Prima Aprilis [OP]

180 13 14
                                    

Na początku myślałam nad tym, żeby naprawdę coś głupiego wymyślić z okazji dzisiejszej daty... Jednak przypomniałam sobie, jak bardzo kiedyś denerwowało mnie to "święto", dlatego sobie odpuściłam. Zamiast tego, trzymajcie tego równie głupiego, ale (moim zdaniem) zabawnego shota. I najlepszego, Usopp!

Tytuł: Prima Aprilis

Fandom: One Piece

Ostrzeżenia: mój (czarny) humor, śmierć (?) postaci

Opis: Usopp wycina Lawowi kawał. Ten postanawia się zemścić...

Możecie podziękować Zorda27, bo bez niej pewnie bym się nie zdecydowała, żeby to napisać. Podziękować, albo zamordować, jedno z dwóch...

~~~~

- Law! - Usopp wpadł do kuchni, wrzeszcząc głosem wypełnionym przerażeniem. Chirurg z niepokojem spojrzał na jego szeroko otwarte oczy i urywany oddech. Panika wręcz biła od strzelca. - Twój statek... Pożar!

Na te słowa, czarnowłosy poderwał się gwałtownie, omal nie strącając z blatu kubka z kawą. Nie zauważył, jak Nami pokręciła z politowaniem głową, Robin uśmiechnęła się pod nosem, a Sanji wypuścił ciężko powietrze, razem z dymem papierosowym, z płuc. Poza nim, tylko ta trójka była w pomieszczeniu. Wyminął długonosego i ruszył biegiem w stronę wyjścia. Polar Tang zacumowany był tuż obok Sunny, a na pokładzie była cała jego załoga. Jeżeli ogień zaczął się na górnym pokładzie, jego przyjaciele mogli zostać uwięzieni wewnątrz jednostki.

Kiedy wypadł na zewnątrz, poranne słońce oślepiło go na moment. Przez zmrużone powieki zdawało mu się, że dostrzegł ogień, jednak coś mu nie pasowało. Było zbyt... spokojnie. Zamrugał kilkukrotnie i przetarł załzawione oczy. Luffy z Chopperem biegali dookoła nowego wynalazku Franky'ego, Brook przygrywał jakąś skoczną melodię, a Zoro chrapał w najlepsze pod masztem...

Trafalgar zmarszczył brwi i zrobił kilka kroków w bok, aby ściana nie zasłaniała mu widoku na jego okręt. Kadłub wydawał się być nieuszkodzony, tych kilku załogantów, którzy już się zwlekli z łóżek, kręciło się bez celu po pokładzie bądź plaży. Ani śladu ognia.

Odwrócił się, słysząc donośny śmiech Usoppa. Zauważył, że większość świadków zdarzenia miało na ustach delikatne uśmiechy. Tylko Usopp i Luffy tak otwarcie zataczali się po podłodze ze śmiechu.

- Prima Aprilis! - zdołał wykrzyczeć strzelec pomiędzy kolejnymi, spazmatycznymi oddechami.

Ręka Lawa niemal odruchowo powędrowała do rękojeści miecza, ale poczuł dłoń na ramieniu, zaciskającą się w uspokajającym geście. A może w ramach ostrzeżenia? Z tym człowiekiem niczego nie można było być pewnym.

- Odpuść mu – powiedział Zoro twardym tonem, chociaż w jego oczach błyszczały iskierki rozbawienia. - To dla niego wyjątkowy dzień.

- Wyjątkowy? - Chirurg uniósł jedną brew.

Roronoa skinął głową.

- To jego urodziny. A do tego, jego ulubione święto.

- Dzisiaj jest jakieś święto? - Wciąż był nieco zły na solenizanta, dlatego świadomie zignorował fragment o urodzinach chłopaka.

- Prima Aprilis. - Dostrzegając niezrozumienia na twarzy rozmówcy, Zoro westchnął cicho. - Jest dość znane na East Blue. Chodzi o robieniu sobie nawzajem kawałów, żeby kogoś nabrać... Co prawda, wpływając na Grand Line, zdecydowaliśmy się tego nie praktykować, bo jednak większość osób stąd tego nie zna, ale akurat na Usoppa przymykamy oko.

One ShootyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz