Serce [OP]

244 10 5
                                    

Zorda27, wesołych świąt! Twój Mikołaj przez przypadek spotkał mojego Wena... ;)

Tytuł: Serce

Fandom: One Piece

Paring: LawZo

Ostrzeżenia: spoilery (do okolic Zou), yaoi (shounen-ai), future fic (tak trochę)...

Znajomość fandomu konieczna do zrozumienia treści.

Opis: Słomiani mają to do siebie, że pokładają głęboką wiarę w swoich towarzyszy. Law im tego zazdrościł. Też chciał komuś zaufać. Może nawet na tyle, żeby oddać swoje serce...?

~~~~

 Szum fal towarzyszył im, kiedy zarysy Zou znikały im z oczu. Teraz musieli skoncentrować się na swoim kolejnym celu: Wano oraz tym, co ich tam może spotkać. Obecni na pokładzie Słomiani nie wydawali się specjalnie zmartwieni faktem, że ich następnym przeciwnikiem mógł okazać się jeden z Yonko. Zamiast tego, spokojnie zabrali się za swoje zajęcia, kolejno znikając we wnętrzu żółtej łodzi podwodnej.

W pewnym momencie, na zewnątrz stały już tylko dwie osoby. Law, który zdawał się być za bardzo pogrążony w myślach, żeby zauważyć brak pozostałych towarzyszy, oraz Zoro, który po prostu nienawidził wszelkiego rodzaju ograniczeń, a właśnie za takie uznawał przebywanie w zamkniętej przestrzeni „konserwy", jakim to dumnym mianem określił statek Piratów Serca.

Roronoa stał opart o barierkę i wpatrywał się w horyzont, poważny jak zawsze i skupiony na celu. Starał się nacieszyć ostatnimi powiewami słonej bryzy, zanim kapitan obecnego statku wyda polecenie zanurzenia. Kątem oka obserwował też wspomnianego mężczyznę. Widział, że coś go gnębi, jednak nie był pewny, czy powinien wnikać. Jeżeli byłby to członek załogi, zapewne podszedłby. Jednak, nawet pomimo sojuszu, Trafalgar nie należał do załogi. Może i Luffy go zaakceptował, ale chirurg sam chyba niekoniecznie czuł się częścią tej porąbanej paczki. W związku z tym, zielonowłosy miał pewne opory przed rozpoczęciem tego typu rozmowy. Drugi pirat mógł poczuć się niezręcznie, gdyby ktoś, jakby nie patrzeć, obcy, usiłował porozmawiać z nim o dość prywatnych sprawach. Równie dobrze, mógłby się zwyczajnie wściec i zaatakować go. A tego wolał uniknąć. Nie, żeby bał się przegrać, czy coś w tym stylu, to nawet nie wchodziło w grę, po prostu... Nie chciał zniszczyć okrętu. Tak, chodziło tylko o to.

Jego wątpliwości przestały jednak mieć znaczenie, kiedy Law drgnął, jakby powracając do rzeczywistości, po czym rozejrzał się uważnie. Dostrzegłszy szermierza stojącego kawałek dalej, zacisnął mocniej usta i po chwili podszedł, by znaleźć się bliżej niego. Ten wyprostował się, niewłaściwie odczytując grobową minę lekarza.

- Chcesz już się zanurzać? - zapytał, niechętnie zerkając w stronę wejścia do wnętrza łodzi.

Trafalgar spojrzał na niego uważnie, po czym pokręcił przecząco głową.

- Nie, jeszcze nie – odparł, wbijając wzrok w horyzont.

Zoro pokiwał głową, wracając do swojej poprzedniej pozycji. Tym razem jednak znacznie uważniej obserwował swojego rozmówcę. Widział, że ten chciał z nim pogadać, ale potrzebował czasu na rozpoczęcie tematu. A skoro ten sam miał ochotę na rozmowę, Roronoa nie miał nic przeciwko. Mimo niechęci samego zainteresowanego, chirurg już był traktowany przez Słomkowych jako pełnoprawny członek załogi. A przynajmniej jako nakama.

Starszy z mężczyzn wziął głęboki wdech, otwierając usta, ale zaraz je zamknął, jakby nie wiedząc, jak rozpocząć. Powtórzył zabieg kilka razy, aż w końcu zmienił strategię. Obrócił się tak, żeby stać twarzą w kierunku swojego rozmówcy i po prostu zapytał:

One ShootyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz