15. Ból

379 17 6
                                    

ᴜᴘᴀᴅᴀᴊᴀ̨ᴄ ɴɪᴋᴛ ɴɪɢᴅʏ ɴɪᴇ ᴘᴏᴡɪᴇᴅᴢɪᴀᴌ ᴍɪ, ᴢ̇ᴇ ᴅɴᴏ ᴊᴇsᴛ ᴀᴢ̇ ᴛᴀᴋɪᴇ ᴄɪᴇᴍɴᴇ, ɴɪᴋᴛ ɴɪᴇ ᴏśᴡɪᴀᴅᴄᴢʏᴌ ᴍɪ, ᴢ̇ᴇ ᴜᴘᴀᴅᴇᴋ ʙᴏʟɪ ʙᴀʀᴅᴢɪᴇᴊ ɴɪᴢ̇ ᴢ̇ʏᴄɪᴇ ɴᴀ ᴘᴏᴡɪᴇʀᴢᴄʜɴɪ ᴋᴀᴘsᴜᴌʏ ᴢᴡᴀɴᴇᴊ ʀᴢᴇᴄᴢʏᴡɪsᴛᴏśᴄɪᴀ̨. ᴘᴇᴡɴᴇ ʀᴢᴇᴄᴢʏ ᴡʏɢʟᴀ̨ᴅᴀᴊᴀ̨ ɪɴᴀᴄᴢᴇᴊ ᴢ ɴᴀsᴢᴇᴊ ᴘᴇʀsᴘᴇᴋᴛʏᴡʏ ᴅᴏᴘᴏ́ᴋɪ ɪᴄʜ ɴɪᴇ ᴅᴏśᴡɪᴀᴅᴄᴢʏᴍʏ.

Łzy Petera wylewały się z jego wnętrza szybciej niż krew z piersi Meis. Coś w środku jego serca pękło, jak waza, którą czasem przez przypadek zrzucimy na ziemię. Tej wazy już nie da się poskładać. Jest po prostu zniszczona, nieodwracalnie. Jego myśli bezwstydnie go wyśmiewały. Jak mógł myśleć, że w tak nieracjonalnej sytuacji czuł się bezpiecznie? Jak mógł sądzić, że skoro sam w sobie jest zepsuty to potrafi naprawić drugą osobę?

Z transu w jakim się znajdował obudził go Alek, w przeciwieństwie do niego, kruczowłosy zareagował natychmiastowo, nie zawahał się wybiec z domu, by zniszczyć Bellamiego i by ratować Meis.

- Meis...obudź się proszę....kochanie dlaczego akurat teraz?! - głos przepełniony goryczą odbijał się od uszu Petera stojącego w bezruchu

- Alek....- umierająca Meis pogłaskała faceta po policzku z czułością różniącą się od tej, jaką otrzymywał od niej Peter - wyglądasz przystojnie w tej koszuli, wiesz? Dla kogo się tak wystroiłeś, głupku? - po jej policzkach również lały się łzy

Alek wyjął z kieszeni małe pudełeczko w kształcie serca. To zabolało Petera najbardziej. Alek chciał się jej oświadczyć, a on doprowadził do śmierci bliskiej mu osoby. Cofnął się o krok do tyłu, jakby chciał uciec od otaczającego go problemu. Poprzysięgł sobie w duchu, że zakończy życie, tuż po tym jak Wendy....no właśnie, po co tak właściwie się tu zjawił? Po chwili Peter upadł na kolana, bezsilność przytłaczała go, sprawiała, że chciał krzyczeć, zabijać, płakać.

Meis była częścią jego duszy. Często się kłócili, Petera irytowała jej nadopiekuńczość, lecz w pewnym stopniu ją rozumiał. On nigdy nie miał rodziców, a ona straciła swojego brata, który stał się jej wrogiem. Uzupełniali się. Jak brat i siostra. Stali się dla siebie najważniejsi, gdy tylko wspólnie się odnaleźli. Poznali się gdy Peter w ludzkim świecie miał 10 lat, ona miała 18, była niewiele starsza, ale znała się na świecie, wiedziała, co jest dobre, a co złe, była nauczycielem, a on ślepo podążającym za nią uczniem.

"Był jesienny wieczór. Jak zwykle o tej porze padał dotkliwy deszcz, wszystko wokół wydawało się nieważne, otoczenie było głuche, a żywej duszy nie można było doszukać się nawet wśród ciemności. Mały chłopiec o kręconych, brązowych włosach kręcił się wokół rzeki z miną, jakby chciał pozabijać każdego, kto stanie mu tylko na drodze. Jego wzrok mówił jedno. Był wściekły. W dłoni trzymał patyk z przestarzałego dębu, nieopodal zamczyska w jakim zamieszkiwał wraz z rodzicami i bratem. Niszczył właśnie mrowisko w jakim osiedliły się mrówki. Wkurzał go fakt, że ich dom jest ich schronieniem, jego zamek był dla niego tylko więzieniem. Znalazł się koło rzeki ponieważ już kolejny raz rodzice porównali go do jego brata, wspaniałego i wzorowego księcia Nibylandii. Nazwali Petera głupcem, bo nie lubił uczyć się tak, jak jego idealny braciszek. Nagle gałąź z jego rąk została brutalnie wyrwana.
- Oszalałeś, głupcze? - krzyknęła na niego jakaś dziewczyna. Znał ją z widzenia. Była córką słynnego czarodzieja. Dziwoląg.
- Życie ci nie miłe, czarownico?! Oddawaj mój patyk!
- Żebyś niszczył biednym stworzeniom życie? - jej wzrok stał się bardziej łagodny - nie wiem jak uczą cię w tym mosiężnym zamczysku, ale tu na zewnątrz wszyscy dbają o naturę bo dzięki niej jeszcze żyjemy. - westchnęła - mrówki to pracowite stworzenia. Nie są szkodliwe. Nie ugryzą cię. - wzięła jedną mrówkę na dłoń i wystawiła ją dumnie ku Peterowi. Skrzywił się mocno, lecz jego wzrok ukazywał zafascynowanie - słuchaj, dzieciaku, nie możesz od tak wchodzić w życie innych, jeśli ta osoba wiedzie spokojne żywocie. Te mrówki niczego ci nie zrobiły, rozumiesz? Skoro jesteś taki wkurzony, mogę w zamian pokazać ci kilka fajnych roślin, żebyś raz na zawsze nauczył się szacunku.
- Skąd pewność, że mnie nie zaczarujesz? - uniósł brew obdarzając ją podchwytliwym wzrokiem
- Nie tykam się takich jak ty. Używam magii na tych, którzy są źli.
- Ja nie jestem?
- Nie jesteś zły, nie znasz się na świecie, a to wielka różnica. Jeszcze da się z ciebie wyciągnąć tą martwą żądze krwi."

Meis się myliła. Nie da się wyciągnąć jej z kogoś, kto stracił wszystko.

///

No to teraz zaczynamy zabawę ;)






Silence |PP|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz