10. Nie jestem ludzki

560 38 3
                                    

Jeszcze przed rozpoczęciem prosze was o głosy, komentarze, dziękuje 💓 (rozdział nie sprawdzony, jeśli będą jakieś błędy prosze mi o tym zakomunikować)

Wendy POV
~~~~~~~~~

Wraz z poleceniem Petera zjawiłam się u niego odrazu po szkole. Nie ufałam mu. Nie wiem czy da się zaufać komuś, kogo zna się przez tak krótki czas. Żyjemy w okropnym świecie, pełnym nieszczerych ludzi czekających tylko na twój upadek. Zapukałam do drzwi i przełknęłam ślinę. Bałam się tej całej sytuacji. Sytuacji z lalką, takie rzeczy widziałam tylko w horrorach. Drzwi zostały otworzone, a moim oczom ukazała się brunetka z niezbyt ładnym ubraniem, ale nie zamierzałam go komentować, wkońcu nic mi do tego jak ktoś wygląda, dopóki nie robi mi tym krzywdy, może robić co chce
- Ja...- zaczęłam próbując ubrać w słowa moją marną wypowiedź, ale zanim zdążyłam wydusić z siebie cokolwiek zostałam wciągnięta do środka
- Już wszystko wiem. - zamknęła drzwi na kluczyk i mrużąc oczy zaczęła się czujnie rozglądać. Zaprowadziła mnie w kierunku jak miewam korytarza. Cały dom był dosyć ładny, jego wnętrze było raczej w ciemnych odcieniach. Potem weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Na środku znajdował się wielki, drewniany stolik, a wokół niego krzesła. Dostrzegłam tam Petera dyskutującego z jakimś brunetem, widziałam go w szkole, Tiffany z nim flirtowała. Niepewnie usadowiłam się obok Petera i wbiłam palce w plecak trzymany na kolanach. Nie wiedziałam, co mnie czeka i skąd właściwie brunetka wiedziała jak ma mi pomóc. Najbardziej w tym wszystkim martwiłam się o ciotkę, moją jedyną rodzinę. Niestety moi rodzice nie utrzymywali dobrego kontaktu z rodziną, mieli ze sobą wiele sporów, utrzymywaliśmy kontakt tylko z pojedyńczymi członkami naszej rodziny. Poczułam na sobie czyiś wzrok wiec uniosłam swoją głowę natrafiając na badawczy wzrok zielonych tęczówek Petera
- Wzięłaś ze sobą lalkę? - spytał bezdusznym tonem. Zrobił dzisiaj coś, co troche zniweczyło moją opinię na jego temat. Nie przepadam za Baby, ale żadna dziewczyna nie zasługuje na tak okropne traktowanie
- Tak. - odpowiedziałam krótko wyciągając ów zdobycz z plecaka i kładąc ją na stół. Oczy brunetki przede mną się rozszerzyły
- Więc mamy do czynienia z czymś o głębszym dnie. - złapała się za włosy - kolejny problem trudny do rozwiązania. - osunęła się bezsilnie po krześle. Mina zebranych przy stole wiele się nie różniła. Wszyscy byli dziwnie naburmuszeni, jakby sama moja obecność była dla nich ciężarem. Nie chciałam, żeby ktoś traktował mnie jak piąte koło u wozu więc sama zabrałam swój głos decydując się na odważniejszy krok z mojej strony
- To mój problem. Jeśli nie odpowiada wam moja obecność moge z tym pójść na policję.
- To nic nie zmieni. - pierwszy raz usłyszałam drugiego chłopaka, którego imienia nie znałam - lalka to znak wojny i konfliktu. - powiedział - w naszej...- tu zerknął na Petera - w naszym kraju to również oznacza wybór nowego króla. - skinął do niego głową. Zmarszczyłam brwi już zupełnie nic nie rozumiejąc
- W waszym kraju? - uniosłam brew wysoko ukazując tym swoje zdezorientowanie - jesteśmy w Storybrooke, nie w waszym kraju. Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Nie pozwole, żeby ktoś robił sobie ze mnie żarty.
- To nie są żadne żarty ani ćwiczenia. - powiedział wlepiając we mnie swoje ciemne tęczówki - po prostu daj sobie pomóc. - westchnął
- Pozwolić wam?! - zaśmiałam się - nie znam was. Nie wiem, co zamierzacie. - spojrzałam na nich z uniesioną głową
- Więc, co zrobisz? - odwróciłam się w stronę Petera - pójdziesz na policje i co ci to da? Narazisz tylko swoją ciotkę, a zakładam, że ci na niej zależy. Jeśli chcesz otrzymać pomoc to po prostu się zamknij i pozwól nam działać. - nie mogłam uwierzyć własnym uszom
- Jeśli wasza pomoc ma być w moim kierunku litością, to w takim razie podziękuje. - skrzywiłam się odrazu
- W tym przypadku musze zgodzić się z Peterem. - przyznała dziewczyna - nie ufasz nam, to zrozumiałe. Zupełnie nie mam do ciebie żalu, widzisz nas drugi raz na oczy, to może być dla ciebie trudne, ale uwierz mi, że wiemy jak ci pomóc. Nie jesteś bezpieczna w swoim domu. Jeśli martwisz się o ciotkę to nie masz o co, zadba o siebie. - uśmiechnęła się pod nosem - wzywanie policji czy czegoś takiego nie rozwiąże tego problemu tak jak my. Nie możemy ci powiedzieć o co chodzi, ale wiedz, że jest to śmiertelnie poważna sprawa. - przytaknęłam tylko głową. Wypowiedź dziewczyny mnie troche uspokoiła. Wzięła ze stołu lalkę i oglądnęła ją w ręce - to pierwszy symbol, kolejne będą jeszcze gorsze. - spojrzała na Petera znacząco
- Pójdziesz na górę? - spytał nawet na mnie nie spoglądając - pierwsze drzwi po lewej. - przewróciłam tylko oczami. Rozumiałam, że chcieli sobie podyskutować, ale ja również tkwiłam w tym wszystkim, a tajemnice tylko pogarszały sprawę. Mimo wszystko wzięłam ze sobą plecak z ciuchami i weszłam do opisywanego pokoju. Był dość przyjemny, a jeszcze przyjemniejsza była biblioteczka znajdująca się niedaleko łóżka. Odrazu tam podeszłam, co jak co, ale lubiłam czytać książki. Stanęłam na palcach i wyjęłam jedną, która zainteresowała mnie swoją egzotyczną okładką. Byłam typem człowieka oceniającego po okładce. Oglądając lekturę w rękach w mojej głowie pojawiło się pewne zamglone wspomnienie. Czytałam ją w jakimś domku, a po chwili do pokoju wszedł jakiś brązowłosy chłopiec. Ocknęłam się wpatrując w obrazek
- Mały Książe. - przeczytałam na głos
- Podoba ci się ta książka? - podskoczyłam w miejscu na usłyszenie głosu Petera. Odwróciłam się gwałtownie widząc go opartego o framugę drzwi. Odstawiłam książke na miejsce
- Nie. - mruknęłam zimno, co nie spotkało się z pozytywnym odbiorem. Peter podszedł do mnie i obrzucił mnie spojrzeniem z góry. Niestety byłam od niego o wiele, wiele niższa więc musiałam mocno zadrzeć głowę, by mieć na niego dobry widok
- Uwierz mi, że gdybyś znała prawdę z pewnością, by cię nie zadowoliła.
- Chcesz się przekonać? - uniosłam brew kpiąco, ale usłyszałam tylko jego śmiech
- Lepiej nie. - oznajmił rozbawionym głosem
- Nie ufam wam. - wydęłam wargę
- Nie chodzi o zaufanie. - podszedł do okna i zaczął patrzeć na horyzont - chodzi o przetrwanie. - jego mina utwierdzała mnie w przekonaniu, że coś wie
- Co przede mną ukrywacie? - stanęłam obok niego
- Jest wiele takich rzeczy, których twoja ludzka psychika nie mogłaby pojąć. Wiesz, że posiadanie zbyt wielu informacji potrafi zabić? - przeniósł na mnie wzrok
- To czemu jeszcze żyjesz? - prychnęłam
- Bo nie jestem ludzki. - pstryknął mnie w nos i skierował się do wyjścia - jeśli będzie jakiś problem, mój pokój jest naprzeciwko. - to ostatnie, co usłyszałam zanim wyszedł. Stałam osłupiona zastanawiając się nad jego ostatnimi słowami. Jak to nie był ludzki? Wreszcie odpuściłam stwierdzając, że pewnie sobie ze mnie żartował. Szybko się przebrałam i wskoczyłam pod kołdrę odrazu zasypiając. Nie dlatego, że czułam się tu bezpiecznie, tylko dlatego, że byłam padnięta i jedyne o czym myślałam to sen

Silence |PP|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz