Rozdział 55

234 20 3
                                    

UWAGA!! Rozdział zawiera sceny nieodpowiednie dla osób poniżej 18 roku życia, jeśli tyle nie masz, to czytasz na własną odpowiedzialność. Jeśli chcesz pominąć tę scenę, przestań czytać, kiedy pojawi się taki znak.
~••~••~••~••~••~••~••~••~••~••~••~••~••~••~
Miłego czytania.

Na następny dzień odbywał się wyjazd uczniów do domu na święta Bożego Narodzenia. Susan tej nocy nie spała, jednak tym razem nie przez koszmary, a przez zdarzenie, które miało miejsce na wieży astronomicznej. Dręczyły ją wyrzuty sumienia, nawet jeśli odepchnęła Malfoya, to było to i tak nie fair w stosunku do Cedrika, ale co mu powie? Że kiedy go nie było ona "całowała" się z Draco? Zresztą ona się odsunęła, a nie oddała pocałunek. Susan postanowiła, że nie powie o tym Diggoryemu, a Malfoya zacznie unikać.

Kiedy uczniowie wsiedli już do pociągu, ruszyli długą drogą do Londynu. Susan bardzo stresowała się spotkaniem ze swoim chłopakiem, ponieważ nadal miała ślady niewyspania pod oczami, a także jej dawny uśmiech zniknął, a zastąpił go wyraz smutku i zmęczenia, jakby pracowała bez przerwy cały tydzień. Cedrik zawsze zauważał najmniejszą zmianę w jej wyglądzie. Choćby Susan próbowała najróżniejszych sposobów, to i tak nic przed nim nie ukryje.

Podróż przebiegła, bez żadnych zakłóceń. Pociąg dojechał na stację pełną bliskich uczniów parę godzin później. Susan przy pomocy swoich mocy, zakryła sińce pod oczami, oraz przywdziała na twarz sztuczny uśmiech. Kiedy pociąg w końcu się zatrzymał, wszyscy uczniowie zaczęli z niego wysiadać, aby w końcu pierwszy raz od czterech miesięcy móc przytulić i przywitać się ze swoimi bliskimi. Kiedy Susan w końcu wyszła z pociągu, chwilę rozglądała się po peronie, w poszukiwaniu swojego chłopaka, który miał ją z niego odebrać. Rozglądała się jeszcze chwilę, a kiedy miała już zrezygnować i udać się do domu razem z Weasleyami, poczuła ręce owijające się od tyłu wokół jej talii, a chwilę później została uniesiona i obrócona w powietrzu.

-Cedrik. - pisnęła Susan.

Chłopak postawił ją na ziemię, po czym obrócił twarzą do siebie, składając na jej ustach stęskniony pocałunek. Kiedy pocałunek się skończył, przyciągnął ją do ciasnego uścisku.

-Tęskniłem. - wyszeptał w jej włosy. Susan nic nie odpowiedziała, tylko wtuliła się w niego mocniej, uraniając jedną łzę ze szczęścia, że w końcu będzie miała przy sobie osobę, której może powiedzieć dosłownie wszystko i zawsze będzie przy niej, nieważne, jaka by była.

Kiedy chłopak się od niej odsunął, aby na nią spojrzeć, zauważył tę łzę.

-Ej, nie płacz. - powiedział Cedrik, przecierając jej twarz.

-To ze szczęścia. - powiedziała Susan.

Po chwili opuścili stację, teleportując się do domu Weasleyów, w którym razem z innymi mieli spędzić święta. Kiedy teleportowali się do nory, musieli się kawałek przejść, ze względu na barierę panującą wokoło domu. Nie trwało to jednak długo, ponieważ po kilku chwilach stali przed drzwiami, czekając, aż ktoś im otworzy. Molly, która znajdowała się w kuchni, kiedy tylko usłyszała pukanie do drzwi, instynktownie spojrzała się na Remusa, Syriusza i Nimfadorę siedzących przy stole, z przyzwyczajenia złapała swoją różdżkę i z Remusem i Syriuszem ruszyli, sprawdzić kto to był. Rudowłosa kobieta powoli otworzyła drzwi, a wtedy ujrzała puchona razem z gryfonką, jednak kobieta nie opuściła różdżki, czym zyskała pytające spojrzenie gryfonki.

-Susan spokojnie, muszą sprawdzić, czy nie jesteśmy śmierciożecami podszywającymi się pod nas. - powiedział do niej spokojnie Cedrik, na jego słowa Susan delikatnie skinęła głową, skupiając swoją uwagę na trójce czarodziei.

I need love - Siostra wybrańca//Cedrik DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz