9 cz 1.

652 77 36
                                    

- Musimy porozmawiać. - To zdanie powtarzam od tygodnia za każdym razem gdy ja i Adam jesteśmy razem w jakimkolwiek pomieszczeniu. Gdy jest z nami Misia. Odpowiada mi : Tak wieczorem.
Już przestałam to traktować jako obietnicę, bo wieczorami znika, gdy tylko idę kąpać małą. Za to rano budzę się otoczona przez jego ramiona. Zazwyczaj to kończy się jednym. Później zabiera mnie do łazienki i niweluje każdą próbę rozmowy swoim stałym sposobem, czyli wpychając mi język do buzi. Skubany znalazł skuteczny sposób na rozmiękczenie mnie. Rozmawia ze mną tylko wtedy gdy nie jesteśmy sami. Kiedy nasze towarzystwo znika, on rejteruje pozostawiając mnie zdrowo wściekłą. 

- Cholerny facet. - Mruczę idąc rano do pracy. Obudziłam się kiedy się we mnie wślizgiwał od tyłu. Ta pozycja kojarzyła mi się szczególnie źle ale on sprawił, że wiłam się pod wpływem przyjemności a nawet byłam zbyt głośna. Zwiał kiedy poszłam ubierać małą. Na stole zostawił i kubek gorącej kawy i słodką drożdżową bułeczkę. Grześ witał mnie co rano małymi złośliwościami szeptanymi mi do ucha, czym przyprawiał mnie o rumieniec. 

Kiepsko się z tym wszystkim czuję, w co ja się władowałam? Ok wiem, że jestem wolna i mogę robić co tylko chcę ale czy ja chcę do niego należeć? To jest podstawowe pytanie. Latami tkwiłam w związku, który mnie niszczył i większość ludzi przyprawiłby o koszmary. Z drugiej strony nigdy nie nosiłam podbitych oczu, nigdy nie podniósł na mnie ręki. To, że mnie stłamsił i pomiatał mną zawdzięczam sobie. Przez ten rok miałam czas dorosnąć. Jak to śmiesznie brzmi w moim wieku. Dorastać w wieku czterdziestu pięciu lat. A prawda jest taka, że jak wiele kobiet zbyt młodo wyszłam za mąż, nie miałam żadnego życia przed Michałem. Nigdy tak naprawdę nie wiedziałam czego chcę czy potrzebuję. Wprost z bardzo kontrolowanego domu weszłam do takiego samego związku. Jedno czego chciałam to uszczęśliwić mojego męża, nie ważne jakim kosztem własnym. On z tego korzystał i wyznaczał coraz wyższe poprzeczki biorąc wszystko dla siebie a w zamian dając marne okruchy. Machinalnie wykonuję wszystkie standardowe zajęcia. Gdy nie mam klientów do swojego stanowiska pracy wypełniam książkę przychodów, zamawiam towar, myję włosy klientkom chłopaków, sprzątam. W tym zakładzie jest sporo pracy dla naszej trójki i jak ja sobie poradzę z tym gdy wyjadą? Grześ kończy ostatnią fryzurę tego dnia, ja inkasuję za usługę i podsumowuję kasę.  To wszystko dzieje się mechanicznie. Sprzątamy stanowiska, wycieramy kurze i lusterka, wstawiamy akcesoria do odkażacza. Kiedy robi to trójka ludzi idzie szybko. 

- To co tam w raju? - Pada pytanie z zupełnie nieoczekiwanej strony. Marian zbiera fartuchy i ręczniki aby wepchnąć je do pralki a przy okazji chce zaspokoić swoją ciekawość. Mój tyłek opada na fotel fryzjerski a ja zwyczajnie wzruszam ramionami. 

- Nie wiem czy to raj? W ogóle nie wiem co to jest. Nie mam szans aby z nim porozmawiać. Unika mnie. - Teraz to Maniuś wydaje się zaskoczony. 

- Czekaj. To co przeleciał cię i unika cię teraz? - I weź mu to wytłumacz. 

- To nie tak. - Nie jestem osobą zwierzającą się ze wszystkiego. Grześ podchodzi zabiera od swojego faceta brudy i pędzi do łazienki, za chwilę słyszę jak pralka zaczyna pracować. A on sam sadowi się na kolanach swojego chłopaka. To tak nietypowy a jednocześnie słodki widok. 

- No czekamy kochanie. Mów. - Przynagla mnie.  

- Jadamy razem kolację wtedy ze mną rozmawia i razem spędzamy czas. Ale gdy idę pomóc Misi przygotować się do snu on znika. Parę razy chciałam na niego zaczekać ale zwyczajnie padłam. - Patrzą na mnie jakoś tak dziwnie.

- Czyli już nie sypiacie ze sobą? - Moja twarz spływa rumieńcem i nie mam pojęcia gdzie oczy podziać. - Jednak sypiacie. - Stwierdza Grzegorz z zadowoleniem w głosie. 

Zaginiony. Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz