Rozdział 21

376 22 1
                                    

Tej nocy Susan doskwierał lekki ból z jej blizny, jednak zlekceważyła to. Rano dziewczyna obudziło uderzanie w jej ramię.

-Wstawaj Susan, śniadanie.

-Jeszcze 5 minut. – mruknęła śpiąca dziewczyna.

-Nawet się ze mną nie przywitasz? Nie widziałaś mnie dobre 2 miesiące. – Powiedział damski głos.

Susan odsłoniła twarz, którą miała schowaną pod kołdrą i pierwsze co zobaczyła, to twarz swojej przyjaciółki z domu. Dziewczyna migiem usiadła na łóżku i przyciągnęła do siebie zaskoczoną Hermionę do długiego uścisku. Gdy dziewczyny się od siebie oddaliły, brązowowłosa przywitała się również z Ginny.

-Wstawajcie, Pani Weasley kazała zawołać was na śniadanie, zaraz po nim wychodzimy. Ubierzcie się i idźcie na dół, a ja idę obudzić chłopaków. – powiedziała Hermiona, wychodząc z pokoju.

Dwie rudowłose szybko zerwały się na nogi i zaczęły się ubierać, żeby nie marnować czasu Susan pstryknęła palcami, dzięki czemu obydwie dziewczyny były ubrane.

-Dzięki. – powiedziała młoda Weasley.

-Niema za ca, a teraz chodź. - powiedziała Susan i razem z Ginny zeszły na dół, gdzie przy stole siedział Pan Weasley wraz z bliźniakami, a Molly robiła coś w kuchni.

-Dzień dobry - powiedziały razem dziewczyny, a reszta odpowiedziała im tym samym z entuzjazmem.

Chwilę później z góry zeszła Hermiona, a za nią Harry i Ron. Wszyscy razem w przyjemnej atmosferze zjedli śniadanie. Kiedy skończyli swój posiłek, zaczęli się zbierać w drogę. Bliźniacy wybiegli na przód i ochoczo ze sobą rozmawiali. Harry, Ron i Artur również ucięli sobie pogawędkę, a Susan, Hermiona i Ginny gadały o różnych sprawach dotyczących szkoły. Gdy byli w połowie drogi, przechodzili przez polane, na której rosło dużo kwiatów, Susan dostrzegła w nich swoje ulubione stokrotki, więc wpadła na pomysł.

-Zróbcie ręce w koszyczek. - powiedziała do Hermiony i Ginny, które zdezorientowane wykonały jej polecenie.

Dziewczyna wyciągnęła dłoń w stronę kwiatów, po czym lekko poruszyła palcami, przywołując stokrotki na dłonie gryfonkek.

-Co zamieżasz z nimi zrobić? - zapytała Hermiona.

-Zrobię dla nas wianki. - powiedziała radośnie Susan. - No co? Ładnie będziecie wyglądać.- dodała widząc ich pytające spojrzenia.

Susan szła pomiędzy dziewczynami, zaplatając wianek. Po pewnym czasie miała zrobione już dwa wianki, które założyła na głowę Hermionie i Ginny.  Kiedy była w połowie zaplatania wianka dla siebie, usłyszała jak ktoś ich nawołuje.

-Tutaj Arturze, tutaj!

Susan podniosła wzrok i zobaczyła starszego mężczyznę z okularami na nosie. Szybkim krokiem podszedł do niego Pan Weasley i zamknął w przyjacielskim uścisku.

-Witaj Amosie, jak dobrze cię widzieć. - przywitał się Pan Weasley.

-Witaj Arturze, to wszystko twoje dzieci? -zapytał mężczyzna.

-Tylko te rude, z wyjątkiem tej młodej damy. - powiedział i wskazał ręką na Susan.

Nagle z drzewa zeskoczył chłopak, którego Susan już znała.

-A ten skoczny chłopak to Cedrik?

W momencie kiedy chłopak skoczył z drzewa, dziewczyny tak się przestraszyły, że aż cofnęły się o krok, a oczy Susan zrobiły się brązowe.

-O matko boska. - powiedziała przestraszona Susan.

-Spokojnie Susan, jeszcze przyjdzie na ciebie czas, ale nie teraz. Mamy z George'm inne plany. - powiedział Fred.

-No już się boję.

Po paru minutach wyruszyli w dalszą drogę. Dziewczyny szły za Cedrikiem, co skutkowało tym, że Susan mało się odzywała. Susan w końcu skończyła swój wianek i założyła go sobie na głowę.

-Jak wyglądam? - zapytała dziewczyn.

-Ładnie. - odpowiedział jej Hermiona.

-Na pewno? - dopytywała.

-Tak na pewno, może poderwiesz kogoś? - powiedziała zalotnie poruszając brwiami.

-Hermiona, bo zacznę się ciebie bać. - powiedział Susan, a po chwili wszystkie trzy wybuchły śmiechem.

Susan zauważyła kantem oka, że co parę minut Cedrik zerka w ich kierunku. Nie uszło to też uwadze Hermiony.

-Susan, podoba ci się Cedrik? - zapytała pół szeptem Hermiona.

-Znaczy no wiesz, jest ładny, ale...

-Zakochałaś się. - oznajmiła Hermiona.

-Co? Nie, nic z tych rzeczy. - powiedziała rumieniąc się Susan.

Susan toczyła ze sobą wewnętrzną walkę, bo była pewna, że nie zakochała się w Cedriku, ale musiała przyznać, że był przystojny, w końcu leciało na niego pół Hogwartu. Nie przejmując się tym dalej szła słuchając gadającej z dwóch stron dziewczyn.
Po długiej wędrówce, doszli na wzgórze. Kiedy podeszli bliżej, dało się zauważyć iż na czubku wzgórza leżał stary but. Susan domyśliła się, że musiał to być świstoklik. Nadszedł też ten czas, w którym dziewczyna musiała się pożegnać i wracać do nory. Przytuliła każdego z rodziny Weasley, Hermionę i swojego brata, mówiąc im, żeby na siebie uważali. Panu Diggory'emu podała dłoń, który on uścisnął na pożegnanie. Susan taki sam gest zrobiła z jego synem, z tą różnicą, że na jej policzki zawitały dwa rumieńce. Kiedy ze wszystkimi się pożegnała, teleportowała się prosto do kuchni nory, gdzie zastała Panią Weasley, robiącą ciastka. Dziewczyna oznajmiła jej, że wszyscy bezpiecznie doszli na miejsce i nie ma się czym martwić, ale jeszcze w tedy nie wiedziała, że tak na prawdę miały powody do zmartwień.

--------------------------------------------------

Hej wszystkim. Przepraszam, że rozdział tak późno, ale miałam małe problemy. Chciałam was też poinformować, że gdy tylko skończę pisać tę książkę to pojawi się kolejna o aktorze. Możecie zgadywać o jakim. To tyle ogłoszeń parafialnych, widzimy się za tydzień.

                                                                                                 ~Kornelia.

I need love - Siostra wybrańca//Cedrik DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz