Prawo Niespodzianki [W]

90 3 0
                                    

Tytuł: Prawo Niespodzianki

Fandom: Wiedźmin

Ostrzeżenia: Generalnie te same, które występują w Wiedźminie. Przemoc, te sprawy.

Opis: Prawo niespodzianki kierowało się swoimi prawami. Czasami można było otrzymać dziecko, kiedy indziej kota, albo... kochanka żony?

Inspirowane odcinkiem Darwinów (na tym kanale Extras), miało być crackiem, wyszło jak zwykle. Książkowe/growe uniwersum.

~~~~

  Gerald odetchnął głęboko, opierając się o pień pobliskiego drzewa. Porońce same w sobie stanowiły zazwyczaj nie lada wyzwanie, a co dopiero te grasujące w parach. Swoją drogą, ciekawe skąd aż dwa te potwory znalazły się w jednym miejscu. Nie zdarzało się to często. Może bliźniaki?

- Dziękuję za uratowanie mi życia, panie Wiedźmin. - Mężczyzna, którego białowłosy spotkał na trakcie, wypełzł zza kamieni, pomiędzy którymi chwilę wcześniej się ukrywał. - Już żem myślał, że po mnie.

Gerald schował miecz i przejechał dłonią po włosach. Skrzywił się nieznacznie, wyczuwając tam lepką substancję. Zapewne pamiątka po potworach. Niedaleko drogi przebiegała rzeka, w której mógłby się umyć, chociaż temperatury nie zapowiadały przyjemnych doznań.

- Taka moja praca – odparł nieco automatycznie.

- Powiedz, jak mogę ci się odpłacić? - zaoferował mężczyzna.

- Powiedzmy, że dasz mi to, co pierwsze wyjdzie ci naprzeciw – rzucił jedną z standardowych wiedźmińskich kwestii.

Jeżeli wierzyć słowom jego tymczasowego kompana, nie było go w domu zaledwie dwa miesiące. Za mało, by dziecko, o którym nie wiedział, nie tylko się urodziło, ale i wyrosło na tyle, by być w stanie wyjść mu naprzeciw. Ryzyko praktycznie nie istniało.

Podróżnik najwyraźniej też to wiedział, bo zaśmiał się tubalnie.

- Wiedźmini i te wasze zasady, co? Pozwól chociaż, że zaproszę cię do siebie. Mieszkam zaledwie kilka godzin drogi stąd. Dobra strawa i ciepły posiłek brzmią nieźle, co?

Wiedźmin zgodził się bez wahania. Gorąca kąpiel brzmiała wspaniale, a i porządnego łóżka od dawna nie widział.

Mężczyzna, kupiec najwyraźniej, mówił dużo. Jednak w jego przypadku było to Wiedźminowi jak najbardziej na rękę. Miał już co najmniej trzy potencjalne zlecenia w pobliskim miasteczku, a do tego wiedzę o kilku kolejnych w nieco bardziej odległych miejscowościach. Jak na ich dosyć niepewne czasy, była to obiecująca liczba.

- Zaraz zobaczymy, panie Wiedźmin, co takiego będzie zapłatą – zagaił kupiec, wskazując ręką na zakręt na drodze. - Idę o zakład, że będzie to kot. Ta bestia zawsze wie, kiedy mam wrócić.

Kiedy pokonali ostatni zakręt, to nie kot szedł w ich kierunku. Żwawym krokiem od niskiego budynku odchodził młody mężczyzna w fioletowym kubraku i kapeluszu z gęsim piórem. W drzwiach domu stała kobieta i z uśmiechem na ustach machała za odchodzącym. Zarówno uśmiech jak i machanie zniknęło, kiedy dojrzała w końcu zbliżającego się męża.

Gerald nie potrzebował nawet wściekłego wyrazu twarzy towarzyszącego mu mężczyzny, żeby domyślić się, czego właśnie był świadkiem. Uśmiechnął się paskudnie.

- Najwyraźniej dostanę kochanka żony – powiedział, chociaż nie był pewny, czy został usłyszany.

Nieznajomy ukłonił się zbliżającej się dwójce, uchylając przy okazji kapelusz, odwrócił się, aby posłać kobiecie całusa, po czym rzucił się w kierunku lasu, decydując się na ucieczkę. Wiedźmin musiał przyznać, że był pod wrażeniem spokoju, z jakim ten to zrobił. Kupiec ruszył w pogoni za nieznajomym, wrzeszcząc głośno, jednak nie dotarł nawet do linii lasu, zanim zorientował się, że i tak było już za późno.

Reszta wieczoru była dosyć niezręczna, dlatego Gerald ucieszył się, kiedy z samego rana dotarły do nich plotki o jakimś potworze atakującym sąsiednią wioskę. Szybko spakował swoje rzeczy i wsiadł na Płotkę, odjeżdżając w swoją stronę. Gdyby nie obietnica kąpieli, pewnie znalazłby wymówkę, aby odejść jeszcze poprzedniego dnia.

Po całkiem sprawnym rozprawieniu się z gniazdem harpii, Gerald skierował się na północ, gdzie podobno panoszył się smok. Nie, żeby Wiedźmin wierzył w takie bzdury, jednak musiał sprawdzić, jaki potwór urządził tam sobie łowisko.

Płotka zarżała cicho, kiedy mijali niewielkie obozowisko. Białowłosy zerknął w tamtą stronę i natychmiast rozpoznał mężczyznę w charakterystycznym, fioletowym kubraku. Najwyraźniej nie był jedyny, który zapamiętał drugą osobę.

- Oho! Czy to nie jest przypadkiem pan Wiedźmin? Widzieliśmy się ostatnio, jednak nie mieliśmy okazji się sobie przedstawić. Jestem Jaskier. Poeta często niedoceniany w tych okolicach.

- Gerald. Wiedźmin – odparł krótko białowłosy, zerkając na niebo. Zmierzch powinien zapaść w ciągu pół godziny. - Myślę, że byłbyś bardziej doceniany, gdybyś nie chędożył żon potencjalnej widowni.

Jaskier zaśmiał się.

- Wolę nazywać to zbieraniem inspiracji – oświadczył wesoło. - Zechcesz dołączyć do mojego obozowiska? Chętnie posłucham o przygodach Wiedźmina. W końcu ballady miłosne nie mogą stanowić całego mojego repertuaru!

Gerald wzruszył ramionami, po czym zeskoczył z Płotki.

- Czemu nie? Zawsze przyjemniej się odpoczywa przy muzyce.

Rok później Gerald wiedział, że to spotkanie nie było kolejnym wydarzeniem, które nic nie wnosiło do jego dalszego życia. Jaskier stał się dla niego nie tylko utalentowanym bardem, ale i dobrym przyjacielem.

Dostrzegając oddalającą się sylwetkę trubadura, kiedy po raz kolejny trakt powiódł ich w przeciwnych kierunkach, Wiedźmin pochylił się nieco, aby poklepać Płotkę po szyi.

- Prawo Niespodzianki, co? Jak na razie, zamiast dziecka, dostałem jedynie poetę. I jak tu wierzyć w przeznaczenie?

~~~~

Nawet nie udaję, że wracam. Napisałam to, bo zostałam zainspirowana. Nie planuję na razie usuwać konta, ale kolejny twór może pojawić się za następny rok.

Chciałam poodpowiadać na komentarze, które ignorowałam podczas nieobecności, ale najwyraźniej powiadomienia mi się usunęły...? Nie wiem jak to działa. W każdym razie, może gdzieś spróbuję ich poszukać na dniach. Albo po prostu znowu nie zaloguje się na wtt dopóki nie napisze czegoś nowego. Nic nie obiecuję. W sumie nawet nie wiem, czy ktokolwiek tutaj jeszcze wie, kim jestem... Huh.

Generalnie, ostatnio przeniosłam się do innego fandomu (DSMP), który egzystuje sobie wyłącznie po angielsku, więc i to, co obecnie piszę jest wyłącznie w tym języku. Jeżeli nie przeszkadza wam to, możecie mnie znaleźć na ao3. Obecnie jest dla mnie wygodniejszą platformą, bo nie muszę mieć aplikacji na telefonie, żeby sprawdzić co się dzieje.

Chyba tyle. Spadam. Do zobaczenia za rok... Wesołych świąt?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 16, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

One ShootyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz