5. A plant with a demon

1.8K 95 4
                                    

Wendy POV
~~~~~~~~~~

Wstałam dostając lekkich zawrotów głowy. Dzisiaj miałam szukać Nickolaya. Szukałabym gdyby wczoraj sam mnie nie znalazł. W każdym razie teraz już wiedziałam gdzie go znaleźć. Problemem mogło być to, że nie wiedziałam czego mam się spodziewać po obozie zaginionych chłopców. Ciotka mówiła, że obóz jest dobrze strzeżony i mogą mnie zabić w sekunde, ale przecież wszystko mogło się zmienić skoro w Nibylandii była 15 lat temu. Musiałam być przygotowana na wszystko co mnie tam czeka. Założyłam uszytą przez ciotkę pelerynę i wzięłam w ręke mój ukochany łuk. Nie miałam określonego planu. Wolałam być spontaniczna. Musiałam najpierw trochę poobserwować ten cały obóz, a dopiero potem jeśli znajdzie się taka możliwość tam wtargnąć. Szłam na pewną śmierć, być może, ale jeśli to wypali? Co ja gadam przecież tam są setki chłopców. Ja przeciwko nim? Niemożliwe. Gdy doszłam na miejsce ukryłam się za drzewem. Ciotka mówiła, że obóz widzą tylko ci którzy wierzą, oprócz piratów, którzy próbują się tam dostać już przez dobre kilka lat. Obóz miał strzelców na drzewach, chłopców przed bramą. Z tego co widziałam w środku obozu paliło się ognisko i było mnóstwo domków, zapewne tam mieszkają. Odkryłam, że chłopcy zmieniają wartę co pół godziny. Takim sposobem szłam już wewnątrz obozu. Ukryłam się za domkiem i zaczęłam obserwować cały obóz. Mieli sporo broni, sporo jedzenia i sporo leków. Nagle ktoś szturchnął mnie w ramię. Wstrzymałam oddech i przełknęłam ciężko śline. Odwróciłam się najwolniej jak potrafiłam i natrafiłam ma te piękne zielone oczy. To znaczy...brzydkie. Peter Pan. Jak wspaniale, że jestem tu dopiero od 20 minut, a już trafiam na władcę obozu, który był ostatni na mojej liście ludzi, których chcę tu spotkać. Spojrzał na mnie zdziwiony i ściągnął mój kaptur.
- Wendy? - uniósł brew
- Um...- otworzyłam usta, ale nic się z nich nie wydostało. Miałam przerąbane po całości.
- Co ty tu robisz? - zacisnął szczęke
- Ja...ja...ja...- odchrząknęłam, a on posłał mi spojrzenie pełne rozbawienia
- No....ja przyszłam zebrać jabłka. - palnęłam się w głowę za te odpowiedź
- W moim obozie w Nibylandii? - zaśmiał się
Skinęłam głową praktycznie płacząc. W co ja się wpakowałam?
- A wiesz, że w Nibylandii nie ma jabłek? - zmusił się do poważnego wyrazu twarzy mimo, że widziałam, że powstrzymuje się od śmiechu
- Ja...naprawdę? - zaśmiałam się - nie wiedziałam, w takim razie muszę wracać. - nie zrobiłam nawet jednego kroku do przodu bo przyciągnął mnie do siebie
- Wybierasz się gdzieś Wendy DARLING? - powiedział z naciskiem na ostatnie słowo
- Mhm....- odchrząknęłam
Peter zaczął mnie gdzieś prowadzić, a ja zaczęłam modlić się w duchu. Zaraz tu zginę. Przynajmniej zginę za kogoś. Peter posadził mnie na małym krześle i usiadł za biurkiem.
- Mam wiele pytań. - kąciki jego ust zadrżały na chwilę jakby chciałby się uśmiechnąć, ale coś go blokowało.
- Rozumiem. - westchnęłam ciężko
- Pierwsze i kluczowe: właściwie jak ty się tu znalazłaś? - wstał i zaczął chodzić po pokoju
- Teleportacja.
- Znasz się na zaklęciach?
- Nie sądze.
- Drugie: co robisz w obozie?
- Mówiłam, że zbierałam jabłka. - oznajmiłam
- Chyba sobie żartujesz. To nagłupsze i najbanalniejsze kłamstwo jakie w życiu słyszałem, a uwierz mi dość dużo ich słyszałem.
- Masz mojego przyjaciela.
- Doprawdy?
- Nickolay Chris Schisstad. - rzekłam
- Chyba go kojarzę. Uh no tak. Ten nieposłuszny kretyn.
- Oddaj mi go. - poprosiłam
Zaśmiał się na moje słowa
- Co będe z tego miał? - uniósł brew
- Jeden bezinteresowny uczynek? - bardziej spytałam niż odpowiedziałam
- To tak nie działa. - mruknął
Westchnęłam ciężko
- Ciotka opowiedziała mi o tym jakim jesteś bezdusznym potworem. Jestem nic nie wartą nastolatką, która ma emocje, tak jak ty kiedyś. Nie rządam od ciebie litości ani współczucia, chcę tylko odzyskać przyjaciela, którego mi odebrałeś. - zamknęłam oczy gdyż pod nimi kryły się szkarłatne łzy. Nie chciałam teraz płakać.
- W porządku. - otwarłam oczy mając chęć go przytulić, ale byłoby to dość żałosne zważając na okoliczności. - pod jednym warunkiem. - kurwa
- Zostaniesz w obozie. - spojrzał na mnie srogo
- Dil. - westchnęłam, a Pan się uśmiechał. Coś czuję, że kroi się coś złego.

Silence |PP|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz