Na kajaki! - Sanji [OP]

179 16 8
                                    

Tytuł: Na kajaki!

Podtytuł: Sanji

Fandom: One Piece

Znajomość fandomu nie jest wymagana.

Ostrzeżenia: brak

Opis: Losowanie składów do kajaków trwa. Załóżmy, że trafię na Sanjiego...

~~~~

- Mellorin, będziemy płynąć razem! - zawołał z zadowoleniem Sanji, a ja westchnęłam teatralnie.

- Zrobisz coś dla mnie? - zapytałam słodkim głosem.

- Oczywiście – zadeklarował niemal natychmiast.

- Sprawdź, czy cię nie ma w Kuwejcie – rzuciłam pierwszą nazwę, jaka wpadła mi do głowy. Ten najwyraźniej nie zrozumiał delikatnej sugestii.

- Ale przecież jestem tutaj, nie mogę być w Kuwejcie.

- Co nie zmienia faktu, że możesz tam pójść i się upewnić.

Przybrał zamyślony wyraz twarzy, a ja resztką woli powstrzymałam się przed strzeleniem przysłowiowego „facepalma". Co z nim było nie tak?

- Trzymaj kapok. - Rzuciłam mu wspomniany przedmiot, sama chwytając za swój. - Siedzę z przodu – dodałam, wrzucając tam swoje rzeczy.

- Jak sobie życzysz – zgodził się niemal od razu. No tak...

Chłopak przez chwilę jakby się nad czymś zastanawiał, po czym ściągnął koszulkę, przed zarzuceniem na siebie kapoka. Westchnęłam z irytacją. Było z trzydzieści stopni w cieniu. Dlaczego ja nie mogłam ściągnąć koszulki?! Co prawda, teoretycznie mogłabym. Miałam na sobie strój kąpielowy... Ale znając blondyna, zaraz dostałby krwotoku z nosa. Nie chciałam trupa na pokładzie.

- Wodujemy? - zapytałam, gdy wszystko było już gotowe.

- Oczywiście – potwierdził i chwycił kajak.

Razem szybko dotarliśmy do wody, chociaż nie obyło się przed przypomnieniem kucharzowi, że płyniemy razem, dlatego też i kajak powinniśmy przenieść razem. Uparł się, że zrobi to sam, na co oczywiście musiałam się nie zgodzić. Czemu on był takim idiotą?

- Płyńmy już. - Westchnęłam, kiedy znaleźliśmy się w wodzie, a on zaczął rozpływać się nad moimi zdolnościami, chociaż tak naprawdę jeszcze nawet porządnie od brzegu nie odbiliśmy.

Na początku było względnie spokojnie. Pewnie dlatego, że musieliśmy koncentrować się na innych ludziach, których wyprzedzaliśmy. Szybko jednak wysunęliśmy się na prowadzenie, przez co Sanji zdobył świetną okazję na gadanie.

- Jeżeli jesteś zmęczona, możesz przestać wiosłować. Mogę to sam robić – zapewnił mnie, jakby na dowód tego, zanurzając wiosła jeszcze głębiej, przez co gwałtownie przyśpieszyliśmy.

- Ruszyliśmy jakieś piętnaście minut temu. W tym czasie nie da się zmęczyć – odpowiedziałam, starając się przybrać względnie spokojny ton.

- Ale gdybyś się jednak zmęczyła... - zaczął, ale przerwałam mu.

- Gdybym bała się zmęczyć, nie poszłabym na kajaki. Chyba logiczne, nie? - zapytałam, przewracajac oczami. I tak nie mógł tego zobaczyć, ale nie mogłam się powstrzymać.

- Jak zawsze jesteś taka mądra~

Postanowiłam zignorować ten komentarz. Tak, to była chyba najlepsza opcja.

Właściwie, spora część trasy minęła względnie spokojnie. Nie wpadaliśmy w żadne krzaki po obu stronach wody, nie przewróciliśmy się, nawet za bardzo nie pokłóciliśmy...

One ShootyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz