13. Nie zabijesz ich

1.2K 69 8
                                    

Wendy POV
~~~~~~~~~~

Byłam wkurzona, zmoknięta i zdecydowanie ledwo żywa. Podczas bitwy z piratami dostałam kilka ciosów w brzuch co oznacza siniaki. Nie mogło zabraknąć krwi i brudu. Persefona - chyba dostałam motywację, aby ją zabić. Była pora śniadania więc chłopcy siedzieli pewnie przy stole i jedli posiłki. Nie obchodziło mnie to. Weszłam do obozu i spostrzegając Persefone i Petera śmiejących się przewróciłam oczami. Idiotka. Kulawo ich ominęłam i zaczęłam iść w stronę "szpitala". Spostrzegłam tam bruneta, który patrzył na mnie z współczuciem.
- Byłaś na wojnie czy bitwie pod Grunwaldem?
- Wiesz to byłoby lepsze, przynajmniej od razu bym zdechła. - mruknęłam
- Okej musisz ściągnąć koszulkę, musze zbadać twój brzuch. - uniosłam brew
- Spokojnie nic ci nie zrobię. - uśmiechnął się lekko
Wzruszyłam ramionami, ściągnęłam koszulke i podeszłam do niego
- Cholera. - syknął widząc stan mojego brzucha. Zaczął dotykać mój brzuch i kolejno pytać, która część mnie boli. Wtem wszedł Peter. Jeszcze jego tu brakowało. Popatrzył na chłopaka surowo po czym uśmiechnął się szeroko.
- Larry, jak kurwa cię miło widzieć. Mógłbyś naprzykład wyjść na zawsze? Chce porozmawiać z Wendy.
- Mam na imię Harry.
- Jasne Larry. Nie chce cię pospieszać, ale czas mija. Moja cierpliwość też jest lekko jakby to powiedzieć niecierpliwa.
Chłopak spojrzał na mnie i usmiechnął się do mnie po czym wyszedł
- Czego chcesz?
- Co z nim tu robiłaś? - podszedł do mnie bliżej
- No nie wiem Peter. Jesteśmy w szpitalu, on jest doktorem, jestem pacjentką. Zachodzi możliwość, że mnie badał. - szepnęłam niepewnie
- To nie wyglądało jak zwykłe badanie.
- Przestań być taki pochobny i arogancki. Pamiętaj, że spałeś wczoraj z Persefoną. - uniósł brew
- Skąd wiesz?
Odwróciłam się do niego twarzą
- Ma moją piżamę. Wiem, że księżniczki są dość ubogie, ale moja piżama jest moją piżamą, nie okazyjnym podarunkiem. - uśmiechnęłam się do niego rozbawiona
- Nie było cię w nocy.
- Lubisz zmieniać tematy? - prychnęłam
- Twoje hobby to płakanie więc jak widać każdy z nas ma jakieś dziwne przyzwyczajenia.
Przewróciłam oczami
- Mówie serio Darling. Kto cię tak skrzywdził? - teraz się nie uśmiechał, nie patrzył ze współczuciem, po prostu wpatrywał się bez uczucia
Złapałam się za włosy i podeszłam do okna
- Czarnobrody wrócił.
- Słucham?!
- Byłam wczoraj z...- urwałam nie chcąc wspominać o Persefonie - byłam wczoraj zobaczyć morze i zauważyłam tam statek. Był identyczny jak Czarnobrodego.
- Skąd wiesz jak wyglądał statek Czarnobrodego? - usłyszałam za sobą
- Jestem czarownicą nie idiotką.
- Kto konkretnie ci to zrobił?
- Piraci Czarnobrodego.
Odwróciłam się do niego.
- Mam ich zabić?
Zaśmiałam się
- Na troskę ci się zebrało, co Pan? - prychnęłam - nie potrzebuje ojca ani matki. Jak widać nieźle sobie bez nich radze.
- Wyglądasz jakbyś przeżyła wojnę.
- Nie zabijesz ich.
- Jestem potworem.
Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się lekko
- Jeśli ich zabijesz to tylko to im udowodnisz.

Silence |PP|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz