Zrobisz to dla mnie? [OP]

168 10 0
                                    

Tytuł: Zrobisz to dla mnie?

Fandom: One Piece

Paring: Zoro x Sanji

Ostrzeżenia: yaoi (shounen-ai)... tak poza tym, to raczej brak

Opis: W mieszkaniu Sanjiego pojawił się intruz. Aby się go pozbyć, mężczyzna zatrudnia prawdziwego ochroniarza. Skoro ceną za jego usługi jest jedzenie...

~~~~

 Sanji gapił się w ciemnobrązowe drzwi już od dłuższego czasu. Wiedział, że prawdopodobnie wyglądał dość niepokojąco, jednak nie potrafił zmusić się do podniesienia ręki i zapukania do mieszkania. Tak samo, jak nie mógł odwrócić się na pięcie i wrócić do siebie. Musiał podjąć jakąś decyzję i musiał zrobić to szybko. Zanim ominie go moment, w którym powinien zbierać się do pracy. Albo, co gorsza, zanim mieszkaniec pomieszczeń za drzwiami wyjdzie i zobaczy go w tej sytuacji...

Blondyn wziął głęboki wdech i uniósł dłoń... Tylko po to, by wsadzić ją do kieszeni i wyciągnąć stamtąd telefon. Po raz chyba setny przejrzał listę kontaktów, ponownie orientując się, że nie ma do kogo zadzwonić. Wszyscy byli albo zajęci, albo poza miastem... Akurat wtedy, kiedy mężczyzna ich potrzebował!

Zanim kucharz schował urządzenie do kieszeni, zerknął na czas i sklął w myślach. Cholera, naprawdę powinien podjąć jakąś decyzję i to szybko. Albo zapuka i poprosi o pomoc, albo w takim stanie, w jakim się znajdował, pójdzie do pracy i następne trzy dni, czyli do kiedy któryś znajomy nie wróci, będzie mieszkał w hotelu... Ach, cholera, nie stać go było na to.

Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, żeby się nie rozmyślić, zapukał do drzwi, po czym cofnął o krok, wstrzymując oddech. Zaraz się ośmieszy, zaraz się ośmieszy...

Nie ośmieszył się. Drzwi pozostały zamknięte, a za nimi nie było żadnego ruchu. Może zrobił to za cicho? Może osoba w środku wciąż spała?

Sanji, chociaż zazwyczaj tego nie robił, nacisnął dzwonek, a po chwili dla pewności ponownie zapukał, tym razem znacznie głośniej. Jednak i ponownie odpowiedziała mu jedynie głucha cisza.

- Świetnie, tyle tu stałem, a jego i tak nie ma... - wymamrotał do siebie, odruchowo sięgając do kieszeni marynarki... Żeby odkryć, że przecież jej na sobie nie miał. Był jedynie w podkoszulku i dresowych spodniach, czyli tak, jak wstał z łóżka. Pewnie jego fryzura też wyglądała koszmarnie. I nawet nie miał przy sobie papierosów!

Westchnął z irytacją i podrapał się po karku, rozważając dalsze opcje. Nie miał ich zbyt wiele. W jego klatce było sześć mieszkań. Dwa na parterze zajmowały starsze panie i uważał, że nie wypadało prosić ich o pomoc. Szczególnie, że musiałyby wspinać się po schodach aż dwa piętra. Na pierwszym piętrze mieszkała kobieta z dwoma dziećmi. Do niej też nie miał serca pójść, szczególnie, że mógłby obudzić przy okazji dzieci. A to wiązało się z krzykami, płaczem i pobudką całej okolicy. Naprzeciw niej z kolei mieszkał dość przerażający mężczyzna, który nie pałał szczególną sympatią do Sanjiego. To też raczej wykluczało udanie się do niego. Dlatego pozostawiało jedynie mieszkanie naprzeciw blondyna. Które w tej chwili najwyraźniej było puste. Kucharz mógłby co prawda jeszcze wyjść i udać się na przykład do klatki obok, jednak klucze do drzwi na dole również zostały gdzieś w kuchni, a zapasowe były u przyjaciela... Który był poza miastem!

Wychodziło na to, że Sanji musiał jednak pójść do pracy w takim stanie, w jakim był i mieć nadzieję, że szef go za to nie zamorduje... A może nawet pozwoli użyć własnej łazienki do doprowadzenia się do porządku i da zaliczkę na wynajęcie hotelu... Taaa, a różowe króliczki zaczną strzelać tęczą z oczu i opanują świat...

One ShootyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz