naturalnym i dobrym. - No on chyba oszalał. Teraz mnie krew zalała a w uszach poczułam szum. Otworzyłam drzwi piwnicznej łazienki i wyparowałam ze środka.

- Zastawiłeś na mnie pułapkę? - Warknęłam wściekła. 

- Przepraszam, chyba nie myślałem logicznie. Mało spałem w nocy, bo ciągle miałem w głowie to co wczoraj usłyszałem. - Zaczął mi wykładać swoje racje. Warknęłam w głos. 

- Ty myślisz, że skoro to ma być dla zdrowia, to ja za przeproszeniem wystawię tyłek dla pierwszego lepszego faceta, żeby mi komin przeczyścił? - Krzyknęłam na niego. Na twarzy pojawiły mu się gorące rumieńce a oczy błyszczały jak klejnoty. Oblizał usta a ja dopiero to dostrzegłam. O nie. Nie nie nie. Nozdrza mu się rozchyliły jakby węszył za czymś. Miałam przed sobą iście napalony egzemplarz. Nie i jeszcze raz nie. 

- Zrób taki numer jeszcze raz, a osobiście spakuję twoje bambetle i wystawię na zewnątrz. Rozumiesz? Michalina omal nie wbiegła do łazienki, kiedy ty tam świeciłeś gołym zadkiem. Od dzisiaj korzystasz z tej na dole i gówno mnie obchodzi, czy uważasz, że wyświadczasz mi przysługę. Ja nie szukam żadnych przygód. Zrozumiałeś? - Wrzasnęłam.  Nawet nie czekałam na jego dalsze gesty. Zebrałam się w sobie i dałam drapaka. Może jestem tchórzem ale niech on mi nie wmawia, że ja go pociągam. W porównaniu do niego byłam starą babą i nie miałam ochoty na żadne przysługi z jego strony. Seks może być fajny. Tak mi bredził. Niech się idzie wypchać trocinami. 

- Michalina, wychodzimy. - Krzyknęłam w stronę pokoju małej. - Zjemy śniadanie u wujków. - Wypadła  ze swojego pokoju w krzywo zapiętym sweterku i z włosami roztrzepanymi na wszystkie strony. Złapałam jej plecaczek i wyszyłyśmy z domu jak tylko ubrałyśmy buty. Zamierzałam iść do sklepu po świeże drożdżówki i wprosić się na kawę do Grzegorza i Mariana. A mojego lokatora będę unikała jak diabeł święconej wody. Skończyły się wspólne obiadki, śniadanka czy picie kawy. Posiłki  moje i Misi będę zabierała do swojego pokoju. Wystarczy, że wstawię tam mały stolik. Zamierzam go dzisiaj kupić po tym jak odstawię małą do przedszkola. Wytrzymam te kilka miesięcy zanim się go pozbędę. 

Grześ dzielnie czekał aż wrócę z zakupionym stolikiem, żeby mnie wypytać. Po streszczeniu przeze mnie całej sytuacji najpierw wybuchnął donośnym śmiechem a później mnie przytulił pocieszająco. 

- Wiem, że tobie się wydaje, że ty go nie kręcisz, ale jestem pewien, że się mylisz Aniu. - Jasne mów mi dalej te głupoty. Moja mina widocznie to wyrażała bo tylko westchnął i pokręcił głową. - Marian ja nie mam na nią siły, co ona sobie w tej swojej upartej głowie stworzyła. - Przeginał wzywając pomoc.

- Te wasze bzdury nie mają znaczenia. - Obaj chyba chcieli się ze mną kłócić. - Kocham was jak moich braci ale nie namawiajcie mnie do sprzeniewierzenia się moim zasadom. Te zapewnienia i podchody nic nie znaczą, jaki dałabym przykład moim dziewczynkom łajdacząc się? Dostanę leki i będzie lepiej i tyle mam do powiedzenia. A tego pełnego poświęcenia policjanta mam zamiar unikać dopóki nie odejdzie z mojego domu. 

- Ale jakie łajdaczenie? Bo ja nie rozumiem. - Grzegorz chyba miał własne zdanie. 

- Jestem mężatką czy nie? - Chociaż z tym zamierzałam coś zrobić, może nie teraz ale za kilka miesięcy jeżeli Michał się nie znajdzie wcześniej złożę wniosek o rozwód. Nie mam zamiaru z nim zostać w żadnej postaci. Fizycznej czy duchowej. Mój zięć już sprawdzał czy mogę się rozwieść w takiej sytuacji. Mogę i to mnie cholernie cieszyło. Wystarczyło iść do prawnika. Gdyby były potrzebne dowody zdrady to znajdę jego byłą partnerkę. Ale jego syn miał to samo nazwisko co on a na drugie imię Michał. To było śmieszne, nasz miał na pierwsze Michał, córkę za moimi plecami zarejestrował pod damską wersją swojego imienia. Ja zamierzałam ją nazwać Eweliną. 

Gdy odetchnęłam od jego duszącej obecności docierało do mnie jak bardzo mnie zdominował i sprawił, że umierałam wewnętrznie. Teraz po tych kilku miesiącach byłam zupełnie inną osobą. 

- Może powinnaś przestać nią być. - Grzegorz stwierdził bez ogródek. 

- Pod tym względem masz rację. Jak pojadę do Kasi, znajdę prawnika i zamierzam złożyć papiery. - Uśmiechnął się szczęśliwy. - Ale to niczego nie zmienia Grzesiu. Ja nie jestem tego typu osobą. On był jedynym facetem z jakim spałam i szczerze nie pragnę nikogo przy sobie. Jedyne na czym chcę się skupić to pomoc matce, praca i wychowanie Misi. Zastanawiam się czy nie powinnam z czasem się wyprowadzić z naszego domu, zostawić to wszystko za sobą. Może zmienić miasto. - Nikt nie wiedział jak bardzo dawało mi popalić rodzeństwo. Kiedyś byliśmy zżyci ale to skończyło się dawno temu, teraz grozili mi prawnikami, bo chcieli ode mnie wyłudzić spłatę działki jaką przepisali mi rodzice. Matka była coraz słabsza a co z tym się łączyło wymagała opieki, której nie chciała ode mnie. Marzyła aby, któreś z jej pozostałych dzieci zabrało ją do siebie. Jeżeli Michał nie wróci będę się z czasem zmagała z tym gównem. 

- Wracam do domu. - Oznajmiłam tuż przed szesnastą. Dzisiaj siedziałam jedynie w papierach, bo nikt nie zapisał się na zabiegi kosmetyczne. - Zrobiłam wszystkie faktury i zamówienia. Mamy korektę do hurtowni, chyba zapomnieli nam dołożyć kartonika lakierów do włosów albo próbują nas obrobić. Teraz jest już zamknięta ale zadzwonię do nich rano. 

- Zawiozę cię. - Maniuś złapał kluczyki swojego opla. - Nie marudź, nie poradzisz sobie z tym meblem i dzieckiem na raz. Chcesz zrobić jakieś zakupy? Tak przy okazji? Grześ co mam na kolację kupić? - Wtedy wpadłam na genialny pomysł.

- A może zjecie u mnie? Pomożecie mi przestawić meble w moim pokoju. Zobaczycie jak wyszła kuchnia. Macie ochotę? - Tak na prawdę nie chciałam być sam na sam z Kalińskim. Jutro ustalę sobie nowe godziny przygotowywania posiłków i robienia innych rzeczy w domu, tak, żeby ograniczyć widywanie tego człowieka nawet przelotnie. Dzisiaj za moją tarczę wystarczą oni. 

Zaginiony. Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz