- My jesteśmy niezmienni i na zawsze. - Padła odpowiedź. Tylko dlaczego mu nie wierzyłam? Dlaczego czułam się oszukana? Kolejny raz w życiu. To bolało, bardziej niż świadomość tego, że mój " brat" był moim ojcem. Jego mogłam zrozumieć, był nastolatkiem w obcym dla niego państwie, jego dziewczyna się zabiła a dziecko umieszczono w domu dziecka, zrobił to co mógł zrobić przerażony nastolatek. Ustąpił dorosłym. Przewinęłam niektóre wczesne wspomnienia i poświęcał mi kiedyś masę czasu. To on uczył mnie czytać i odrabiał ze mną lekcje. Nauczył mnie pływać i jeździć na rowerze, może nie miał mnie oficjalnie ale zrobił to wszystko co powinien zrobić rodzic. Nosił mnie, przytulał, odprowadzał do szkoły. Bronił przed okrucieństwem rodzeństwa. A Adam? Czy ja go znałam? Czy zwyczajnie odgrywał przede mną komedię? Przecież tak idealni faceci nie istnieją. - Przestań. - Warknięcie wydobywa się z jego ust. - Nie kwestionuj nas, to wszystko co mamy jest całkowicie prawdziwe. Nie ma w tym żadnego oszustwa. - Kręcę głową przygryzając wargę.
- Widzisz co narobiłeś? Tak o nią kurwa dbasz? Ona teraz cierpi. - Antoni spogląda w moje oczy ze smutkiem.
- Dbam o nią i wiem, że lepiej powiedzieć całą prawdę i iść uczciwie obok siebie niż pozwolić potworom z dostępnej wiedzy korzystać. A wykorzystają ją możesz mi wierzyć. Przecież ją kochasz i ona o tym wie, jest tylko zraniona ale przez życie nie da się przejść bez ran i to też rozumie. To moja córka wychowałem ją. - Słowa Antka sprawiają, że podnoszę głowę i patrzę mu w oczy. - Zawsze się tobą zajmowałem odkąd odebraliśmy cię z domu dziecka tamtego dnia. Alicja nie miała na to ochoty, ledwie znosiła swoje dzieci gdy były tak malutkie. Pewnie dlatego wyrosły na takie potwory. To ja wstawałem do ciebie w nocy, karmiłem cię i robiłem wszystko, żebyś była szczęśliwa. Ale nie mogłem być z tobą cały czas. Musiałem pracować, ta suka wzięła każdy grosz jaki miałem ale nie zamierzała nas karmić z tych pieniędzy. Płaciłem za wszystko. W końcu zrozumiałem, że nigdy się od nich nie uwolnimy jeżeli nie zarobię jakiś większych pieniędzy. - Uśmiecha się smutno. - Pamiętasz jak wyjechałem? Rozmawiałem wtedy z tobą na spacerze. Coś ci obiecałem wtedy. - Jak przez mgłę przypominam sobie ten czas, obiecał mi, że gdy wróci to on się zajmie naszym życiem, że wtedy wszystko się ułoży i w końcu będziemy szczęśliwi. Długo mnie przytulał do siebie. Pamiętam jak mnie tam zostawił i ruszył z jedną torbą w dłoni, jak odwrócił się i mi pomachał. Miałam wtedy piętnaście lat. Wrócił kiedy byłam miesiąc po ślubie i w ciąży.
- Gdzie byłeś? - To pytanie wypada ze mnie bezwiednie. Dlaczego nie wrócił wcześniej i nie powstrzymał mnie od tragicznego błędu? Teraz pokazuje mi całe swoje cierpienie. Zrywa się i zaczyna chodzić po salonie.
- Wyjechałem do Anglii. - Szarpie swoje blond włosy. - Mimo, że angielski to bardziej mój język rodowity i tak było mi ciężko znaleźć przyzwoitą pracę, zwłaszcza, że ruszyłem w ciemno, bez żadnego celu. Jakiś czas pracowałem w dokach w Dover, brałem jak najdłuższe zmiany byle odłożyć większą sumę. To było cholernie trudne bo wysyłałem połowę pensji do Polski na utrzymanie ciebie. Dodaj do tego mieszkanie i wyżywienie i nic nie zostaje. Nieraz bywałem głodny albo korzystałem z jadłodajni dla ubogich. To kurwa przypominało walczenie z wiatrakami. Kumpel podpowiedział mi, żebym zatrudnił się na statku. Lepsze pieniądze, nie płacisz za jedzenie ale była jedna wada, długie kontrakty. Przeliczyłem ile będę w stanie odłożyć i mógłbym cię wtedy zabrać ze sobą do Anglii uwolnić cię od nich. Planowałem wrócić po twoich osiemnastych urodzinach i w końcu cię odebrać, powiedzieć ci całą prawdę. Nie miałem szansy. - Śmieje się takim żałosnym dźwiękiem. - Wtedy poznałem swojego szanownego zięcia. Ten bezczelny skurwiel zażądał pieniędzy na dom i samochód. Ty byłaś w ciąży i tak cholernie zakochana. Rozmawiałem z tobą wtedy, szczebiotałaś jak szczygiełek tak szczęśliwa, że nie umiałem ci tego odebrać. Liczyłem, że skoro ta pijawka chce ode mnie kasy to będzie cię szanować. Jak bardzo się pomyliłem. Przestałem przyjeżdżać do kraju, brałem coraz dłuższe kontrakty bo straciłem swój cel. Pogubiłem się dziecko. Zwłaszcza, że Alicja zapewniała mnie w listach i rozmowach telefonicznych, że masz się świetnie. Zawsze gdy dzwoniłem do was nikt nie odbierał, w końcu uznałem, że masz prawo do własnego życia. Pojawiłem się tu lata później, kiedy Kasia miała dziesięć lat i przeraziłem się. Zginęła moja wspaniała dziewczynka a jej miejsce zajęła smutna i wycieńczona osoba. Henryk już nie żył a nasza przybrana matka chorowała. Michał nadal się bawił w najlepsze a ty przeżywałaś żałobę po śmierci synka. Nawet nie chciałaś ze mną rozmawiać. Za każdym razem gdy pojawiałem się u was byłaś kompletnie odcięta od otoczenia. Wmówiłem sobie wtedy, że to okresowe bo straciłaś dziecko, że jesteś mimo wszystko szczęśliwa. To ucieczka Kasi skłoniła mnie do dokładnego sprawdzenia wszystkiego. Od tamtej pory robiłem wszystko, żeby zebrać co mogłem na Michała i prawdopodobnie dlatego zniknął, bo posadziłbym go w więzieniu. On ma tyle za uszami, że długo by kiblował. Adam bardzo mi pomógł. Przepraszam Aniu, tak cholernie przepraszam. - Opadł przede mną na kolana. - Zawiodłem, chociaż robiłem co mogłem, zawiodłem bo wierzyłem ludziom, którzy nas przygarnęli. - Popatrzyłam na tą tak podobną do mojej twarz, na takie same szare oczy i ten sam smutek, który widywałam w sobie latami. Obojgu nam zmarnowano życie i oboje byliśmy równie winni zaniedbania. Ja pozwoliłam wszystkim wokoło mnie zniszczyć a on myślał, że oni będą o mnie dbali. Pogłaskałam go po szorstkim policzku, teraz te wszystkie błędy nie miały już znaczenia, prawda jest taka, że ja stałam się silna i nikt nie był w stanie mi tego odebrać. Gdyby nawet wrócił Michał nie byłby w stanie mi zaszkodzić, bo poradziłabym sobie z nim.
- Już dobrze. Przestań żyć dniem wczorajszym, żyj tym dzisiaj i planami na jutro tato. - Wyszeptałam wymawiając te ostatnie słowo z drżeniem. Jego ramiona mnie otuliły i głowa wtuliła się w moje kolana. Płakał. Może tego potrzebował, był niewiele ode mnie starszy i chyba równie słaby jak ja. Starał się ale czasami to nie wystarczy. Pogłaskałam go po głowie. - Przeszłość to martwa rzecz, nie wróci. Idźmy do przodu. Przestań płakać. - Nakazałam mu. - Ja już mam dość łez w moim życiu. - Podniósł na mnie drżącą emocjami twarz. - Czy mi też kupisz hamburgera na drogę? - Zapytałam z przekorą. Roześmiał się. - Jestem trochę głodna.
CZYTASZ
Zaginiony. Zakończone.
Romance- Pani Anna Rydź? - Obcy męski głos wyrywa mnie z mojego zadowolonego w tej chwili świata. Pierwszy raz od czterech lat byłam u fryzjera. Spędziłam ostatnią godzinę śmiejąc się co chwilę. Poznałam parę uroczych gejów prowadzących nowy zakład fryzjer...