13 cz 1.

600 75 19
                                    

Szliśmy szerokimi alejkami z ustawionymi na obrzeżach ścieżek rzeźbami, szukając cichego zakątka. Ludzie poruszali się leniwie, na ławeczkach przesiadywali staruszkowie wygrzewając się w słońcu, gdzieniegdzie wesoło dokazywały dzieci. Zagłębiliśmy się dość daleko zanim znaleźliśmy samotną ławkę ukrytą pod rozłożystym świerkiem. Tu urzędowały wiewiórki, które na nasz widok czmychnęły machając puchatymi ogonkami. Usiadłam robiąc mu miejsce obok, z którego nie skorzystał. Najwyraźniej czuł potrzebę poruszania się. Czekałam patrząc jak robi się coraz bardziej spięty.

- Sabinę poznałem w barze. - Głos jest ochrypły, nerwowy. Przełyka ślinę jakby nie miał siły mówić. O matko. Nie, nie. Widzę jak go to boli i mam ochotę się rozpłakać.

- Przestań. - Mówię cicho. Zatrzymuje się i patrzy na mnie zaszokowany. - Ja nie potrzebuję twoich wspomnień, należą do ciebie, widzę jak bardzo cię to boli. Nie o to mi chodziło.

- Nie rozumiem. - Rozkłada ręce bezradnie.

- Mnie interesuje dlaczego jej istnienie było tajemnicą? Dlaczego to przede mną ukryłeś? - Opada na siedzenie obok mnie i bierze moją dłoń bawiąc się palcami.

- Bo gdybym ci powiedział, musiałbym powiedzieć ci o niej coś więcej a to mnie rani. - Tego nie rozumiem.

- Rani ciebie, że istniała? - Z jego ust wydobywa się jęk na moje pytanie. Czuję się jak w środku jakiegoś dramatu. Bierze duży haust powietrza i wypala.

- Sabina mnie zdradzała i w momencie gdy ją zabito była w ciąży z Pszczołą. Ten skurwysyn zabił swoją kochankę i nienarodzone dziecko. - To mną wstrząsa. Ta historia jest zbyt ponura.

- Kochałeś ją. - Stwierdzam spokojnie. Patrzy na mnie z boku wzdychając.

- Kochałem na tyle, że wybaczyłem zdradę i chciałem wychować to dziecko. Rozumiałem ją bo była ode mnie sporo młodsza i spragniona wrażeń a trafił się jej poważny facet bez chęci włóczenia się po klubach. - Śmieje się szyderczo. - Podobałem się jej w mundurze, liczyła, że skoro jestem wysportowany i byłem wtedy w barze to będę z nią imprezował. Szybko to wszystko stało się duszące. Mnie wysłano zagranicę żeby zbadać śmierć żołnierza a ona została tutaj. Nie było mnie kilka tygodni a ona już była od dwóch miesięcy w ciąży. Ja nie mogłem dać jej dzieci. Szczerze nie jestem pewien czy ona tak naprawdę ich pragnęła. - Przypominam sobie śmierć mojego syna i te dzieci, które straciłam wcześniej.

- Przykro mi. - Ściskam jego palce. - Ja wiem co oznacza strata dzieci i bardzo ci współczuję.

- Wiem, że wiesz i rozumiesz. Ja przywiązałem się do tego dziecka, gdy zginęła już się ruszało w jej łonie. Uwielbiałem trzymać na nim dłoń i czuć to jak kopało. Nawet nie sprawdziliśmy płci, bo czekałem na niespodziankę. - Jego głos drży. - A później już nie chciałem wiedzieć, bo to czyniło tą stratę bardziej imienną. Gdy dobrze się przyjrzysz temu jej wizerunkowi na moich plecach, dojrzysz brzuszek wśród fałd szaty a w jej ramionach malutkie bezładne ciałko. Mirek jest wielkim artystą.

- Tak jest, dzisiaj dał mi obraz. Powiedział, że zobaczył to gdy się pojawiłam. Chciał mi udowodnić, że jestem silna i potrafię znieść o wiele więcej niż mi się wydaje. - Adam ściska moją dłoń i uśmiecha się smutno.

- Bo jesteś. Pamiętasz, kiedy się do ciebie wprowadziłem i chciałem się tobą opiekować? Wtedy uzmysłowiłaś mi, że jesteś małą twardzielką. - Westchnął. - Posłuchaj mnie, wiem, że ci się wydaje, że cię oszukałem. Tak naprawdę starałem się ją wyrzucić z pamięci i iść dalej, nie chciałem się przyznawać do błędu i rozdrapywać ran bo po raz pierwszy w życiu kochałem. Nie zauroczyłem się jak w Sabinie, czy jak w kilku innych przed nią. Ja się kurwa zakochałem bezgranicznie. Nigdy się nie nudzę w twoim towarzystwie, nigdy nie sprawiasz, że czuję się gorszy lub niedopasowany. Ja kurwa mać jestem zajebiście szczęśliwy. Nawet gdy siedzisz w ciszy i dłubiesz te swoje robótki ta cisza jest komfortowa. - Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. - Chcę, żebyście wróciły do domu, bo jest tak cholernie pusty bez ciebie i małej. Zabija mnie to, że z jej powodu straciłem ciebie. - Pokręciłam głową.

- Ona nie ma nic do rzeczy. Przecież oboje mamy swoje lata i swoje doświadczenia. Nie miałaby dla mnie znaczenia i szanuję to, że chciałeś dać obcemu dziecku rodzinę. - Moje oczy wędrują w kierunku trawy pod moimi stopami. - Ty mi zwyczajnie nie ufałeś, czuję się tak jakbyś grał ze mną w jakąś grę. - Wzruszam ramionami. - Może coś jeszcze ukrywasz, albo okaże się, że w moim kręgu jest ktoś kogo ścigasz. Mogę sobie wyobrazić setki scenariuszy i one nic nie mają wspólnego z tamtą kobietą. Bynajmniej nie z tym, że była twoją żoną. Raczej to dotyczy potrzeby w tobie, żeby znaleźć winnych. - Podnoszę się na nogi i podchodzę do pnia drzewa mając olbrzymią ochotę je przytulić. Zawsze kochałam przyrodę, mała ruda kitka miga mi wśród gałęzi. - Twój dom był pierwszym jaki pokochałam, było mi w nim dobrze, idealnie. Jakbym spełniała swoje marzenia. Zaczarowana chatka w lesie i mężczyzna, który jest zbyt idealny aby być prawdziwym.

- Ja nie udawałem kochanie. - Zapewnia mnie, patrzę w jego oczy i ogarnia mnie smutek.

- Nie wiem tego, może powinieneś zamknąć wszystkie te sprawy a wtedy zobaczymy. Ale do twojego domu nie wrócę. Nie w takim momencie. - Moja odpowiedź sprawia, że jest zdruzgotany. Potem kiwa głową.

- Z tym też przyszedłem, namierzono trzeciego napastnika. Wyjeżdżam na kilka dni. - Uśmiecham się do niego.

- Życzę ci, żebyś go dopadł. Po świecie nie powinni chodzić tacy jak on. - Zaciska wargi i przytakuje.

- Musisz wiedzieć jedno. Ja cię kocham i znam to słowo w kilku językach. Gdy to wszystko się skończy a Sabina i jej dziecko będą spoczywać w pokoju, rozwiążemy wszystkie nasze problemy, bo za jasną cholerę z ciebie nie zrezygnuję. Przytul mnie proszę. - Błaga. Podchodzę i pozwalam mu otoczyć siebie ramionami. Stoimy tak dłuższy czas bez słowa. - Odprowadzę cię.

Idziemy w ciszy po parku trzymając się za ręce. Odprowadza mnie pod klatkę i delikatnie łapie moją twarz i czule całuje.

- Wrócę. - Obiecuje mi.

- Dobrze, oczyść swoją przeszłość. - Mówię mu. - Potrzebujesz tego.

- Tak, przepraszam za to. - Prosi mnie o wybaczenie.

- Adam, to jest ważne i nie mam nic przeciwko temu ja tylko mam dość tajemnic. One ranią. - Uświadamiam go.

Zaginiony. Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz