18. Pożegnanie

659 21 39
                                    

Tylko szaleni utożsamiają ból z sukcesem.

Pożegnania są trudne. Trudniejsza jest jednak umiejętność schowania do kosza wszystkich wspomnień. Wspomnienia nas budują, dzięki nim na naszej twarzy tworzą się radosne uśmiechy, lecz znacie moment w którym, wiecie, że coś z początku jest skazane na porażkę?

Świadomość tego, że coś jest niedopasowane jest najgorsza. Żyjemy z dniem czekając na coś, co kiedyś się skończy, a gdy się kończy przeżywamy to bardziej niż cokolwiek innego.

To właśnie czuł Peter gdy wszystko się skończyło. Upadł na kolana rozglądając się, nigdzie nie było śladu po wojownikach więc domyślał się, że zabijając Bellamiego, uwolnił zarażonych od klątwy, która na nich spoczywała.

Czy czuł satysfakcję i szczęście? Czy czuł się wygranym? Byłby głupcem gdyby tak rzeczywiście było. Wygrał fizycznie, psychicznie jego walka okazała się porażką. Stracił swój honor, stracił brata. Niegdyś swój wzorzec do naśladowania.

Zawsze winił go za to, że jest lepszy i za to, że wszystko mu się udaje, ale nigdy nie sądził, że przyjdzie mu go zabić. Sztylet po którym leciały krople krwi, wyglądał, jakby z niego drwił, jakby mówił mu prosto w twarz, że stracił wszystko, że jest zerem.

- Skoro uratowałem świat to dlaczego to tak boli? - wyszeptał do siebie z desperacją. Poczucie winy sprawiało, że dostawał gęsiej skórki w najgorszym tego słowa znaczeniu.

- Peter, wygraliśmy. - głos Felixa odbijał się od ścian, które wydawały się szeptać - już nie musimy się niczym zamartwiać.

- Wyglądam jakbym był z tego powodu zadowolony? - syknął brunet do swego przyjaciela.

- Zawsze jest czas na odrobinę zachwytu.

- Nie rozumiesz, Felix. Wszystko straciłem. - odparł drżącym głosem Peter - Meis, mojego brata, rodziców...

- Mogę dać ci przyjacielską radę? - Felix zajął miejsce tuż obok niego - Kiedy życie rzuca Ci deszczowy dzień, baw się w kałużach. Gdy spotkałem cię po raz pierwszy wiedziałem, że czeka mnie przygoda. - uśmiechnął się pogodnie - nie żałuję tego co się zdarzyło. Wszystko to czegoś mnie nauczyło. Ty nauczyłeś mnie tego, że nie zawsze posiadacze przerażających oczu są potworami. Widzisz...patrząc na ciebie, czuję to. Jakbym był w domu, choć nigdy go nie miałem. Pamiętasz słowa, które zwykłeś mi powtarzać? "W momencie, gdy wątpisz, czy potrafisz latać, na zawsze przestajesz być w stanie to zrobić"

- Jesteś wspaniałym przyjacielem, Felix. - zaśmiał się jego rozmówca - nawet w najgorszej chwili potrafisz znaleźć piękno.

- Gdyby nie ty prawdopodobnie kolekcjonował bym kamienie na podwórku w domu dziecka. - poklepał go po ramieniu - każde zdarzenie ma swoją przyczynę, a skutki zawsze oznaczają początki czegoś nowego, być może lepszego. Twoja przeszłość cię nie definiuje, przyjacielu. Martwiąc się o nią zaniedbujesz to, co dzieję się teraz, a to zbrodnia większa niż kradzież łuku elfa.

***

- Lubisz obserwować gwiazdy? - Peter skierował się w stronę Wendy, opierającej się o barierkę. Byli już w jej świecie. Storybrooke wydawało się tak samo głuche.

- W nocy wszystko jest bardziej wyraziste. - odpowiedziała.

- Nie da się ukryć. - stanął naprzeciw niej - gwiazdy mogą czuć się nieco przyćmione przy twojej twarzy oświetlanej światłem księżyca.

- Tak sądzisz? W takim razie jestem godnym przeciwnikiem. - spojrzała mu w oczy.

- Czy...to wszystko cię przerosło, Wendy? Te całe przeskoki między...światami?

- Właściwie to było dosyć ciekawe doświadczenie, wyciągnęłam jeden ważny wniosek. - złapała go za dłoń - Nibylandia to niezły bałagan.

- Auć. - skrzywił się, układając dłoń na jej policzku

- Peter...- westchnęła - myślałeś kiedyś o tym, że to wszystko się skończy?

- Obawiam się, że tak. Niebezpieczna rozrywka.

- Ale to wszystko będzie wieczne, prawda?

- Oczywiście, Wendy. - zapewnił ją - gdy dzieli się uczucie z kimś odpowiednim nic innego nie ma znaczenia, ono nigdy nie wygasa, jest wieczne.

- Przyniosłeś jakieś butelki z sokiem. Jestem strasznie spragniona. - wzięła jedną - nie czuję się dobrze...kręci mi się w gło..- najpewniej upadłaby gdyby Peter nie złapał jej w swoje ramiona. Wziął ją na ręce i zaniósł prosto do jej domu, który dzieliła z ciotką.

Ból jaki czuł w klatce piersiowej był zabójczy. Wręcz czuł jak ktoś wbija mu sztylet w sam środek serca. Wiedział, że pewien etap w jego życiu za moment się skończy, coś się zmieni, a coś pozostanie w dalszym ciągu rutyną.

- Poznanie cię było czymś więcej niż zwykłym przyjemnym doświadczeniem budzącym we mnie cokolwiek poza pogardą. - oznajmił, kładąc ją do łóżka, wiedział, że go nie słyszy, ale nie potrafił odejść bez pożegnania - Moje marzenie nie byłoby kompletne bez Ciebie. Widząc cię po raz pierwszy, spostrzegłem coś wyjątkowego w twojej ludzkiej duszy. Byłaś inna niż pozostali śmiertelnicy. Miałaś w sobie dużo empatii. Nigdy nie sądziłem, że moje serce uwolni się od lodu w jego wnętrzu, a jednak dzięki tobie wreszcie czuje. Czuję smutek gdy cię żegnam, czuję wdzięczność za wszystko, co dla mnie zrobiłaś i przede wszystkim, cieszę się, Wendy. Bo to początek nowej historii. Tym razem jednak nie będziemy jej ze sobą dzielić. Dziękuję Wendy. Kocham cię. - wyszeptał po czym wyszedł z domu.

Pozostało mu ostatnie zadanie na jego liście. W mgnieniu sekundy znalazł się na ławce, na której spotkali się po raz pierwszy w życiu. Obkręcił fiolkę zapomnienia w dłoni spoglądając na niebo, rozmyślał nad jej wcześniejszymi słowami, coś w nim pękło.

Bowiem wiedział, że miłość ma swoją cenę. Gdyby nie zdawał sobie z tego sprawy naraziłby Wendy na niebezpieczeństwo, a tego nie chciał. Była dla niego najważniejsza.

Po kilku dłużących się w nieskończoność minutach wypił fiolkę zapomnienia, tą samą, którą podał Wendy. Fiolka zapomnienia była jedyną bronią, której był w stanie się poddać, nie wliczając w to Wendy Darling.

Niebo w końcu upadło. Zawsze wiedział, że tak się stanie.

                                                         Hekate

///

No to jak na wspaniałego twórcę przystało, czas na jakieś słowa pożegnania. Zapewniam was, że ta książka ma specjalne miejsce w moim sercu. Pamiętam gdy miała 100 wyświetleń, skakałam wtedy z radości myśląc, że stworzyłam conajmniej dzieło Shakespeare. Wiele razy usuwałam ją przekonując się, że musi być idealna, że posiada wady, ale właściwie czym byłby świat gdyby wszystko było idealne? Każdy wasz komentarz sprawiał, że się uśmiechałam, podziwiam osoby, które dobrnęły do końca, bo są tu rozdziały z okresu w którym totalnie nic mi nie wychodziło, ale pisałam "bo musiałam" Dziękuję za każde miłe słowo, za wasze głosy i za wszystko, czym obdarowujecie tą piękną książkę. I pamiętajcie, świat dorosłych to bałagan, nigdy nie dorastajcie!

Silence |PP|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz