3. Escape to the under-growing world

2.7K 106 10
                                    

Wendy POV
~~~~~~~~~~

Szłam ulicami dokładnie lustrując każdy szczegół otaczającego mnie świata, krajobrazu. To takie dziwne i magiczne, że wieki temu ktoś stworzył to miejsce w kilka dni, a my się po nim poruszamy. Weszłam do budynku zwanego "szkołą". Czego uczy nas szkoła? Radzenia sobie z cieniasami którym wydaje się, że są lepsi od innych i mogą pozwalać sobie na wyzywanie czy w tym najgorszym przypadku znęcanie się nad tym słabszym ogniwem. W szkole czujemy się jak na wyścigu szczurów, każdy dba o swoją pozycje, reputacje w grupie. W szkole przygotowujemy się do życia w świecie który tak naprawde nie istnieje. Nikt nawet nie myśli, że staje się dorosłym, że młodość kiedyś przemija, a my żegnamy się z zabawą i wieczną wygodą. Tego najbardziej się boje - dorastania. Nigdy nie wiemy kiedy to się dzieje. Dzieciństwo jest jak gra. Chcesz ją jak najszybciej przejść, a potem żałujesz że tak szybko się skończyła. Z moich jakże głębokich rozmyślań wyrwała mnie moja przyjaciółka Noora, machająca mi ręką przez głową. Niechętnie ściągnęłam słuchawkę i spojrzałam na nią niepewnie, nie wyglądała na spokojną czy szczęśliwą. Była przygnębiona. Mogę rozpoznać to po niej zawsze, jak drży jej ręka.
- Co jest? - spytałam mając wątpliwości
- Nie ma go!
- Kogo nie ma? Wszystko w porządku? - zaniepokoiłam się jej jak dotąd podejrzanym zachowaniem
- Nie ma Nickolaya.
- Ymm. To raczej normalne. Pewnie jest chory lub no cóż ma powody. - wzruszyłam ramionami
- Wendy nie rozumiesz? Nikt go nie pamięta! - wręcz krzyknęła przez co nie uniknęłyśmy dziwnych spojrzeń przechodzących korytarzem uczniów
- Ale jak to? - zmarszczyłam brwi
- Rano przyszłam do szkoły i spytałam Emmy czy czasem nie widziała Nickolaya, a ona nawet nie wiedziała kim on jest!
Przekrzywiłam się i lekko westchnęłam
- Może nie jestem jakimś lekarzem, ale Noora może to ci się śniło lub... No sama nie wiem może ci się wydawało. Nickolay jutro przyjdzie do szkoły.
- Sama nie wiem. - spuściła wzrok
Złapalam ją za ramie i szepnęlam
- Nie martw się Noora. Nic mu nie będzie. - uśmiechnęłam się choć szczerze mówiąc sama nie byłam pewna co do moich słów. Słowa blondynki pozostawiały i siały wiele podejrzeń których nie było mi z łatwością rozwiązać.

Nickolay POV
~~~~~~~~~~~

Upadłem na ziemię po czym spojrzałem na coś co znajdowało się przede mną. Ujrzałem wielkich rozmiarów obóz, pośród niego wielkie ognisko i tańczących wokół chłopców. Obok ogniska były małe, drewniane domki które zapewne były schronieniem i miejscem zamieszkania dla obecnych tu osób. Nagle poczułem pchnięcie do przodu. Znów bezsilnie upadłem na ziemię.
- Czekasz na zaproszenie? - usłyszałem ten bezduszny, rozbawiony głos, który słyszałem kilka godzin temu podczas gdy zostałem porwany. Podałem chłopakowi ręke i aby uniknąć agresywności tej osoby robiłem to co mi każe. Gdy weszliśmy do środka wszyscy obecni przy ognisku odwrócili się w moją stronę i zasalutowali temu chłopakowi. Chwile później podszedł do niego kolejny chłopak szepcząc do niego
- Coś się stało Peter?
- Nie. - syknął niczym wąż
Zaśmiałem się, a oni odwrócili się do mnie z tym morderczym wzrokiem, dlatego uniosłem rece w geście obronnym.
- Zebraliśmy się tutaj nie bez powodu. Znajdujemy się teraz w Nibylandii w której jak pewnie się domyślacie spędziecie tę swoją drugą połowę nędznego życia. Dzięki mojej opiece staniecie się odważnymi, walczącymi do końca żołnierzami. Płacz i błaganie o powrót nie wchodzi w grę. Jesteście teraz moją własnością więc jeśli ktoś podejmie jakiekolwiek działania przeciwko mnie czego odruchowo odradzam będzie karany najwyższą karą.
- A więc zostaliśmy tu sprowadzeni jako rzeczy i prawdopodobnie i tak czeka nas śmierć? - spytałem się rozbawiony. Spojrzał na mnie i jednym ruchem dłoni rzucił mnie na drzewo.
- Wiesz czym jest piekło? - spojrzał na mnie z płonącymi oczami.
Skinąłem głową z dezaprobatą
- Dowiesz się jak jeszcze raz powiesz choć jedno niestosowne słowo. Przytaknąłem przestraszony, a on wrócił do przemowy.

Wendy POV
~~~~~~~~~~

Minął już ponad miesiąc od nieobecności Nickolaya. Według mnie był to wręcz idealny moment na podjęcie się jakichkolwiek działań poszukiwawczych. Najpierw musiałam mieć pewność czy jest w domu i czy poprostu nie wagaruje. Zapukałam do jego domu. Otworzyła mi jego mama którą rzadko widziałam ze względu na jej zapracowanie.
- Dzień dobry pani Schistad. Przyszłam spytać czy z Chrisem wszystko w porządku, poprostu się nie oddzywa co wywiera na naszej klasie jak i szkole nie małe podejrzenia. - spojrzała na mnie zdumiona i zaśmiała się
- Chyba pomyliłaś adresy. Ja nie mam żadnego syna, a z pewnością nie jakiegoś tam Chrisa. Dziecko nie mamy kwietnia żeby robić sobie prima aprilis, a teraz proszę wynieźć się z mojej posesji bo zadzwonie na policje. - trzasnęła mi drzwiami przed moją zdumioną twarzą. To niemożliwe! Noora miała rację, nikt go nie pamięta. Przecież znam tą panią od początku liceum wręcz niesamowite jest to, że nie pamięta mnie, a tym bardziej swojego syna. Szłam po parku zastanawiając co to wszystko ma wogóle znaczyć. Jak już wspominałam ciocia Livia zna się troche na magii co może mi w jakiś sposób pomóc.
Weszłam do domu nawet nie ściągając butów po czym wbiegłam do kuchni. Ciocia czytała książke.
Spojrzała na mnie spod swoich okularów, a ja uniosłam kąciki ust.
- Ciociu masz może chwilę?
- Tak, oczywiście! - ściągnęła okulary i położyła książke na półce
- Słucham. - wymruczała
- Ostatnio byłam świadkiem dziwnego wydarzenia. Pamiętasz Nickolaya który przychodził do nas zawsze na lunch? Od ponad miesiąca nie przychodzi do szkoły.
- No cóż to chyba normalne.
- Na początku też tak myślałam, lecz nikt o nim nie pamięta, nawet jego mama. Jako, że zajmujesz się magią stwierdziłam, że to u ciebie należy szukać pomocy. - ciocia zamarła i natychmiast wstała ze swojego dotychczasowego siedzenia, ruszyła do biblioteczki szperając w książkach. Kiedy już wyciągnęła swój cel wróciła na miejsce i otworzyła na właściwej stronie.
- To niemożliwe. - mruknęła przeglądając książke
- Co takiego ciociu? Co jest niemożliwe? - spytałam zaciekawiona tak nagłą i impulsywną reakcją ciotki
- Wendy tu nie jest bezpiecznie. - rzuciła znów szperając po książce
- Dlaczego? - znów zadałam pytanie, ale nie zyskałam odpowiedzi - ciociu! - spojrzała na mnie i przełknęła ślinę.
- Nie urodziłaś się w tym mieście Wendy. Urodziłaś się w Nibylandii, pięknej krainie. Na początku wszystko było piękne, Nibylandia była naszym schronieniem i azylem. Jednak gdy miałaś 2 latka Nibylandię przeszyło zło i cierpienie. Ja i twoi rodzice podjęliśmy decyzję, która zadecydowała o twoim teraźniejszym życiu. Przeteleportowaliśmy cię tutaj, do Moodie Town. Jednak podczas teleportacji nastąpiło coś niespodziewanego, zło złączyło się z twoim sercem. Jesteś półkrwi, Wendy. Tak zwanym mieszańcem, ale nie to chciałaś wiedzieć. Chciałaś wiedzieć co stało się z twoim przyjacielem. Za zło Nibylandii jest odpowiedzialny chłopiec. Co roku wita na ziemię by zebrać zagubionych chłopców do armii, jest tam wodzem i władcą. Nazywa się Peter Pan. - ciotka pokazała mi ilustrację z książki, a ja zamarłam. To był chłopiec z parku.

Silence |PP|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz