5. Niespodzianka

735 41 22
                                    

Wendy POV

Dzisiaj ostatecznie miałam zjawić się szkole. Naturalnie, nie była to moja decyzja. Nauczyciele oraz dyrektorka dzwonili do ciotki z wyrzutami o zaległości jakie miałam nadrobić. Chcąc czy nie chcąc musiałam pojawić się w szkole i zacząć normalnie funkcjonować, ale fakt, że nazwałam siebie normalną był dla mnie conajmniej abstrakcyjny i fikcyjny. Bolała mnie głowa i miałam wory pod oczami, które zakryłam grubą warstwą korektora i pudru.

- Zabrałaś wszystko? - spytała ciotka popijając napój ze swojego termosu w żyrafy. Dostała go od mamy na święta. Spuściłam wzrok. Wciąż o nich myślę. To toksyczne i niezdrowe.

- Oprócz mózgu. - westchnęłam mimowolnie uśmiechając się do ciotki. Ta kobieta trzymała mnie przy życiu.

- Pasuje ci ten uśmiech. - stwierdziła również unosząc kąciki ust. Czułam się już lepiej. Strata rodziców dalej mi doskwierała, a miewane wcześniej koszmary przestały dręczyć. Byłoby idealnie, ale nie jest. Jest tak źle jak wcześniej tylko z przyzwyczajeniem. Zabrałam jabłko ze stołu i wpakowałam się do białej hondy ciotki. Naprawde dbała o swój samochód.

- Dzisiaj ktoś do mnie przyjdzie. - rozpromieniła się ciotka. - Wiesz co to oznacza?

- Że ubierzesz sukienkę i zaczniesz robić ćwiczenia Chodakowskiej, żeby jakimś cudem schudnąć w dwie godziny? - bardziej spytałam niż stwierdziłam.

- Mówiłam bardziej o tym, że daje ci dzisiaj moją kartę kredytową i możesz pójść na zakupy.

- Jeeej. - uśmiechnęłam się sztucznie. Nie byłam tym typem zakupocholiczki. Nigdy mnie do tego nie ciągnęło, ale przyjęłam od ciotki kartę i posłałam jej ciepłe i łagodne spojrzenie.

- We wtorek jest rocznica. - zaczęłam niepewnie mówiąc oczywiście o rodzicach.

- Wendy....jest coś o czymś powinnaś wiedzieć. - ciotka patrzyła na mnie teraz już z powagą. - Nie mogę pójść z tobą na rocznicę. Nie mogę opuścić zmiany w pracy.

- Żartujesz? To tylko 2 godziny.

- Przykro mi Wendy....

- Mi też przykro. - mruknęłam i trzasnęłam drzwiami samochodu nawet nie oglądając się za ciotkę. Na progu szkoły oczywiście spotkałam się ze spojrzeniami uczniów, co postanowiłam zignorować. Usłyszałam rozlegający się głos szkolnego dzwonka i zakryłam uszy. Był cholernie głośny. Na korytarzu rozległo się zamieszanie spowodowane nowymi rocznikami w szkole. W tym czasie wyjęłam książki na dzisiejszy dzień i spojrzałam przelotnie na komórkę na której widniała tapeta z Williamem. Przedstawiała mnie całującą go w policzek i jego uśmiech. Prawde mówiąc była dalej na moim ekranie gdyż byłam zbyt leniwa by ją zmienić, poza tym nie wspomniałam ciotce, że się rozstaliśmy. Ciągle ma nadzieję, że zjawi się w naszym domu i zje z nami kolacje. Niedoczekanie. Byłam już ostro spóźniona więc ruszyłam biegiem do sali ekonomicznej w której miała się odbyć lekcja. Nie było to dobrym pomysłem. Odrazu wpadłam na kogoś i rzeczy z moich rąk w mgnieniu oka znalazły się na podłodze.

Złapałam mój telefon i zaczęłam szeptać widząc czarny ekran.

- Nie, nie, nie.

- Wszystko w porządku? - uniosłam brew i spostrzegłam bruneta z zielonymi oczami w czarnej bluzie. Patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami przez dłuższą chwilę. Jakby był zupełnie zaskoczony moją osobą.  Zrobiłam grymas niezadowolenia i natychmiastowo wstałam przybliżając się do niego. Wyglądał na zaskoczonego i jednocześnie zupełnie nie poruszonego tym, że zepsuł mi telefon.

Silence |PP|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz