Meis POV
~~~~~~~~W całym tym pomieszczeniu panowała mroczna i tajemnicza atmosfera. Gdy przechodziłam obok metalowych klatek słyszałam krzyki, modły, płacz, szepty. Wiem, że oni wszyscy cierpieli, czułam to, ale najbardziej czułam jeden ból, fascynowało mnie to. Czułam go od czarownicy, początkującej. Bolał ją brzuch i głowa jej pulsowała. Idąc do mojego celu starałam się przesłać jej magię, ale wyglądało na to, że była nieźle zatruta. Stanęłam przed drzwiami z napisem Ethan. Stał przy nich jakiś strażnik. Westchnęłam i zaczęłam mówić.
- Przyszłam do Ethana. - odchrząknęłam rozglądając się dookoła
- Kim dla niego jesteś? Po ubraniu wnioskuje, że prostytutką. - mruknął
Posłałam mu sztuczny uśmiech
- Bardzo śmieszne. Za to ty mi wyglądasz na kogoś kogo nikt nie lubi bo jest przegrywem, ale ten bardzo stara się wpasować w towarzystwo.
- Przynajmniej ktoś rozmawia ze mną dłużej niż 10 sekund. - przybliżył się. Rysy jego twarzy były dość ładne. Miał zarysowaną szczęke i czarne włosy. Jego oczy błyskały jakimś niebezpiecznym błyskiem. Miał sporo tatuaży na szyi i w okolicach rąk. Cóż...był całkiem przystojny. Zatkało mi mowę, no dobra prawie zatkało.
- Przepuścisz mnie do Ethana?
- Jak masz na imię?
- Lubisz gdy mordercy wyznają ci jak mają na imie? - uniosłam brew
- Gdy są tak piękne jak ty to mogą mnie torturować przez całe życie.
- Mało śmieszny żart. Nie chciałbyś żebym cię torturowała.
- Chcesz się przekonać? - uśmiechnął się łobuzersko
- Jestem Meis. - uśmiechnęłam się delikatnie
- Alec. Alec Lightwood. - powiedział i przepuścił mnie w drzwiach. Uśmiechnęłam się do niego i weszłam do pomieszczeniu. Na pomieszczeniu siedział Ethan. Mój przeukochany braciszek. Stwierdził, że zmiana nazwiska będzie dla niego bezpieczna.
- Nie wiedziałam, że lubisz współpracować ze zdrajcami. - podeszłam do szafki i spojrzałam na dużą ilość zdjęć. Zdjęcia z Katherine i ostatnie ze mną. Byłam wtedy małym dzieciakiem, miał wtedy 10 lat. Nie mieliśmy w życiu łatwo, ojca zamordowano, a mama się załamała.
- Nie daleko pada jabłko od jabłoni. - jego głos był niski i mocny. Nie był zdziwiony moją wizytą.
- Myślałam, że stać cię na więcej. - łzy stanęły w moich oczach. Byliśmy kiedyś zespołem, drużyną, rodzeństwem.
- Nie bądź naiwna Mess
Odwróciłam się do niego i posłałam mu wzrok pełen wątpliwości
- Naiwna? To słowo nie znajduje się w moim słowniku. - złapałam noże w mojej kieszeni
- Zdaje mi się, że masz przestarzały słownik.
- Zostawiłeś mnie, nas. Wiesz jak matka się o ciebie martwiła? Wiesz ile łez wydobyło się z moich oczów po twoim zniknięciu?
- Zakładam, że zero. - syknął
- Wiesz po co tu przyszłam. - przetarłam oczy ręką
- Nie dam ci tych kluczyków.
Rzuciłam obok niego jeden nóż
- Gdzie masz klucze?
- Kocham Katherine i nie oddam ci tych kluczyków.
- Brzydzisz mnie braciszku. Brzydzisz mnie swoją naiwnością. - powiedziałam i walnęłam go pięścią w twarz.
- Dużo się nauczyłaś przez ten czas. - powiedział i chciał mnie walnąć w twarz, ale zrobiłam szybki unik
- Czas to skarb. - powiedziałam i kopnęłam go szpilką w brzuch. Zatoczył się do tyłu i wypluł krew
- Nie masz go wiele. - mruknął i walnął mnie w nos. Syknęłam i spojrzałam na krew lecącą na podłogę. Posłałam mu zawistne spojrzenie i walnęłam go z całej siły w miejsce intymne. Upadł na ziemię i złapał się za miejsce w które dostał cios.
- Kurwa. - powiedział i stracił przytomność. Przykucnęłam przy nim i odchyliłam mu włosy do tyłu.
- Kocham cię braciszku. - szepnęłam, a łzy leciały teraz strumieniem po moich rozpalonych policzkach - ale zdjaje się, że jesteśmy w innych drużynach. - wstałam i zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki w jego pokoju. Gdy znalazłam klucz wybiegłam z pokoju. Obok stał Alec i patrzył przed siebie. Wyglądał na zamyślonego. To było dość dziwne, ale nie chciałam żeby umarł.
- Chodź. - złapałam go za ramię i zaczęłam iść w stronę Petera i Persefony. Spojrzał na mnie i otworzył usta ze zdziwienia. Było aż tak źle?
- Za mało zapłacił? - uniósł brew mając na myśl prostytucje
- Lubię ciszę i spokój.
- Nie widać tego po tobie. Wyglądasz jakbyś walczyła w bitwie pod Grunwaldem. - powiedział uśmiechając się co odwzajemniłam
- Powiedzmy, że zabiłam mojego ukochanego, który był w innym zespole.
Spuścił wzrok. Chyba nie wiedział co powiedzieć. Nie przeszkadzała mi ta niezręczna cisza. Gdy doszliśmy do Petera uśmiechnęłam się słabo. Bolało mnie wszystko i byłam zmęczona. Peter podbiegł do mnie i złapał mnie za policzki.
- On ci to zrobił? - wskazał na Aleca
- Gdybym jej to zrobił to pewnie by mnie tu nie przyprowadziła. - mruknął Alec, a Peter posłał mu zimne spojrzenie. Między nimi było jakieś napięcie. Niebezpieczne napięcie.
- To Ethan. - przerwałam ciszę
- Zabije go. - syknął Peter i wysunął się do przodu ale przerwałam mu kładąc ręke na jego klatce piersiowej.
- Poradziłam sobie z nim. Chyba będzie bezpłodny. - uśmiechnęłam się do Petera, a ten przytulił się do mnie i pocałował mnie w czoło.
- Przepraszam, że cię w to wszystko wciągnąłem.
- Powinieneś powiedzieć to Wendy. Oszczędzaj swoją miłość dla niej, a nie dla mnie. Nie jestem dla ciebie ważna.
- Jesteśmy zespołem wesołych morderców i zaraz skopiemy komuś dupę. - powiedział udając mój głos
Usmiechnęłam się i walnęłam mnie w ramię
- Jesteś słabym aktorem.
- Nie kłam, przyznaj, że podobała ci się moja scena.
Przewróciłam oczami i wręczyłam mu klucz do ręki. Skinął do mnie głową i odwrócił się do Persefony i Aleca. Uśmiechnęłam się do niego.
- No dobra. Ty czarnowłosy idziesz z Persefoną i obraniacie nas przed mordercami, a ja i Meis idziemy uwolnić Dzwoneczka i Darling.
- Wiesz, że ona ma imię? Wendy. - mruknęłam do Petera
- Wiesz, że ma też nazwisko? Darling. - przedrzeźniał się ze mną. Wystawiłam mu język.
Ruszyliśmy ciemnym korytarzem gdzie pokonaliśmy dużo piratów. Muszę przyznać, że Alec dobrze walczył. Potem przy drzwiach Peter westchnął. Wiem, że było mu ciężko. Wkońcu tam była Wendy. Czułam, że za nią tęsknił. Złapałam go za ręke i uśmiechnęłam się lekko.
- Dasz sobie radę.
Ochrząknął i przekręcił kluczyk w drzwiach. W środku na krześle przywiązane były dwie osoby, były całe we krwi. W jednej osobie poznałam Dzwoneczka, posyłał mi zmęczone spojrzenia. Druga była zapewne wybranką Petera. Była piękna. Miała czarne, krótkie włosy i oczy pełne bólu i cierpienia. Spojrzałam na Petera, nie wiem co teraz czuł, ale napewno nie były to pozytywne emocje. Patrzył na nią z bólem. Podszedł do niej i złapał za jej szczęke po czym zaczął ją starannie oglądać. Złapał ją za policzki i spojrzał jej w oczy. Analizował czy w jej organiźmie dalej są ślady po truciźnie.
- Podejdź tu Meis. - wykonałam jego polecenie
- Spójrz na jej oczy. - dodał. Przyklęknęłam i spojrzałam w jej oczy. Były czerwone. Dziewczyna ledwo komunikowała. Wydaje mi się, że nic nie widziała. Próbowała coś powiedzieć, ale jej gardło było zdarte.
- Peter? - wymamrotała, każde słowo było dla niej wysiłkiem
- Tak. - Peter cierpiał patrząc na jej twarz
- Tęskniłam za tobą. - wyszeptała i lekko się uśmiechnęła
- Ja za tobą też. - pogładził kciukiem jej usta na co się uśmiechnęłam. Nigdy nie widziałam tak szczęśliwego i szczerego Petera. Ta dziewczynka była dla niego całym światem. Wpatrywał się w nią jakby była boskim cudem, aniołem. Byli piękną parą. Wyciągnęłam nóż i zaczęłam rozcinać sznury, którymi zostały przytwierdzone. Gdy byłam przy Dzwoneczku szepnęłam
- No i na co ci to było? - uniosłam brew. Nie rozumiałam blondynki. Cały czas usiłowała pokazać Peterowi, że jest lepsza itp.
- Spierdalaj. - wyszeptała i zamknęła oczy
- Milutka jak zawsze. - mruknęłam i zacisnęłam szczęke
- Peter musimy się zbierać. - wziął na ręce Wendy, a ona złapała za jego policzek i zaczęła rysować na nim wzorki. Peter próbował udawać poważnego, ale wiem, że mu to nie przeszkadzało.
- Musimy wydostać jeszcze Felixa.
- Gdzie on może być? - spytał Dzwoneczek podtrzymując się Aleca. Zmrużyłam oczy i chwilę się zastanowiłam.
- Felixa trzymają tu jako plan B. Mieli tu praktycznie wszystkich na których ci zależy, zapewne trzymają go w jakiejś ważnej celi. Spytałabym o to Ethana, ale tak się składa, że jest nieprzytomny. - uśmiechnęłam się lekko
- Miałam wizję. - wymamrotała Wendy, a Peter spojrzał na nią
- Jaką wizję?
- Felix był w czarnej celi, torturowano go, ale jego rany szybko się goiły. Ktoś rzucił na niego urok. To był.....to....
- Spokojnie. - wyszeptał Peter
- Pokój 206. - dokończyła Wendy
- Pokój 206..- zastanowiłam się - pójde tam z Aleckiem.
- Ja też mogę pójść. - dodał Dzwoneczek
- Nie ma mowy, nie w takim stanie. - syknął Peter
- Ale....
- Nie ma żadnego ale, zostajesz. - powiedziała Peter stanowczym głosem, a na twarzy Dzwoneczek zawitał grymas niezadowolenia.
Wyszłam z Aleckiem.
- Jesteś demonem, a Peter to Leon zawodowiec? - uniósł brew
- Coś w tym stylu tylko troche bardziej koloryzowane. - chłopak uśmiechnął się na moje słowa
- Chcecie zabić mi siostre?
- Siostrę?
- Katherine.
- Jesteś jej bratem?! - odwróciłam się do niego - tylko spróbuj coś..
- Katherine była kiedyś moją siostrą. Teraz jest inna.
- Znam to uczucie.
- Serio? Nie widziałam, żeby cię to ruszyło.
- Czasem ukrywamy uczucia, żeby czuć się lepiej. Nie da się ich pozbyć.
- Ja je zaakceptowałem.
- To też jest wyjście.
- Nazwałbym to ślepą uliczką.
- Mhm... - wymruczałam
- Chciałaś mu kiedyś wybaczyć?
- Nie. Zostawił nas jak go potrzebowaliśmy.
- Wtedy przed wejściem wyglądałaś na troche zdenerwowaną.
- Wydawało ci się.
- Jestem wampirem. Widzę kiedy ktoś kłamie.
- Chcesz wyssać ze mnie krew? - zmieniłam temat
Pokręcił głową z rozbawieniem.
Gdy byliśmy przy pokoju 206 przekręciłam głowę
- Co jeśli tam jest Katheirne z Czarnobrodym?
- To proste. - odrzekłam - skopiemy im dupę i się stąd ulotnimy. - powiedziałam i otworzyłam drzwi. Nikogo tam nie było, ale był Felix.
- Ciao Felix. - uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił
- Nie widziałem cię chyba wiek.
- Nie oszukuj. Widzieliśmy się 99 lat temu.
- Uratowaliście Dzwoneczka?
- A co Romeo i Julia się za sobą stęsknili? - zaczęłam badać klatkę ze wszystkich stron
- Widzę, że ty masz Romeo. - zarumieniłam się lekko
- Romeo, ale wersja wampir. - uśmiechnęłam się ciepło i wykonałam zaklęcie. Po chwili Felix był już poza klatką.
- Po tej karuzeli śmiechu przychodze do ciebie na winko.
- Żartujesz sobie?! Winko sprzed wieku jest dla specjalnych gości.
- Ranisz moje serce.
Spojrzałam na Aleca. Znów był zamyślony.
- Co cię tak dręczy Romeo?
- Idzie za łatwo. Myślisz, że tak po prostu daliby nam tu wejść i wszystkich zabrać?
- Sądzisz, że twoja siostra ma dla nas niespodziankę?
- Ja nie myśle, ja to wiem.
Wzruszyłam ramionami i doszliśmy do Petera. Minęło z 10 minut zanim Peter przywitał się z Felixem. Chwila. Gdzie Persefona?
- Chyba zgubiliśmy kogoś w akcji. - mruknęłam
- Persefona. - syknął Peter
- Mówiłam, żeby ją zabić.
- Mówiłem, że mam plan.
- Twój plan był obrzydliwszy od Czarnobrodego.
CZYTASZ
Silence |PP|
AdventureCzym jest Nibylandia? Piękną krainą w której ból to fikcja? Bzdury. Nibylandia to kraina cierpienia i tortur. Kim jest Peter Pan? Władcą, który odda życie za swoich poddanych? Bzdury. Peter Pan to władca, który woli zadawać ból niż być jego ofiarą. ...