Kilka godzin wcześniej.
Patrzę na jego powolne ruchy i zadowoloną minę z trudem przełykając mdłości. Ubiera jeansową bluzę poprawiając a lekko zaokrąglonym brzuchu luźną flanelową koszulę. Nie jest wielkim facetem, raczej przeciętnej wielkości. Wsuwa stopy w rozklepane adidasy i prostuje się. Puszcza mi oczko. Oczywiście on aż błyszczy zachwytem, uważa, że skoro przeleciał swoją żonę to ma prawo być zadowolony i czuć się kochany. Nie ważne, że ja czuję się jak przysłowiowa szmata od podłogi.
- Do wieczora moje dziewczyny. - Rzuca, zakładając czapkę z daszkiem. Ulga jaka mnie ogarnia jest wręcz komiczna. Mam ochotę kopnąć się w dupę za to, że pozwalam tak siebie traktować. Jak do tego doszło? Jak zgubiliśmy siebie? Nie mam siły już mu nawet tłumaczyć jakie piekło mi funduje swoim zachowaniem co tydzień. Przerażające jest to co się z nami dwojgiem stało. A może zawsze tak było? Przecież zawsze był zaborczy. Michał podnosi na mnie wzrok i uśmiecha się. No ja pierdolę, mam ochotę ryknąć na niego jaką świnią jest. Niedziela to dzień przeklęty, bo on nie jest w pracy. Zaciskam wargi i odwracam wzrok z trudem przemieszczając swój tyłek po krześle. Jestem pewna, że on jest zadowolony z tego jak mi udowodnił swoją męskość ja wręcz przeciwnie. Dla niego awantura to wstęp do seksu, ja za to czuję się zdeptana i nie mam na to najmniejszej ochoty. - Nic mi nie powiesz? - No proszę zaczyna się.
- Do później. - Mruczę pod nosem odwracając się do mojej córeczki. Mała uśmiecha się delikatnie. - Pośpiesz się Misia. Kończ śniadanko. - Proszę ją głaszcząc jej ciemne loczki. Mała się uśmiecha pokazując mi świeże miejsce po brakującym mleczaku. Za godzinę musimy wyjść do przedszkola. Nie słyszę, żeby wyszedł, ale za wszelką cenę unikam spoglądania w jego stronę.
- Byłem wczoraj zbyt ostry? - Pyta podchodząc do mnie. Zamykam oczy chcąc się opanować. Kiedyś robiłam ten błąd, że się kłóciłam z nim przy dziecku. Tak samo jak moja matka robiła to mnie. Przez takie sytuacje, rodzina nigdy tak na prawdę nie jest blisko. Dzieci się oddalają od rodziców a z czasem uciekają od nich jak najdalej. Tak jak moja Kasia.
- To nie jest temat do rozmowy na teraz. Nie uważasz? - Odpowiadam mu. - Michalinko idź się ubrać. - Proszę małą. Na szczęście wstaje i wychodzi do swojego pokoiku.
- Anka odpowiedz mi. - Warczy na mnie. Patrzę mu w oczy i w końcu pękam.
- O co pytasz? O to czy wczoraj wystarczająco mnie bolało? Czy o to, że jak zwykle co niedziela byłeś pijany i szukałeś awantury? Czy może o to, że nasza kolejna córka patrzy jak upokarzasz jej matkę? O co pytasz Michał? - Mruga zaskoczony, jakbym mówiła w obcym języku. Jego oczy są ciemne jak bezkresne jeziora w trakcie burzy, granat wręcz się zlewa z źrenicami. Usta ukryte w gęstwinie zarostu są wykrzywione. Kiedy jest trzeźwy, zapomina o tym co robił kiedy nabrał odwagi w płynie. Wybiela siebie i wmawia nam obojgu, że to ja dziwnie reaguję.
- Przesadzasz. - Burczy, odwracając się do mnie plecami.
- Oczywiście. - Odpowiadam starając się nie podnosić głosu. - Bo to ja z samego rana jak co tydzień ucieszyłam samą siebie żłopiąc piwsko? A może to ja krzyczałam, że w domu jest brudno? Zapomniałam jeszcze o wydawaniu twoich ciężko zarobionych pieniędzy. Nie zapominajmy o tym, że dałeś mi wszystko a ja całe życie siedzę tylko na mojej grubej dupie. Nie czekaj, pewnie to ja byłam zazdrosna o uwagę poświęcaną naszemu dziecku? - Wypluwam z siebie. Sztywnieją mu plecy i rusza do drzwi. Oczywiście teraz będzie udawał, że to się nie zdarzyło i liczył na to, że zapomnę do wieczora. On na pewno zapomni. Tak jak co poniedziałek. Przełykam mentalne mdłości. Michalina wychodzi ze swojego pokoiku w krzywo zapiętym różowym sweterku. Uśmiecham się na ten widok, moja mała dziewczynka stara się być samodzielna. Kucyki też jej zabawnie sterczą, widać, że nie poczesała swoich ciemnych loczków.

CZYTASZ
Zaginiony. Zakończone.
Romantizm- Pani Anna Rydź? - Obcy męski głos wyrywa mnie z mojego zadowolonego w tej chwili świata. Pierwszy raz od czterech lat byłam u fryzjera. Spędziłam ostatnią godzinę śmiejąc się co chwilę. Poznałam parę uroczych gejów prowadzących nowy zakład fryzjer...