2. Peter Pan Never Fails

902 43 17
                                    

Nibylandia to ponoć piękna kraina. Kraina szczęścia i wiecznej młodości. Kraina w której jest miejsce dla każdego nas. Kraina marzeń i nadziei. Krana róż bez kolców i życia bez cierni. Kraina pod rządem rozsądnego i nigdy nie starzejącego się Piotrusia Pana. Piotruś Pan był piewszym zaginionym chłopcem, który nie chciał dorosnąć. Wkońcu był zbuntowanym nastolatkiem pragnącym nie odrabiać prac domowych. Kto mu się dziwi? Nastolatkowie już tacy są. Wciąż im czegoś brakuje, mimo że mają już wszystko, czego bynajmniej potrzebować muszą. Piotruś Pan był jedym z nich, lecz mimo podobieństwa do ludzkich stworzeń on był wyjątkowy. Swoje myśli przemieniał w czyny, a to siało zamęt i zniszczenie. Jak każda jego decyzja.


Felix POV

~~~~~~~

Otworzyłem oczy i rozjerzałem się. Nibylandia wyglądała inaczej bez jego władcy. Władcy, którego teraz każdy chciał zabić. Peter od zawsze nie dużo myślał, działał pod presją i wpływem emocji. Zawsze musiałem po nim sprzątać. Jego brudy i błędy, które sam powinien naprawiać. Właściwie byłbym pierwszy w kolejce do zabicia go gdyby nie był moim przyjacielem. Przyjacielów się nie zdradza. Mimo ich postępów i złych czynów. Wyszłem ze swojego pokoju. Obóz już od rana był oblegany przez chłopców, którzy czekali na przydzielenie im zadań. Zwołałem głowną radę z chłopców i oparłem się o drewniany stół. Peter na czas jego powrotu pozwolił mi przejąć swoją władzę, co mi nie imponowało bo dopiero teraz przekonałem się na własnej skórze jal bardzo trudno jest zapanować nad tysiącami chłopców nie koniecznie zgadzającymi się z twoimi przekonaniami.

- Zginęło dziesięcioro naszych. - odezwał się Rick, a ja uniosłem na niego zmęczone spojrzenie i skrzywiłem się.

- Nie wiemy kto zabija naszych, ale to była ta sama osoba. - dodał Cameron. - zbadałem ciała i okazało się, że każda z ofiar została uduszona.

- Pięcioro zaginęło podczas warty przy morzu. - odezwał się dotychczas milczący Blake.

- Wiemy kogo to sprawka? - złapałem się za brodę i zastanowiłem się chwilę. - Hook nie ma z tym nic wspólnego?

- Z tego co mi wiadomo to Hooka nie widziano od trzech miesięcy. - zmarszczył brwi Jacob.

Westchnąłem ciężko.

- Uzbroić chłopców w strzały i wznowić warty. Zmiana co 3 godziny. Wyślijcie 3 grupy nad morze i po lesie. - mruknąłem i zacząłem kierować się ku wyjściu.

- Zostawimy to tak? - spytał Rick, a ja odwróciłem się do niego unosząc wysoko brew.

- Zmiany warty i broń to nie wystarczająca opcja? Chcesz coś od siebie dodać Rick? Chętnie posłucham, czego masz do powiedzenia. - oparłem się o drzwi i posłałem Rickowi wyczekujące spojrzenie.

- Wiemy, że nasz wróg stosuje tą samą metodę zabijania. Poddusza ofiary, ale na szyi każdej z osób zostawia znak. Napis "KING". To nie zastanawiające? Myślę, że morderca chce nam coś przekazać, a może raczej Peterowi. Zabił bardzo dużo osób, myślicie, że jak zmienimy warty i uzbroimy chłopców to przestanie? To tylko marnotractwo broni.

- Może to ma inne dno. - przeniosłem spojrzenie na Blake. - Może wcale nie ta sama osoba morduje chłopców? Może po prostu pracownicy mordercy używają tej samej metody?

- Powinniśmy powiadomić Petera? - kolejne pytanie zadał mi Cameron na co spiąłem się lekko. Nie wiedziałem co robić i jak radzić sobie z tą sytuacją.

- Warto też wspomnieć, że morderca zabija ofiary tuż przed obozem. Czy to możliwe, że jakiekolwiek stworzenie magiczne może tak po prostu wiedzieć gdzie mamy obóz? Poza chłopcami nikt nie ma upoważnienia do wejścia do obozu. - przerwał mu Rick na co odetchnąłm z ulgą.

- Nie sądzicie, że to może mieć powiązanie z bratem Petera? Bellamy miał być kiedyś królem. Był pierwszy w kolejce do tronu, ale potem zniknął. - pokręciłem głową z dezaprobatą.

- Bellamy nie żyje.

- Nie znaleziono nigdzie jego ciała. - dodał Blake.

- Koniec tego absurdalnego przypuszczenia. - syknąłem. - Zabijać chłopców może każdy. Wkońcu wiecie jaka jest teraz sytuacja. Ludzie Czarnobrodego się mszczą. Tak samo jak mieszkańcy Nibylandii. Peter wywołał panikę i niepokój. Jeśli dalej ktoś będzie zabijał chłopców to się tym zajmniemy. - wydukałem już zmęczonym głosem.

- Nie lepiej zając się tym te...- zaczął Rick, ale mu przerwałem.

- To moje ostatnie zdanie Rick. Nie zmienie go. - Rick skinął niechętnie głową i wyszedł z namiotu. Gdy nikogo już nie było wyciągnąłem mapę i zastanowiłem się chwilę. Rzeczywiście ataki na chłopców były centralnie przed obozem i tam, gdzie wysyłałem chłopców, co znaczyło, że morderstwa były umyślne i ktoś na nas polował, co znaczy, że morderca lub jego ludzie powinni być blisko. Wyszłem z namiotu i zwołałem czterech starszych chłopców.

- Zakładam, że słyszeliście już o mordercach. - zacząłem jąkając się. Nie chciałem ich wysyłać, bo nie miałem pewności czy wrócą.

- Tak. - powiedział jeden z nich na co uśmiechnąłem się blado.

- Macie go znaleźć i przynieźć mi żywego. Będzie gdzieś w pobliżu. Szukajcie przed obozem, jak nie znajdziecie to macie tu jak najszybciej wrócić. To rozkaz, nie prośba.

Skinęli głową i już po chwili byli poza obozem. Podszedłem do ogniska i usiadłem grzejąc sobie ręce. Coś się szykowało.

- Felix? - usłyszałem za sobą głos Camerona, więc leniwie się obróciłem. Nie miałem ochotę na rozmowy, zwłaszcza po zaledwie 2 godzinach snu.

- Czego chcesz? - powróciłem wzrokiem do ogniska i poklepałem miejsce koło siebie.

- Zapomniałem dodać paru rzeczy przy opisywaniu sekcji zwłok chłopców.

- Jakich dokładnie rzeczy? - przewróciłem oczami.

- W rękach każdej z ofiar była ta sama figurka z marcepana.

- Jak dokładnie wyglądała ta figurka? - Cameron spojrzał na mnie pusto po czym wyciągnął z kieszeni figurkę i podał mi ją do ręki. Figurka przedstawiała dziewczynkę. Miała jasne włosy, zielone oczy z iskierkami radości, pełne różowe usta i białą sukienkę z falbankami. Na nogach widniały czarne baleriny.

- Przypomina ci to coś? - spytał Cameron bawiąc się palcami.

Zmarszczyłem brwi.

- Nie bardzo.

- Według mnie figurka przedstawia Wendy Darling. - zamarłem słysząc te słowa.

- Morderca na 100% chce nam coś przekazać. Wydaje mi się, że daje ultimatum. Albo otrzyma koronę, albo zabije te dziewczynkę.

- Skąd to wiesz? - posłałem mu nieufne spojrzenie, a on spiął się i uśmiechnął się lekko.

- To tylko moje przepuszczenia.


Jak myślicie kto jest mordercą?

Silence |PP|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz