Pierwszy raz [OP]

243 8 0
                                    


Tytuł: Pierwszy raz

Fandom: One Piece

Opis: Wszystko musi zdarzyć się kiedyś po raz pierwszy. Sanji ma właśnie taki moment. I tak się składa, że to Zoro ma okazję mu towarzyszyć.


Wiem, każdy to już napisał. Ale ja jeszcze nie! Więc to piszę. A Wy najwyraźniej to przeczytacie. Krytykę przyjmuję tylko głosem Kazui Nakai (to się odmienia?).

Nie ma ostrzeżeń, bo to są zawsze największe spoilery w przypadku one-shotów. Nikt nie ginie. Wyjątkowo. Miłego czytania. Albo nie czytania. Wtedy smacznego. Kiedyś musicie jeść i wtedy to będzie obowiązywać >:3

~~~~

Sanji z pewną obawą obserwował, jak Zoro wydobywa z torby niewielką butelkę. Szermierz otworzył ją i powąchał zawartość. Po chwili wzruszył ramionami, jakby po prostu akceptując fakt, że substancja nie była tak bezwonna, jakby pewnie tego chciał.

– Jesteś pewny, że wiesz, co robisz? – zapytał blondyn, poprawiając koc, którym chwilę wcześniej postanowił się owinąć.

Zoro przewrócił oczami, podnosząc na niego wzrok.

– Czy spodziewasz się, że za dwudziestym razem moja odpowiedź będzie inna?

Sanji tylko wzruszył ramionami i zerknął na łóżko, jakby to miało go ugryźć. Roronoa ponownie westchnął. Robił to tego wieczora tyle razy, że gdyby Chopper z nimi był, pewnie zacząłby się obawiać o płuca szermierza. Jednak renifera z nimi nie było. Nikogo z nimi nie było. Wtedy kucharz z pewnością by się na to nie zgodził.

– Po prostu się połóż i zrelaksuj. Nie musisz nic robić – poradził Zoro, nalewając niewielką ilość płynu na dłoń, a następnie pocierając ją o drugą. Pewnie, żeby rozgrzać.

Pomieszczenie wypełniło się zapachem lawendy. Zapewne powinno to działać odprężająco, jednak Sanji spiął się jeszcze bardziej.

– Na pewno nie jesteś głodny? Może mógłbym...

Jedna z rąk szermierza uniosła się w stronę jego głowy, jednak ten w ostatniej chwili się powstrzymał, zapewne przypominając sobie o fakcie, że była wysmarowana. Zamiast tego westchnął. Znowu.

– Brewka, przecież wiesz, że cię do niczego nie zmuszam. Jeśli się tak bardzo boisz, to po prostu...

– Nie boję się! – przerwał mu Sanji stanowczo, jednak już po chwili spuścił wzrok. – Może trochę.

Zoro pokręcił głową. Wskazał na łóżko, a blondyn w końcu niechętnie się na nim położył.

– Wciąż nie mogę uwierzyć, że nigdy tego nie robiłeś. Biorąc pod uwagę...

– Biorąc pod uwagę co? – warknął kucharz, jednocześnie chowając twarz w poduszce. Nie wiedział, czy faktycznie słowa szermierza go zirytowały, czy po prostu ukrywał w ten sposób strach. Może wszystko razem.

Chwila ciszy podpowiedziała mu, że Zoro zastanawiał się nad odpowiedzią. Poczuł dłonie szermierza na swojej skórze. Jedynie delikatnie dotykające go na początku, jakby próbujące go uspokoić.

– Po prostu... Chyba za bardzo przyzwyczaiłem się do myśli, że to jest coś normalnego. Że wszyscy, których spotykałem, mieli jakieś doświadczenie...

Sanji skinął głową, akceptując jego wyjaśnienie. Sam również miewał takie momenty. Kiedy uważał coś za całkowicie normalnego, dopóki nie okazywało się, że istnieli ludzie, którzy temu zaprzeczali...

One ShootyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz