Sąd nad tytanem [SNK]

838 26 3
                                    

Tytuł: sąd nad tytanem.

Fandom: Shingeki no Kyoujin (attack on titan/atak tytanów)

Zawiera odniesienia do gry League of Legend. Znajomość obydwu fandomów nie jest potrzebna, chociaż może pomóc w zrozumieniu.

Ostrzeżenia: moje poczucie humoru ( xD), może być niezrozumiałe dla osób nieznających mnie i mojej fukutaicho (czyli 99% społeczeństwa) xD

Opis: Trwa sąd nad osobą, która wprowadziła tytana na teren murów. Co z tego wyniknie?

~~~~

- Cisza! - mężczyzna siedzący przy stole na końcu przestronnej sali wrzasnął, podnosząc się lekko. Musiało to być dla niego niezłym wyzwaniem, patrząc na jego rozmiary. Ciekawe, jak wracał do domu? Może ktoś go tam zanosił? Albo po prostu siedział tu całą noc? Muszę to kiedyś sprawdzić...

- Dzisiejsza sprawa dotyczy tej kobiety, która sprowadziła w granice naszego muru tytana. - poinformował, biorąc do ręki jakieś papiery. No i gratulacje dla niego, wie o czym będzie gadać. Ciekawe, czy wyczytał to w tych dokumentach, czy w jakiś inny sposób dowiedział się, że to właśnie noga tego tytana zmiażdżyła ścianę w budynku obok?

- Maisha Kagamine, przyznajesz się do tego, że wczoraj o godzinie 11.46 wprowadziłaś do naszego miasta tytana?

- Wprowadziłam, to niezbyt dobre słowo. - powiedziała osoba, która stała na środku pomieszczenia, naprzeciw stołu sądu. Jej ręce zostały przymocowane za pomocą łańcuchów do słupa, wpuszczonego głęboko w ziemię. Jakby on cokolwiek zmieniał... - Wprowadziłabym go, gdyby grzecznie za mną szedł. Nie szedł, więc go do tego zmusiłam.

- Czyli nie tylko wpuściłaś tu tytana, ale jeszcze go do tego zmusiłaś?

- Zgadza się. - oświadczyła, dumna ze swojego czynu.

- Należysz do korpusu zwiadowców. Do tego składu, który działa niezależnie od całego systemu? - upewnił się.

- Nie wiem, czy mogę odpowiedzieć na tak tendencyjne pytanie, bowiem moja wysublimowana delikatność, połączona z niezaprzeczalnym wdziękiem i urokiem osobistym, oraz nietuzinkowa elokwencja i erudycja oraz niebanalne poczucie humoru mogłyby wywołać u audytorium syndrom zaniemówienia a tego chciałabym uniknąć. - Co ona ćpała...?

- Słucham?

- Z etymologicznego punktu widzenia, dochodząc do konkluzji, iż aprobata owych tendencji absolutnie dezorganizuje elementy abstrakcji, przebywanie w twoim płytkim basenie intelektualnym jest awykonalne.

- Czyli tak, czy nie?

- Nie będę z tobą konwersować, ponieważ egzystujesz w dołku intelektualnym, co aktualnie koliduje z moimi imperatywami.

- Czy twój przełożony wie o tym? - zapytał, pragnąc jak najszybciej zmienić temat. Właśnie, Maisha, czy twój przełożony o tym wie?

- Mam nadzieję, że nie. - mruknęła, rozglądając się po sali. Osunęłam się niżej na krześle, by nie dać się zauważyć. Jeżeli zostałabym dostrzeżona, nie byłoby tak zabawnie.

- W takim wypadku chyba nie mam innego wyjścia, jak skazać cię na karę śmierci. - zdecydował sędzia, wyraźnie nudząc się tym przesłuchaniem. Zresztą, od razu było wiadomo, że po to się tu zebrali.

- Kwintesencją mojej wypowiedzi niech będzie fakt, iż wynik dzisiejszej uroczystości nie będzie miał wpływu na pozytywną aurę i moje wyśmienite samopoczucie. - odpowiedziała z szerokim uśmiechem.

One ShootyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz