Rozdział 20

389 26 3
                                    

Od tamtego momentu minął miesiąc, obecnie był 23. sierpnia. Susan dostała list zwrotny od swojego brata, gdzie napisał, że jest w miarę znośnie. Pan Weasley wysłał wiadomość do opiekunów Harry'ego odnośnie mistrzostw świata, którzy mieli do tego mieszane uczucia, ale jakoś poszło. Bliźniacy, Ron, Susan i Pan Wesley mieli udać się po chłopaka siecią kominków Fiuu. Jednak zanim to nastąpiło, do nory pod wieczór zawitało dwóch, wysokich, rudych mężczyzn, którzy zostali wyściskani przez Molly. Susan mogła się domyślić, że prawdopodobnie są to jej synowie.

-A ciebie chyba nie znamy. Jestem Bill Weasley, a to jest Charlie, mój brat.- powiedział rudy mężczyzna z kitką, wyciągając dłoń ku Susan.

-Susan Potter. - powiedziała dziewczyna ściskając najpierw dłoń Billa, a później Charlie'go.

-Zaraz, Potter? Jesteś rodziną Harry'ego? - zapytał Charlie.

-Tak. Jestem jego siostrą.

-O. Nie wiedzieliśmy, że on ma siostrę, ale cóż, czasem tak bywa, bardzo się cieszę, że mogę cię poznać.

-Ja również.

Susan dowiedziała się, że Charlie zajmuje się smokami w Rumuni, a Bill studiuje w Egipcie. Wszyscy zjedli obiad i zaczęli się zbierać po Harry'ego. Pierwszy do kominka wszedł Ron, a za nim jeden z bliźniaków.

-Zapomniałem czegoś z pokoju. - powiedział Fred.

-Czego? To ja pójdę.- powiedziała Susan.

-Ty wiesz co. - powiedział, po czym puścił jej oczko i zniknął w zielonych płomieniach.
Susan wiedziała, że chodzi o cukierki, które bliźniacy chcieli dać jej kuzynowi. Gdy miała już je w kieszeni zeszła na dół i zobaczyła, że nie ma już Pana Weasleya, więc szybko złapała za proszek, po czym rzuciła go sobie pod nogi, krzycząc nazwę ulicy, chwilę później zniknęła w zielonych płomieniach. W tym samym czasie na Privet Drive 4 trwała rozmowa pomiędzy Arturem, a Dursley'ami. Nagle z kominka znajdującego się za nimi, prosto na ziemie wyleciała rudowłosa nastolatka, która cicho zaskomlała z bólu, w tamtej chwili wszystkie spojrzenia były utkwione na jej osobie. Susan szybko wstała na równe nogi z pomocą bliźniaków, którym dyskretnie podała cukierki, następnie odwróciła się twarzą do pozostałych, wywołując szok i zaskoczenie na twarzy Petunii.

-Lily - szepnęła kobieta, a Susan nawet nie zwróciła na nią uwagi, tylko podbiegła, do swojego brata i mocno go przytuliła.

-Tęskniłam.

-Ja też. - powiedział chłopak oddalając się od siostry, dopiero wtedy dziewczyna zwróciła się do dwójki mugoli i ich syna.

-Dzień dobry. - ci jednak nie byli w stanie z siebie nic wydusić, a Dudley patrzył na nią rozmarzonym wzrokiem.

Dorośli rozmawiali chwilę, a później czarodzieje musieli się już zbierać. Pierwszy przez kominek zniknął Fred, jednak za nim do tego doszło, paczka z cukierkami rozsypała mu się, szybko rzucił się na ziemię i je pozbierał, po czym wrócił do kominka i rzucając proszek krzyknął ,,Nora'', zaraz po nim George z kufrem Harry'ego, potem Ron. Kiedy nadeszła kolej Harry'ego, chłopak odwrócił się do swojego wujostwa i powiedział:

-Do widzenia. - Jednak ci nie odpowiedzieli. Chłopak zaczął kierować się do ognia, jednak uniemożliwiła mu to Susan, która złapała go z rękę.

-Harry powiedział ,,do widzenia'' nie słyszeliście?

-Nie ma sprawy - mruknął Harry - Naprawdę, wcale mi nie zależy.

Susan nadal trzymała go za rękę.

-Nie zobaczycie go długo. Jestem pewna, że chcecie się z nim pożegnać.

Na twarzy wuja Vernona było widać wściekłość, że zwykła nastolatka uczy go dobrych manier, jednak kiedy zauważył, że jej oczy z zielonych zmieniają się na czerwone, tak się wystraszył, że cicho wymamrotał.

-Ta, do widzenia.

Wtedy dopiero Susan puściła brata i pozwoliła mu przejść przez kominek. Gdy Susan miała wchodzić do kominka, zza jej pleców wydobył się odgłos jakby ktoś miał zwymiotować, a ciotka Petunia krzyknęła. Dziewczyna odwróciła się na pięcie i zobaczyła Dudley'a, który klęczał obok stolika do kawy, usiłując pozbyć się czegoś Obślizgłego, purpurowego, co wystawało mu z ust, chwilę później do Susan dotarło, że tym czymś był jego język, a na ziemi leżał papierek od cukierka. Ciotka Petunia próbowała mu jakoś pomóc, ale jej to nie wychodziło, co skutkowało, że Dudley zaczął się z nią szarpać. Wuj Vernon był tak wściekły, że zaczął rzucać w Susan i Artura najróżniejszymi rzeczami, jakie miał tylko pod ręką. Nawet nie słuchał uspokajającego go Pana Weasleya. Artur kazał Susan szybko uciekać, co ta uczyniła i zniknęła w płomieniach pojawiając się w norze. Od razu została zaatakowana przez bliźniaków, którym wszystko opowiedziała. Później było tylko gorzej, bo o ich wybryku dowiedziała się Pani Weasley, która zrobiła im na ten temat solidną pogadankę. Później dzieci miały przygotować zastawę na kolację, która miała się odbyć na dworze. Charlie i Bill zajęli się układaniem stołów i zamiast je normalnie ułożyć, za pomocą zaklęć walczyli nimi. Susan wraz z Ginny rozstawiły talerze, a chwilę później z domu zaczęła wychodzić pani Weasley z jedzeniem. Po skończonej kolacji wszyscy poszli spać, bo przed nimi jutro długa droga marszu.
------------------------------------------------
Hej witam w kolejnym rozdziale. Gwiazdki i komentarze mile widziane.

                                          ~Kornelia.

I need love - Siostra wybrańca//Cedrik DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz