17. Dorastanie

434 19 16
                                    

Pewien uczony przyszedł kiedyś na lekcje mówiąc, że niczego nie potrafi. Wykładowca wyśmiał go stwierdzając, że przyznanie się do słabości jest powolnym spadaniem na dno. W każdym z nas jest cząstka uczonego. Uczony jest człowiekiem, który wie o rzeczach nieznanych innym i nie ma pojęcia o tym, co znają wszyscy.

/Peter POV/ (tylko początek)

Plany są nadzieją dzisiejszego świata. Wymysły maszyn, które mają zastąpić nasze mózgi są pomocne. Powoli zapominamy o naszej dawnej samodzielności. Kiedy to sami musieliśmy martwić się tym, czy da się rozwiązać problem nużący nasze poczciwe głowy. W dzisiejszej rzeczywistości jedyną rzeczą, jaką się zamartwiamy to czy pewnego dnia nie zabraknie prądu, nie wyobrażamy sobie bez niego życia. Brak jego jest czymś, co tkwi z tyłu naszej głowy dodając nam obaw.

Obserwując Ziemię, jej każdy najmniejszy ruch byłem pełen podziwu. Potrafiła utrzymać ludzi, którzy nie zasługiwali na jej szczodrość. Mowa tu o ludziach, którzy nie potrafią wykorzystać w żaden sposób swojego życia. Nie mają planu na siebie, lub jest on do tego stopnia okropny, że lepiej, by wybili go sobie z głowy.

A ludzie? Byli jak karaluchy szukające czegoś do zniszczenia. Uwielbiali chełpić się krzywdą innych. Gdy uważaliśmy, że już skończyli, okazało się, że zaczynali od nowa. Tak naprawdę, ludzie są najbardziej szkodliwi dla innych ludzi. Ziemia to dżungla, a każdy z nich jest lwem szukającym pożywienia. Nigdy nie wiesz, czy nie będziesz ich celem, nie masz pewności, czy dzisiejszego dnia nie postanowią cię zniszczyć.

Czy każdy z nich jest tak samo do siebie podobny? Na Ziemi ciężko spotkać ludzi, którzy są wartościowi, ale to wcale nie oznacza, że wszyscy warci uwagi wyginęli. Po prostu wydaje się czasem, że chowają się w bunkrach, by nikt ich nie dorwał.

Odwiedzając Ziemię dochodziłem zawsze do jednego wniosku. Śmierdziała śmiercią i cierpieniem, ale nie różniła się wiele od Nibylandii, bowiem nawet powietrze Nibylandii jest przesiąknięte złem ludzkim.

Pewnego dnia wszystko się zmieniło, moja nienawiść do ludzi zanikła, wręcz przeciwnie, zacząłem uwielbiać Ziemię, chciałem ją codziennie oglądać. Wszyscy wokół mnie byli tym zdziwieni. Jak osoba, którą można porównać do żywej śmierci jest w stanie kochać ludzi, którzy są śmierci ofiarą? Wytłumaczenie było proste. Miłość.

Uczucie marniejsze od tęsknoty, w pewnym momencie te uczucia się nawet pokrywały. Tak właściwie, o miłości wiemy niewiele. Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbujcie zdefiniować kształt gruszki.

Lecz w uczuciu miłości było coś potężnego. Sprawiała, że nawet najsłabsi ustawiali się pierwsi do walki. Miłość jest potężna, dopóki dzieli się nią z odpowiednią osobą.

Peter na starcie był silny, gdy się zakochał był kimś, kogo zawsze baliśmy się w dzieciństwie, gdy mama czytała nam bajki na dobranoc. Był wrogiem. Nie był Piotrusiem Panem, którego znamy. Nie pomagał dzieciom zagubionym, jego obóz nie był otwierany przez wrota marzeń. Dzwoneczek nie była jego słodką pomocnicą, a bajki nigdy nie były prawdziwe. Dobro nie wygrywa nigdy ze złem, a Kopciuszek nigdy nie zgubiła buta.

***

- Peter? - poczułem dotyk dłoni na policzku. Otworzyłem oczy, widząc troskliwe tęczówki Wendy.

- Wszystko w porządku? - rozejrzałem się. Był środek nocy.

- Nie. - szepnęła, przytulając się do mnie, ten ruch rozczulił mnie do tego stopnia, że na mojej zimnej twarzy powstał uśmiech - Boje się. Od dwóch dni nie mam pojęcia co się wokół mnie dzieje.

Silence |PP|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz