8 cz 3.

634 84 18
                                    

Grześ patrzy na mnie podejrzliwie cały ranek, a ja  zastanawiam się kiedy w końcu wróci do naszej wczorajszej rozmowy? Gdy nastaje nasza przerwa i wywieszamy plakietkę zamknięte na drzwiach, łapie mnie za ręce i ciągnie w kierunku kuchni.

- No to jak było? - Marszczę brwi i zastanawiam się o co mu do czorta chodzi?

- Ale co? - Pytam. On odchyla się do tyłu i zaczyna rechotać. Wygląda w tym momencie tak dobrze. Błękitne oczy błyszczą psotą, blond włosy ścięte asymetrycznie błyszczą w słońcu jak żywe złoto. Kręci głową i prowadzi mnie do lustra. I odciąga brzeg mojej koszulki. 

- Wampir cię dopadł? Czy ktoś dał ci fajny seks? - Wytrzeszczam oczy na wielkiego siniaka w miejscu gdzie szyja łączy się z ramieniem. 

- Jezu. - Mamroczę zaciągając oporny materiał, tak aby ukryć ten niewątpliwy ślad grzesznej nocy. Zagryzam wargi i zastanawiam się jak z tego wybrnąć. Czuję się jak nastolatka złapana przez matkę na wchodzeniu przez okno następnego dnia rano. Mnie to się przytrafiło tylko raz i oberwałam za to po twarzy, a matka nazwała mnie dziwką. Otrząsam się z niechcianych wspomnień. Grzegorz poważnieje.

- Wszystko dobrze skarbie? - Przytakuję bez słowa. Przygarnia mnie do siebie i czule pociera moje plecy. Ten facet dał mi więcej braterskiej miłości, niż otrzymałam przez całe życie. Odprężam się i wzdycham. Wtedy dobiega do mnie warknięcie. 

- Byłbym wdzięczny, żebyś zabrał łapy z mojej kobiety. - Oboje zamieramy na te słowa. Grzesiu podnosi głowę i jego ciało zaczyna drżeć. A ja wyglądam zza jego sylwetki i widzę kogoś kto się określił moim właścicielem. Adam w stroju służbowym stoi jakiś metr od nas i nie wygląda na zachwyconego. Podnoszę wzrok na uśmiechniętego przyszywanego brata i widzę jak dusi się ze śmiechu. Wodzę wzrokiem od jednego do drugiego zastanawiając się o co mu chodzi. Nadal jestem w ciepłych ramionach przyjaciela i nie mam pojęcia co zrobić. 

- Nie warcz na mojego faceta. - Marian pręży muskuły tuż obok nas. Matko boska, to zaczyna się robić stanowczo zbyt dziwne. Jedyna osoba, która się dobrze bawi to ten, który mnie trzyma. Ja nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji i stanowczo nie wiem jak się zachować. Ktoś podejmuje decyzję za mnie bo wielka dłoń Adama łapie mnie za nadgarstek i odciąga od Grzegorza. 

- Ja nie. - Zaczynam. Grzechu poważnieje i podnosi dłoń w górę.

- Spokojnie, ona jest dla mnie jak siostra i nie zamierzam przestać ją przytulać, choćbyś nie wiem jak warczał. - Ton ma twardy a spojrzenie zdecydowane. - Maniuś kochanie zrób nam kawy albo nie,   przynieś sałatkę z góry. - Nie patrz tak na mnie, możesz zjeść tą swoją krowę i jestem pewien, że ten samiec. - Tu pokazuje na Adama. - Też ją pożre, ja mam ochotę na coś lżejszego. Aniu skarbie zrób nam coś do picia. - Rozdał zadania i nie czekając popycha policjanta w kierunku aneksu kuchennego. - No neandertalczyku my sobie porozmawiamy. Jako brat tej o to niewiasty pytam cię jakie do cholery masz intencje w stosunku do mojej siostry? - Mnie opada szczęka a zapytany wlepia w niego te ciemnie spojrzenie bez żadnego zażenowania. 

- Grześ. - Warczę w jego kierunku. On się do mnie szeroko uśmiecha i kieruje swoje spojrzenie na Adasia. On wyszczerza zęby w odpowiedzi, jakby się świetnie bawił. 

- Szczere. - Odpowiada. W odpowiedzi dostaje poklepanie po ramieniu, a ja łapię się na tym, że stoję z otwartą buzią. Adam podnosi dłoń i palcem popycha moją brodę delikatnie.

- Zamknij buzię kochanie. - Mruczy do mnie, spinam się cała i cofam o krok. Co tu się właśnie stało? Co się dzieje w ogóle dzisiejszego dnia? Czy ja się obudziłam w jakiejś równoległej rzeczywistości gdzie wszyscy podejmują za mnie decyzje?  

- Porozmawiamy w domu. - Wypalam, chcąc wyrwać się z tej niezręczności. On w odpowiedzi puszcza do mnie oczko i spokojnie rozsiada się na jednym z krzeseł. Marian wraca z pojemnikami pełnymi wyśmienitych dań. To uwielbiam w nich, to, że zawsze jemy razem. Wkrada się znajoma rutyna, która mnie uspokaja. Omawiamy umówione wizyty i co trzeba zamówić do salonu. Pod koniec posiłku wstawiamy ekspres do kawy a Grzegorz wyciąga świeże ciasto drożdżowe z naszej malutkiej lodówki. Adam wstaje po wypiciu kawy, całuje mnie w czoło i wychodzi. 

- Moja dziewczynka dorosła. - Rozanielony głos Grzecha wyrywa mnie z szoku, jaki zafundował mi facet który ogłosił mnie swoją. 

Zaginiony. Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz