Proszę Pukać [OP]

166 11 1
                                    

Tytuł: Proszę Pukać

Fandom: One Piece

Paring: Zoro x Sanji

Opis: Brak pukania może czasami skutkować pewnymi niespodziewanymi odkryciami. I kopnięciem albo... butelką sake?

Ostrzeżenia: trans... (Transpłciowość? Transwestytyzm? Nie znam terminologii, przepraszam...), yaoi, znając życie przekleństwa... W sumie nic nowego, ani nic, co się nie pojawiło do tej pory w mandze albo innych moich tworach i w sumie zastanawiam się, po kiego grzyba kogokolwiek przed tym ostrzegać. Ktoś to czyta tak właściwie? Jasne, walnęłam blok tekstu w ostrzeżeniach, na pewno ktoś przeczyta, bo przecież o co chodzi, ile można wymieniać?

Inspirowane jakimiś artami z tumblra, których, oczywiście, teraz nie mogę znaleźć... Trudno.

~~~~

  Pukanie. Ciekawy wymysł. Zazwyczaj oznaka grzeczności czy innych dziwnych tworów stworzonych po to, żeby tylko utrudnić ludziom życie. Przynajmniej taką opinię miał Zoro, który jak zawsze otworzył drzwi do łazienki, nie przejmując się czymś tak trywialnym.

Zazwyczaj nie musiał. Dziewczyny zamykały drzwi, doskonale znając swoją załogę, a i bez tego wiadomo było, że to któraś z nich aktualnie okupowała łazienkę. Wystarczyło spojrzeć na buty stojące pod drzwiami. Większość członków załogi zgodziło się, że wchodzenie do miejsca, w którym się myje w obłoconych butach trochę mijało się z celem. Ci, którzy o tym zapominali, i tak byli przedstawicielami płci męskiej, więc brak damskich butów przed drzwiami stanowił dość oczywisty znak: można wchodzić. Przynajmniej, do tej pory jakoś nikt się nie skarżył.

No właśnie. Do tej pory. Ponieważ, kiedy szermierz z rozmachem otworzył drzwi i wszedł do nieco zaparowanego pomieszczenia, jednocześnie ściągając z siebie zakrwawioną koszulkę, zobaczył coś, czego widzieć raczej nie powinien.

Pod prysznicem stał Sanji. Krew z rany na jego brzuchu delikatnie zabarwiła wodę na podłodze na różowo. Jednak to nie było niczym wartym uwagi. Właśnie zakończyli karierę kolejnej pirackiej załogi, która poczuła się nieco zbyt pewnie, a ich rany, mimo że liczne, nie były poważne. Jedynie nad Usoppem Chopper skakał nieco bardziej niż zazwyczaj, bo musiał usunąć kulę z jego rany w łydce. Pozostałym pozwolił najpierw zająć się sobą.

Nie, rzeczą która przyciągnęło uwagę szermierza, była klatka piersiowa blondyna. A raczej to, co znajdowało się na niej. Po dwóch dość małych, jednak wyraźnie zaznaczonych piersiach spływała woda, delikatnymi strumieniami podkreślając ich krzywizny. Niewielkie wcięcie w talii na i tak szczupłym ciele i nieznacznie szersze biodra dopiero teraz rzuciły się w oczy zielonowłosego. No i, pomiędzy nogami kucharza zdecydowanie nie znajdowało się to, co Zoro mógł spodziewać się zobaczyć. Zamiast tego widok bardziej przypominał ten u kilku żeńskich partnerek, z którymi szermierz miał okazję spędzić noc czy dwie.

- Och... - wydusił, podnosząc wzrok i spotykając spojrzenie niebieskich oczu, w tamtym momencie otwartych szeroko i wpatrujących się w niego. - Przepraszam.

Szybko wycofał się z łazienki, zamykając za sobą drzwi. Przez chwilę stał niepewny co zrobić dalej, jednak po chwili szybkim krokiem udał się na rufę, siadając przy barierce. W miejscu, którego Sanji nie mógł zobaczyć zaraz po wyjściu z łazienki. Bo Zoro nie miał wątpliwości, że czekało go potężne kopnięcie. Pewnie niejedno.

Właściwie, miało to sens. Sanji nigdy nie kąpał się z pozostałymi męskimi członkami załogi. Nawet w największych upałach miał na sobie co najmniej koszulkę. Nigdy nie przebierał się w obecności innych. Unikał chodzenia z pozostałymi do gorących źródeł. Zawsze robił się nieco nerwowy, kiedy, podczas licznych sprzeczek, Zoro zamiast złapać go za kołnierz, chwytał odrobinę niżej. Zazwyczaj uciszał się, kiedy szermierz rzucił złośliwy komentarz o tym, jak to „nie miał jaj".

One ShootyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz