7 cz 1.

615 79 37
                                    

6 miesięcy później.

- Adam. - Michalina tańczyła zachwycona wokół jego krzesła. Właśnie wrócił po dwutygodniowym wyjeździe służbowym i przywiózł jej wspaniały prezent, wymarzone maskotki. Zakochała się w misiach z filmu ,,Mój brat niedźwiedź". Nie wiem gdzie je zdobył ale wyglądały identycznie jak te w filmie. - Dziękuję, dziękuję. - Śpiewała wybiegając z zabawkami w dłoniach. Popatrzyłam na jego zmęczoną twarz, zastanawiając się co go tak zgnębiło. Jego oczy miały smutny wręcz mroczny wyraz.

- Za chwilę ma urodziny, mogłeś wtedy jej je dać. Za bardzo ją rozpieszczasz. - Strofowałam go. Ten facet nie miał żadnych skrupułów jeżeli chodzi o moją córkę. Traktował ją jak własną. Nawet zdarzyło mu się pojawić na wywiadówce. Czym zaskoczył mnie tak bardzo, że omal nie spadłam z krzesełka. Rozmowy o tym niewiele zdawały, on i Misia zbudowali silną więź i na nic zdawały się moje próby osłabienia jej. Teraz zareagował tak jak zawsze. Złapał moją dłoń ucałował ją pocierając delikatnie kostki.

- Na urodziny dostanie coś innego. - Ten ton był spokojny ale wyrażał jedno. Gadaj zdrowa i tak zrobię co zechcę.

- Nie chcę, żeby stała się rozpuszczoną wymagającą kobietą. - Ten argument wyciągnęłam też kolejny raz.

- Kobieta powinna znać swoją wartość a nie ją zaniżać. - Odparował. Tym mnie zamknął w tym momencie. - Może ty ze mną nie rozmawiasz o swoim związku, ale ona często mówi o swoim tacie. Z prezentami i dbaniem kojarzy tylko ciebie i babcię. To trochę za mało Aniu. Jeżeli w życiu małej dziewczynki nie ma dbającego o niej faceta wyrośnie na niepewną siebie istotę, którą każdy podepcze. - Z tym się nie zgadzałam.

- Przesadzasz. A co z tymi dziećmi, które wcale nie mają ojców? - Pokręcił głową bez uśmiechu.

- Wiesz, że one są w lepszej sytuacji prawda? Bo z oczywistych względów tatusia nie ma przy nich, ale jeżeli ojciec zaniedbuje to spieprza im psychikę. - Tak ten ton typu ja wiem lepiej. - Nie chcę jej kiedyś wyciągać z jakiś dziupli.

- Wiecznie z nami mieszkał nie będziesz. - Warknęłam na niego. Nie dlatego, że tak faktycznie byłam na niego zła, ale dlatego, że miał rację a ja czułam się winna. Przypomniała mi się ucieczka Kasi, lub raczej jej wyprowadzka bez słowa bo była dorosła. Radosne szczebiotanie Michalinki dochodzące z jej pokoju uświadomiło mi, że kiedyś ta radosna panienka dorośnie i może przez obojętność ojca wpaść w kłopoty.

- Nie wszyscy ojcowie mieszkają ze swoimi dziećmi co nie znaczy, że muszą być od nich oddzieleni. - Teraz to on zaczynał się wściekać. Wiedziałam czemu. Jego brat walczył o odzyskanie dzieci. Matka zabrała je z kraju bez słowa. Teraz szarpał się ze skutkami.

- Jak radzi sobie Jędrek? - Zapytałam go. Zrobił kwaśną minę.

- Gównianie. Namierzył ich w końcu. Złożył masę papierów w sądzie ale niewiele to dało. Jest zdesperowany. Jeżeli mu się nie uda nic wywalczyć przeprowadzi się za nimi. Tam przynajmniej będzie wiedział, że dzieciakom nic nie jest. Ale to wymaga porzucenia jego kariery. Kontrakt kończy się mu za trzy miesiące ale wyjazd wydaje się być nieunikniony. - Złapałam go pocieszająco za ramię i ruszyłam w kierunku lodówki. Miałam dla niego gotowy obiad, wystarczyło go podgrzać. Niedawno dorobiłam się mikrofalówki i cieszyło mnie to za każdym razem gdy podgrzewałam mu posiłki. Uśmiechnął się na widok parującego gulaszu i ziemniaczków. Podsunęłam mu surówkę. - Dziękuję Aniu. - Jadł mrucząc cicho jak zawsze. Karmienie go dawało mi jako kobiecie niezłą satysfakcję. Zawsze mu smakowało, zawsze wszystko chwalił.

- To nieciekawie. On chyba od zawsze był w wojsku. Jak zamierza sobie poradzić w innym kraju. Gdzie ona tak w ogóle jest? - Faceta czekała nie lada zmiana w życiu.

Zaginiony. Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz