13 cz 2.

638 77 26
                                    

Powrót na stare śmieci nigdy nie jest łatwy a dla mnie był szczególnie ciężki. Nie marzyłam o niczym innym jak o odejściu stąd i nowym początku. Mimo wszystko zagryzłam zęby i wprowadziłam się do mieszkania nad salonem. Pożegnanie z przyjaciółmi nie było łatwe, zwłaszcza, że wiedziałam, że jednego nigdy już nie zobaczę. Świadomość decyzji Grzesia kosztowała mnie wiele łez ostatnio wylewanych do poduszki. Nie wiedziałam jak go przekonać do tego aby spróbował walczyć. Choroba postępowała. Wyraźnie schudł, chwilami drżały mu mięśnie a prawa dłoń latała jak u kogoś kto był bardzo zdenerwowany. Nadal rozdawał słodkie uśmiechy i próbował wszystkich pocieszać. Przytulał mnie, łaskotał Michalinkę powodując u niej salwy śmiechu.

- Będziesz dzwonił? - Zapytałam wędrując z nim po lesie w pobliżu chatki Adama. Lekarz zalecał mu jak najczęstsze spacery po świeżym powietrzu. Uszanowałam jego prośbę i nie pytałam, nawet wtedy gdy pojawiały się mu na brodzie strużki śliny i najwyraźniej miał trudności z przełykaniem.

- Będę tak długo jak dam radę to zrobić. Marian też. - Obiecał lekko bełkocząc. Przytuliłam się do jego ramienia, ukrywając łzy. Musiałam nad tym zapanować.

- Kocham cię. - Wymruczałam. Poklepał moją dłoń.

- Rozmawiał ze mną. Powiedział mi wszystko, podejrzewam, że więcej niż tobie. Jest coś w tym, że bliska śmierć uczy nas pokory do życia. Zadam ci jedno pytanie kochanie. Czy za dziesięć lat spoglądając wstecz na to co on ci do tej pory dał, nie będziesz żałować, że jego przy tobie nie ma? - Zatrzymałam się z szokiem. Bo odpychając go nigdy nie pomyślałam, że on tak naprawdę odejdzie. Zachowywałam się dziecinnie. - Widzę, że to do ciebie dotarło.

- On chce odejść? - Grześ wzruszył ramionami.

- Każdy się w końcu poddaje, zwłaszcza facet, którego wiecznie zmuszano do walki o swoje. To wojownik ale każdy ma swoje granice. On wiecznie próbuje znaleźć dla siebie miejsce. I wydawało mu się, że ty nim jesteś a teraz to kwestionuje, że być może to tobie nie zależy. Chyba porównuje się do tego dupka twojego męża, który krzywdził cię na każdym kroku a ty i tak przy nim byłaś. - Pierwszy raz tak brutalnie dotknął mojego poprzedniego życia.

- On uważa, że ja nadal kocham Michała? To o to mu chodzi? - Nie mogłam w to uwierzyć. - Nie zapytał mnie o to. - Grzegorz się roześmiał.

- Może nie chciał usłyszeć odpowiedzi. Bo wtedy musiałby sobie z tym poradzić. Ja mogę to zrobić bezkarnie. - Odpowiedział z chichotem. - Mnie i tak kochasz.

- Mężczyźni to skomplikowane istoty. - Stwierdzam dziwiąc się temu w co wierzy ktoś pokroju Adama. Porządny dobry człowiek, myśli, że jestem jakąś masochistką. On uważa, że ja Michałowi wybaczałam wszystko. A tak naprawdę nie wybaczałam mu niczego, gdybym była silniejsza zabiłabym go. - Mój mąż był cholernym dnem, sprawił, że moje życie było piekłem. Gdy uznawał, że byłam niegrzeczna gwałcił mnie, wmawiając mi, że ja to lubię bo popełniam błędy. - Grześ przytulił mnie. Słysząc tak bezpośrednie słowa. - Okłamywał mnie na każdym kroku, w końcu jedyne co czułam to obrzydzenie do siebie i całkowite odrętwienie. Za każdym razem gdy traciłam dzieci wmawiał mi, że to moja wina. Nie obchodziło go, że cierpiałam po ich stracie, że czasami leżałam w łazience po tym jak mnie zostawił sponiewieraną i wyłam odcięta od rzeczywistości. Moja Kasia to widziała i w końcu uciekła. A ja w tym trwałam. On pod tym względem ma rację, trwałam w tym gównie tonąc w nim coraz bardziej każdego dnia. W końcu nie czułam już niczego. Wstawałam, zajmowałam się małą, robiłam to co było konieczne. Gdy mnie dotykał wyłączałam się patrząc w jeden punkt aż w końcu cały ten akt minął. Powinnam była go zabić, nawet o tym myślałam. Tylko co wtedy stałoby się z moimi dziećmi. Najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała, było to, że on zniknął. I w końcu jestem wolna. A Adam mnie okłamał i część mnie sądzi, że to całe piekło może się powtórzyć, bo on jest zbyt idealny. - Grześ wybucha śmiechem.

- To kłamstwo świadczy o jednym. Nie jest idealny kochanie. - Mój przyjaciel ciągnie mnie w kierunku chatki. - Nikt z nas nie jest. Będzie cię zawodził bo jest tylko człowiekiem. Wtedy wypędź go spać na kanapę, to idealna kara dla faceta. Odmów mu seksu, bo on na pewno cię nie zgwałci. A przede wszystkim usiądź i opowiedz mu o swoim piekle, bo on nie ma pojęcia z czym walczy. Twoje demony są zbyt trudne, żebyś się z nimi zmagała sama. W Stanach wysłałbym cię do psychologa, tutaj takowych ciężko znaleźć. Ale ramiona kogoś kto cię kocha mogą wystarczyć. I mam małą prośbę. Wyjedź stąd gdy Marian wróci i ogarnie ten bajzel po mnie.

- Co? - Jego oczy są spokojne zdeterminowane.

- To nie potrwa długo, miesiąc może dwa. Odziedziczy wszystko po mnie, bo on jak nikt na to zasługuje. Przeszedł ze mną wiele a nadal tu jest. - Jego głos staje się nostalgiczny. - Wyjedź i zacznij z Adamem gdzieś od nowa. To miasteczko ma złą atmosferę. Może kiedyś stało się tu coś tak złego, że jest tu jakaś zgnilizna. - Może on ma rację.

- W czasie drugiej wojny światowej prawie cała wieś sprzyjała Polakom, co na tych terenach było niespotkane. Mieszkało tu sporo bogatych ludzi. Kilku biedniejszych a zazdrosnych o dobra innych i sprzyjających najeźdźcom doniosło na nich. Spiskowców rozstrzelano a donosiciele zostali nagrodzeni majątkami tamtych. Oczywiście po tym jak hitlerowcy zabrali wszystko co było cenne. - Opowiadam mu miejscową legendę.

- To wiele wyjaśnia. Pomyśl, tu mieszkają w większości potomkowie zdrajców. - On ma rację, ale macham na to ręką i wyrzucam z głowy tak odległą przeszłość. I nagle z mojej piersi wyrywa się szczery śmiech. Grześ odpowiada mi szerokim uśmiechem.

- Właśnie pomyślałam, że przeszłość jest nieważna. A sama w niej się babrzę. - On mi przytakuje i całuje delikatnie moje czoło.

- Po prostu przestań sabotować swoje życie, nigdy nie wiadomo jak wiele go mamy przed sobą. Umierając chcę wiedzieć, że jesteś szczęśliwa. Pokaż życiu środkowy palec i kurwa zacznij się nim cieszyć. - Ten jego zwariowany ton i żartobliwa odpowiedź powoduje, że ponownie się śmieję. Takiego go zapamiętam.

- Kocham cię. - Mówię mu ponownie.

- Wiem, bo ja kurwa jestem zajebisty. - Stwierdza.

- Tak jesteś absolutnie wyjątkowy.

To była ostatnia godzina jaką z nim spędziłam, potem wsiedli z Marianem do swojego wielkiego samochodu i odjechali w siną dal.

Zaginiony. Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz