Rozdział 69

152 21 1
                                    

Susan natychmiast teleportowała się spod domu Diggoryego z powrotem do nory. Łzy ciekły jej po twarzy, jednak nie tylko smutku, a także zawiedzenia. Susan bardzo zawiodła się na Cedriku. W głowie zadawała sobie wtedy mnóstwo pytań, od tych, czy on nie może zrozumieć, że chce być pomocna i przetransportować Harry'ego w jednym kawałku do tego, czy on naprawdę wypowiedział te słowa. Może po prostu miał już dość ich związku i nie wiedział, jak jej o tym powiedzieć? Jeśli nawet chciałby zerwać, to nie zrobiłby tego w taki sposób, Susan wiedziała, że on taki nie jest. Jednak to poniekąd też jej wina. To ona wyszła z domu i nie dała mu powiedzieć już ani jednego słowa.

Susan zapukała do drzwi domu Weasleyów, które po chwili otworzył Syriusz, który jak tylko zobaczył zapłakaną nastolatkę, przepuścił ją w drzwiach, a ta znalazła na kanapie swoją matkę, do której podeszła i bez pytania przytuliła. Lily była zaskoczona stanem swojej córki, ponieważ niedawno opuszczała ten dom uśmiechnięta.

-Susan, co się stało? - zapytała miękko, a sytuacją zaciekawił się również James, który nastawił ucho i nasłuchiwał. -Gdzie jest Cedrik? Coś się mu stało?

-N-nie. - odpowiedziała, płacząc.

-Więc, co się stało?

-Chyba zerwaliśmy. - powiedziała, wybuchając, jeszcze większym płaczem, a domownicy spojrzeli w jej stronę, nie dowierzając w jej słowa.

-Jak to? - zapytał tym razem James.

-Pokłóciliśmy się i w pewnym momencie on powiedział, że taki związek nie ma sensu, a ja to potwierdziłam i wyszłam z domu. - powiedziała, a Lily ją przytuliła.

-Będzie dobrze kochanie, takie kłótnie się zdarzają w związkach. - powiedziała Lily.

-Ale on jeszcze nigdy nie był tak zły.

Lily poradziła Susan iść do swojego pokoju odpocząć i chociaż na chwilę nie myśleć o tym, co się stało. Lily powiedziała również, że wystarczy dać Cedrikowi czas i wszystko będzie tak, jak dawniej, co do czego Susan miała wątpliwości.

W tym czasie Cedrik siedział sam w salonie u siebie w domu, również dając upust swoim emocją. Zastanawiał się, co skusiło go to powiedzenia takich słów i dlaczego Susan je potwierdziła, zamiast zaprzeczyć. Wiedział też, że to jego wina, ale on tylko chciał, żeby była bezpieczna, po prostu nie chciał patrzeć, jak kolejny raz jest raniona i, jak później cierpi z bólu. Jednak wiedział, że Susan jest uparta i mógł w ogóle nie drążyć tego tematu, teraz ma, to co sam chciał.
**********

Minęły dwa tygodnie, Susan i Cedrik nie odzywali się do siebie ani słowem. Chłopak przez te dwa tygodnie nie raz był w domu Weasleyów na spotkaniach zakonu, aby doprecyzować plan przenosin Harry'ego. Susan próbowała go ignorować, jak tylko mogła, kiedy on był w pomieszczeniu, ta z niego wychodziła. Cedrik robił tak samo. Oboje nieraz chcieli się pogodzić, jednak żadne nie zamierzało robić tego pierwszego kroku. Wszyscy czarodzieje, którzy widzieli ich związek od samego początku, próbowali im pomóc i niejednokrotnie namawiali ich do osobnej rozmowy, jednak ci szli w zaparte i pozostawali przy swojej postawie. Czarodzieje, którzy mieli brać udział w przenosinach Harry'ego, właśnie szykowali się do drogi. Pani Weasley pakowała każdemu ubrania, w które każdy miał się ubrać po przemianie w chłopaka. Susan miała tyle szczęścia, że dzięki swojej mocy nie musiała pić eliksiru wielosokowego, wystarczyło, że pomyśli o osobie, w którą chce się zmienić i wszystko było gotowe, jednak musiała już ubrać ubrania, które składały się z jeansów, błękitnej koszulki i szarej bluzy, najgorsze dla Susan było to, że ciuchy były pod jej normalną postacią o wiele za duże i musiała cały czas podtrzymywać spodnie, aby się nie zsunęły. Kiedy każdy był gotowy, zaczęli się zbierać, uprzednio otrzymując reprymendę od Pani Weasley i Lily, żeby na siebie uważali. Susan pożegnała się z rodzicami, a na Cedrika nawet nie zwróciła uwagi, jednak on spojrzał na nią z troską w oczach, czego ona nie widziała. Przed domy wszyscy wsiedli na miotły i je jednej linii zaczęli swój lot do miejsca docelowego. Podróż nie była krótka, jednak przebiegła bez żadnych zakłóceń. Kiedy zbliżali się do lądowania, przed domem czekał już na nich Hagrid. Po wylądowaniu olbrzym jako pierwszy zapukał do cichego domu, a drzwi otworzył im zdziwiony Harry, który z każdym się przywitał. 

Wszyscy, którzy mieli przemienić się w Harry'ego ustawili się na środku pustego salonu, a reszta za nimi. Moody objaśnił cały plan Harryemu, który się na niego nie zgodził, ponieważ nie chciał, żeby narażali dla niego swoje życie, jednak Hermiona szybko interweniowała i wyrwała mu kilka włosów z głowy, po czym wrzuciła do eliksiru. Każdy po kolei upijał łyk, zmieniając się w Pottera, a następnie przebrali się w jednakowe ciuchy. Za nim wyszli z domu, aby finalnie rozpocząć akcję, objaśnili wszystko Harryemu, oraz doprecyzowali bardziej szczegóły. Susan razem z Hermioną przymocowały swoje różdżki do nadgarstków za pomocą elastycznej bransoletki, na wypadek, gdyby miało się coś stać i żeby im nie wypadły. Każdy podszedł do swojej pary i wtedy wyszli przed dom, gdzie czekały na nich miotły, testral i motocykl Hagrida.

-------------------------------------------------------

Hej kochani witam w kolejnym rozdziale, mam nadzieję, że wam się spodobał. Zachęcam do zostawienia gwiazdek i komentarzy.

                                           ~Kornelia.

I need love - Siostra wybrańca//Cedrik DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz