9. Wojna

549 40 1
                                    

Hejka moi drodzy! Znowu muszę wam podziękować bo jesteście niesamowici! Dziękuje wam cholernie za tysiąc głosów pod tą opowieścią, to jest dla mnie tak piękne, że już was tyle mam. Chciałabym was wszystkich wyściskać i po prostu podziękować za wszystko. Mam nadzieję oczywiście, że będzie was tu jeszcze więcej. Proszę was również o kolejne głosy oraz komentarze. Witam nowych czytelników i zapraszam was do czytania. Miłego dnia lub teraz akurat nocy haha 😘

Peter POV
~~~~~~~

W dalszym ciągu nie rozumiałem dlaczego ludzie chodzą do szkoły, ale jakimś cudem zmusiłem się do pójścia tam. Rozglądnąłem się po korytarzu i momentalnie przewróciłem oczami
- Pete! - zszokowany nie zdążyłem się ruszyć bo zostałem przez kogoś niemal przyduszony. Zmarszczyłem brew i spojrzałem na mojego "napastnika"
- Baby. - mruknąłem pod nosem szukając wzrokiem Wendy i wreszcie na nią natrafiłem. Była taka piękna gdy się uśmiechała. Wpatrywałem się w nią zupełnie zaczarowany jej wyglądem. Zupełnie nikt nie działał na mnie tak jak Wendy, chciałem ją wreszcie odzyskać bo świadomość, że jest w stosunku do mnie taka obojętna była wręcz śmiertelna
- Na kogo tak patrzysz Pete? - poruszyłem głową, żeby się ocknąć i uśmiechnąłem się sztucznie do dziewczyny
- Nic. Na nikogo. - parsknąłem śmiechem widząc jak Meis porusza do mnie zabawnie brwiami, a Alec naśladuje zachowanie Baby. Odwróciła się do nich, a oni nagle spowarzniali
- Wiesz, myślałam o tym, żebyśmy się jeszcze raz spotkali. - zmrużyłem oczy wpatrując się w Baby
- Dziś nie mogę. - skłamałem. Oczywiście, że miałem mnóstwo wolnego czasu, ale absolutnie nie miałem ochoty spędzać go z blondynką
- To może jutro?
- Nie. - syknąłem posyłając jej lodowate spojrzenie - nie zamierzam się z tobą spotkać ani dzisiaj ani nigdy więcej. - rzuciłem zirytowany. Po moich słowach pobiegła do łazienki zapewne wylewając tam beczki swoich łez
- No i widzisz co narobiłeś? - mruknęła Meis poklepując mnie po ramieniu - Dziewczyna się przez ciebie załamie. Dostanie depresji i zacznie oddawać ofiary z kotów o 3 w nocy. -
Zaśmiałem się, ale Meis natychmiast posmutniała widząc Tatianę biegnącą w kierunki Aleca. Zaczęli o czymś zawzięcie rozmawiać i po chwili Alec stał koło nas uśmiechając się od ucha do ucha
- Ta dziewczyna jest szalona. Zaprosiła mnie na randkę. Myślałem, że to chłopcy powinni o to pytać. - uśmiechnął się szeroko co odwzajemniłem
- I zamierzasz z nią iść? - Meis skrzyżowała ręce na ramionach - myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi.
- Przyjaciele nie robią awantur o randki. - zauważyłem, ale w odpowiedzi dostałem łokciem w brzuch. Skrzywiłem się lekko i zacząłem iść w kierunku swojej klasy, żeby nie przeszkadzać im w dyskusji. Natychmiast zostałem obrzucony zimnym spojrzeniem Baby, ale nawet mnie to nie ruszyło. Oparłem ręke na łokciu i z zafascynowaniem wpatrywałem się w zielonooką brunetkę uważnie słuchającą nauczyciela. Zmieniła się sporo od pobytu w Nibylandii. Zacisnąłem szczęke, bo wspomnienia z tamtego okresu w dalszym ciągu były dla mnie bolesne i ciężkie. Po dzwonku udałem się do czegoś zwanego szafką szkolną. Zupełnie nie rozumiałem działania tej placówki
- Hej. - zdziwiony przeniosłem swój wzrok za usłyszanym dźwiękiem. Natrafiłem tam na Wendy. Odrazu oblała się rumieńcem.
- Cześć. - odchrząknąłem wreszcie. Nie zdążyłem nic powiedzieć bo zostałem wciągnięty do jakiegoś małego pomieszczenia, zapewne dostałbym tu kiedyś klaustrofobii
- Słuchaj...- zaczęła i wyciągnęła z plecaka jakieś pudełko
- Nie mam urodzin. - uniosłem brew kpiąco
- Nie...to znaczy..nie o to chodzi. - zaczęła gestykulować dłońmi, co było zabawnym widokiem. Jęknęła wreszcie wręczając mi dziwną paczuszkę w ręce - nie wiem do kogo mam się w tej sprawie zwrócić, więc stwierdziłam, że powiem to Tobie. - schowała kosmyk włosów za ucho. Skinąłem głową i wreszcie otworzyłem opakowanie, a widok mnie wręcz przeraził. Laleczka wyglądająca identycznie jak ona. Doskonale zdawałem sobie sprawę, co to oznaczało. To znak wojenny używany bardzo rzadko w Nibylandii. Znak na to, że następuje wybór nowego króla i rozpoczyna się zimna wojna, znak na to, że zabici zostaną bliscy kandydatów na króla
- Nawet nie wiesz, jak dobrą decyzję podjęłaś zwracając się z tym do mnie. - podsumowałem obracając laleczkę wokół ręki
- Tak? - zdziwiła się - więc co to znaczy?
- Coś bardzo złego. - oddałem jej prezent do ręki - to oznacza bardzo zły znak. Ciotka się nie obrazi jak przyjdziesz na nockę do swojego przyjaciela?
- Ja...to nawet nie pomoże w sprawie! - zmarszczyła nos oburzając się
- Dopóki nie powiesz ciotce, że będziesz nocować u Petera Pana to bardzo prawdopodobne, że się zgodzi.
- Dlaczego mam od razu u ciebie nocować? Nawet cię nie znam. - westchnąłem przymykając oczy w bezsilności. Z jednej strony cieszyłem się, że nie zwróciła uwagi na to, że powiedziałem o swoim pierwotnym nazwisku i imieniu
- Po prostu to zrób inaczej nie wyjdziesz z tego cało.
- O której mam do ciebie przyjść? - spytała opierając się o szafkę
- Odrazu po szkole. - odrzekłem
- Mam przynieść lalkę?
- Koniecznie. - powiedziałem szybko - myślę, że moja...siostra - odchrząknąłem - może wiedzieć co z tym zrobić.
- Dziękuje. - podeszła do mnie - naprawde ci dziękuje. - uśmiechnęła się lekko i wyszła z pomieszczenia. Meis miała racje, w Nibylandii dzieje się coś złego. Nie mogłem pozwolić na to, żeby Wendy się coś stało. Była dla mnie kimś cholernie ważnym, dla kogo zrobiłbym wszystko. Myśl, że mógłbym ją stracić była nie do przyjęcia

Silence |PP|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz