Rozdział 31

301 20 2
                                    

Po pierwszym zadaniu zrobiło się dość głośno w świecie czarodziejów, którzy wszystkiego dowiadywali się z magicznej gazety, którą był Prorok codzienny. Jeszcze tego samego dnia, kiedy odbyło się zadanie, Susan poszła do skrzydła szpitalnego, odwiedzić swojego brata, a przy okazji Cedrika. Harry miał zwichnięty nadgarstek i kilka ran na twarzy, dzięki pomocy medycznej mógł spokojnie wyjść do dormitorium, za to Cedrik miał poparzoną połowę twarzy, jednak dzięki maści, którą podała mu pani Pomfrey, po poparzeniu nie było śladu, jednak chłopak musiał zostać na noc w skrzydle szpitalnym, co zmartwiło Susan, bo jeśli musi zostać, to coś musiało, się dziać.

Ktoś mógłby pomyśleć, że Susan bardziej martwi się o puchona, niż o własnego brata, ale prawda była inna. Dziewczyna martwiła się o nich tak samo, tylko z tą różnicą, że do puchona coś ją ciągnęło, jakaś nieznana siła, która mówiła jej, żeby sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku, jasne był jej przyjacielem, ale to nie to samo co czuła do Hermiony, czy Hanny to było coś innego, czego nie umiała opisać.

Chłopak miał tak samo, w dniu, w którym zostali wybrani zawodnicy, bał się o nią, kiedy Dumbledore użył nieznajomego mu zaklęcia, ale także w dzień, kiedy Hanna wepchnęła ją do przedziału, wywalając ją tym, bał się, że coś sobie zrobiła.               

Pomiędzy nimi było wiele różnic takich choćby jak wiek, domy, ale to ich od siebie nie odpychało, wręcz przeciwnie. On chciał być w jej pobliżu, ona zawsze cieszyła się, kiedy był blisko, nieważne czy było to widać, ważne, że ona o tym wiedziała. Niestety oboje mieli wady, jednak największą było to, że żadne z nich nie przyzna się temu drugiemu do uczucia, jakie żywi, a czasami warto powiedzieć to teraz, niż później, kiedy może nie być już na to okazji.

Susan właśnie przekroczyła drzwi Wielkiej sali, udając się na swoje miejsce, obok jej brata, który już tam siedział z ręką w materiale, przewiązanym przez kark, naprzeciwko siedział Ron, który pogodził się z Harrym i przeprosił Susan za swoje zachowanie, obok chłopaka siedziała Hermiona z nosem w gazecie. Susan przyspieszyła kroku i usiadła na swoim miejscu.

-Cześć - powiedziała gryfonka, której odpowiedział tylko Harry i Ron.

-Co za jędza. - powiedziała Hermiona, rzucając gazetą na stół.

-Ciebie też miło widzieć. - powiedziała żartobliwie Potter.

-Co? A to nie było o tobie, patrz, co Skeeter napisała w proroku. - powiedziała zła gryfonka, podając gazetę rudowłosej.

Na stronie głównej widniało zdjęcie Hermiony i Harry'ego w chwili kiedy przytulali się przed pierwszym zadaniem. 

~Dlatego wtedy widziałam rozbłysk światła ~ pomyślała Susan.

Pod zdjęciem pochyłą czcionką było napisane:

'' Panna Granger prosta, ale ambitna dziewczyna, wydaje się zamaskować w sławnym czarodzieju Viktorze Krumie, nie ma jeszcze słowa o tym, jak Harry Potter przyjmuje ten ostatni emocjonalny cios''

-Pff Harry i emocjonalny cios ze strony dziewczyny, która w rzeczywistości jest jego przyjaciółką. - powiedziała prześmiewczo Susan. - przecież on nawet dziewczyny nie miał. - dokończyła gryfonka, rozśmieszając parę osób dookoła ich.

-Bardzo śmieszne - powiedział poważne Harry. - Ty też nie miałaś chłopaka. - odgryzł się siostrze.

-W tym tempie to na pewno nie - powiedziała pod nosem Hermiona.

-Coś mówiłaś? - zapytał Ron.

-Nie, wydawało ci się.

Susan posłała przyjaciółce mordercze spojrzenie, po czym zabrała się za jedzenie.

Kiedy Susan spokojnie zjadła śniadanie i rozmawiała z Hermioną, nagle poczuła, że jej prawe ramię jest mokre, szybko spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła całego czerwonego ze wstydu Harry'ego, który zakrywał dłonią usta. Po chwili dziewczyna zrozumiała co się stało.

-Ty świnio! - krzyknęła, zwracając na siebie wzrok wszystkich dookoła. - Nie mogłeś pocelować gdzie indziej tylko akurat na mnie? - zapytała z wyrzutem Susan, ścierając z siebie to, co wypluł na nią brat.

-Przeprasza, nie zrobiłem tego celowo. - powiedział, próbując się bronić.

-Ja więcej koło niego nie siadam - oświadczyła Susan. - w ogóle co cię tak zaskoczyło, że raczyłeś mnie opluć? 

Susan jednak nie dostała odpowiedzi od swojego brata tylko od Hermiony, która kazała się dziewczynie obrócić. Kiedy Susan to zrobiła, jej oczom ukazała się ciemnowłosa krukonka, którą miała ''przyjemność'' poznać. Wtedy zrozumiała, dlaczego jest taki czerwony.

-Nie będę wnikać dalej, idę się przebrać. - powiedziała gryfonka, wstając od stołu i zmierzając ku wyjściu, jednak za nim zdołała dojść do drzwi, w połowie drogi zatrzymała ja Hanna, króra siedziała obok Cedrika, co oznaczało, że puchon wyszedł już ze skrzydła szpitalnego.

-Co się stało, że jesteś mokra? - zapytała z uśmiechem.

-Mój niewydarzony brat mnie opluł. - powiedziała podirytowana dziewczyna, wywołując śmiech puchonów. - No bardzo zabawne. - powiedziała, po czym odeszła w stronę drzwi.

-Susan nie obrażaj się - usłyszała tylko, za nim zniknęła za drzwiami.

Gryfonka udała się do swojego dormitorium, aby zmienić bluzkę, po czym udała się pod klasę.

---------------------------------------------------------

Hej witam w rozdziale, zapraszam do oddania gwiazdki i komentarza miłego dnia/wieczoru.

                                                                             ~Kornelia.

I need love - Siostra wybrańca//Cedrik DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz