Miłość z Głębin [OP]

156 10 0
                                    

Tytuł: Miłość z Głębin

Fandom: One Piece

Paring: Zoro x Sanji

Ostrzeżenia: yaoi, angst(?)

Opis: Miłość człowieka z syrenem kończy się śmiercią, tak mu zawsze powtarzano. Jednak Sanji w to nie wierzył. Ta cała bajka o zamianie w morską pianę była dobra dla dzieci, a on był w pełni dorosłym syrenem, który nie miał zamiaru żyć według głupich przesądów. Szczególnie, kiedy chodziło o pewnego przystojnego, zielonowłosego pirata...

Fluff... Przez większość czasu...

(Obrazek Yuushishio, gdyby ktoś chciał wiedzieć)

~~~~

 Fale leniwie odbijały się od burty płynącego statku, wywołując tym samym ciche, kojące dźwięki. Drewno było zahartowane długim rejsem, gładkie, a pod poziomem wody nieco oślizgłe, w sposób typowy dla przedmiotów zbyt długo zanurzonych w morskich odmętach. W szparach pomiędzy deskami dom znalazły różnorakie glony, które najwyraźniej polubiły okręt i nie zamierzały go opuszczać w najbliższej przyszłości. Tak samo jak Sanji.

Blondyn wynurzył głowę ponad powierzchnię i rozejrzał uważnie, by przekonać się, czy nikt nie mógł go zauważyć. Żaden z piratów nie zwracał większej uwagi na morze, więc błękitne oczy przeniosły się na jedną, konkretną sylwetkę.

Włosy koloru soczystej zieleni błyszczały w słońcu, a pięknie wyrzeźbione mięśnie poruszały się pod opaloną skórą przy każdym kolejnym uniesieniu nienormalnie ciężkiej sztangi. Ukośna blizna, przechodząca przez całą długość klatki piersiowej, od lewego barku do prawego biodra, tylko dodawała mu męskiej urody. Zdecydowanie był to widok, na który Sanji mógłby się gapić godzinami... Chwileczkę – on to faktycznie robił.

Jasnoniebieski ogon poruszył się nieco gwałtowniej, dzięki czemu również i część tułowia Sanjiego uniosła się nad wodę, by chociaż przez chwilę mógł zobaczyć więcej ciała obiektu swoich westchnień.

Miłość człowieka z syreną kończy się śmiercią, tak mu zawsze powtarzano. Jednak blondyn w to nie wierzył. Ta cała bajeczka o zamianie w pianę morską? Może dzieci by to łyknęły. Poza tym, dlaczego miałby się zgadzać na jakiś podejrzany układ z morską czarownicą? To już z daleka waliło zgnilizną.

Nie. Sanji był w pełni dorosłym syrenem i świetnie wiedział, że nie przeżyłby na lądzie. Dlatego oczywistym było, że to jego miłość musi przenieść się do wody.

O ile blondyn odważy się mu pokazać. Póki co, obserwował zielonowłosego codziennie, ale z daleka. Jeżeli to, jak nazywali go kamraci, było prawdziwe, mężczyzna nazywał się Zoro. Wydawał się dość szorstkim człowiekiem, jednak jego interakcje z członkami załogi wskazywały, że potrafił być także opiekuńczy. W dość oryginalny sposób, ale jednak.

Najwyraźniej mężczyzna skończył swoje ćwiczenia, bo odłożył sztangę, po czym uważnym spojrzeniem zaczął lustrować taflę dookoła statku. Sanji szybko zanurzył się i kontynuował obserwację spod wody. Co prawda, widok był nieco zamazany, jednak miał pewność, że ludzkie oko nie jest w stanie go zauważyć. Mimo to, spojrzenie pirata na nieco dłużej zatrzymało się w miejscu, z którego dosłownie chwilę wcześniej zniknął blondyn.

W końcu jednak Zoro przeciągnął się, ziewnął szeroko i zaczął wędrować po statku, by chwilę później zniknąć pod pokładem. Sanji poczuł się zawiedziony. Wyglądało na to, że przedstawienie się zakończyło...

- Zoro! Nie zapominaj, że dzisiaj to ty masz wartę! - krzyknęła kobieta, która była jedną z towarzyszek zielonowłosego.

Niebieski ogon przeciął radośnie wodę. Czyli mężczyzna będzie w nocy na pokładzie i to sam! Decyzja zapadła niemal natychmiast. Sanji w końcu uznał, że powinien się przedstawić.

One ShootyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz