Rozdział 14

442 25 4
                                    

Luty, marzec, kwiecień i początek maja minęły bardzo szybko. Przez te miesiące nie wydarzyło się nic szczególnego, oprócz kilku odjętych i zdobytych punktów. Susan i Harry po walentynkowym wyjściu nie zostali przyłapani i nie dostali szlabanu. Obecnie czwórka przyjaciół przechadza się brzegiem jeziora. Gdy przeszli obok dużego krzewu, dostrzegli Hagrida, który stał w wodzie po kolana i rzucał kamieniami w tafle wody, robiąc kaczki. Nastolatkowie szybko do niego podbiegli i się przywitali.

-Cześć Hagrid! – powiedzieli razem.

-Witajcie dzieciaki – powiedział olbrzym, rzucając kamień.

Gryfoni stanęli pod drzewem i przypatrywali się olbrzymowi. Susan zobaczyła, że zachowuje się nienaturalnie, jak na niego. Zawsze dużo gadał i się uśmiechał, a teraz patrzy w wodę i ma na twarzy grymas.

-Hagridzie? Czy coś się stało? – zapytała mile Susan.

-Cholibka. Muszę to komuś powiedzieć, bo nie wytrzymam. – powiedział pod nosem do siebie – Wezwali mnie do ministerstwa w sprawie Hardodzioba. No wiecie dotyczące tego zdarzenia z Malfoy'em. On by nikogo nie skrzywdził. Zawsze miał czyste pióra. Broniłem go, do momentu, aż starszy Malfoy zaczął go wyzywać od bestii. Trochę się wtedy uniosłem i mu dopowiedziałem, ale wiecie, że Malfoy może wszystko i wtedy.... wtedy... - w jego oczach pojawiły się łzy.

-Hagrid, co było wtedy? – zapytał spokojnie Harry.

-Hardodzioba skazali na śmierć – powiedział, łkając, po czym rzucił kamieniem w wodę.

Wszyscy wytrzeszczyli oczy, niedowierzając w słowa olbrzyma.

-CO! Przecież to jest niedorzeczne. – krzyknęła Hermiona.

-W sumie można się było tego spodziewać po ojcu Malfoy'a. – powiedział Ron.

-Kiedy to ma się odbyć? – zapytała Susan.

-Za tydzień, w niedziele o zachodzie słońca. – powiedział, nie odwracając wzroku od wody.

Przyjaciele spojrzeli po sobie i skinęli głowami. Po 30 minutach rozmowy z gajowym wrócili do zamku na kolacje.

Tydzień później w pokoju wspólnym gryffindoru panowała cisza i spokój, no może do momentu, aż ze schodów od damskiej części nie zeszła Hermiona, do której od razu podbiegł Ron.

-Twój kot zjadł parszywka! – wszasnął na cały pokój.

-Ron trochę ciszej – skarciła go Susan.

-Krzywołap nikogo nie zjadł Ronaldzie! – również krzyknęła.

-Nie krzyczcie tak, ludzie się na was gapią. Lepiej już chodźcie, bo Harry na nas czeka. – powiedziała ze stoickim spokojem Susan.

Wyszli z pokoju wspólnego, ale nie przestawali wrzeszczeć. Susan szła przodem, a za nią dwójka pozostałych. Kilku uczniów obecnych na korytarzu, patrzyli na nich i próbowali nie parsknąć śmiechem. Kiedy doszli na dziedziniec, od razu podszedł do nich Harry.

-Co się stało? – zapytał niczego nieświadomy Harry.

-Jej kot pożarł mojego szczura – powiedział Ron.

-On nikogo nie zjadł. Może twój szczur sam od ciebie uciekł, bo miał cię dość. – powiedziała Hermiona.

-Ta, jasne.- odparł zły Ron.

Harry wiedział, że już nie warto pytać ich o tę sytuację, więc milczał. Jedynie Hermiona rozmawiała o czymś z Susan, a Ron szedł obrażony. Po krótkiej chwili doszli do bramy prowadzącej na błonia zamku. Gdy przez nią przeszli zobaczyli przy jednym z głazów Malfoy'a, Craba i Notta. Usłyszeli także kawałek ich rozmowy.

-Mój ojciec powiedział, że pozwoli mi zachować głowę, a wam dam po piórku. – powiedział Malfoy.

Hermiona nie wytrzymała i na jego widok, zaczęła biec w ich stronę z różdżką w ręku.

-Ty...ty wredny, nędzny, mały karaluchu! – krzyknęła zła i przystawiła swoją różdżkę do szyi blondyna, który był wystraszony.

Do Hermiony podbiegli pozostali. Susan stanęła obok niej i położyła swoją rękę na jej ramieniu.

-Hermiona, nie warto, on ci nic nie zrobił. – powiedziała uspakajającym głosem Susan.

Susan popatrzyła na chłopaka, który również się na nią patrzył. Speszona odwróciła wzrok na przyjaciółkę. Hermiona odwróciła ku niej wzrok.

-Nic nie zrobił? Nic nie zrobił? To przez niego Hardodziob umrze, a poza tym wyzywał mnie od szlam. – powiedziała zła Hermiona.

Susan spuściła głowę i nic nie mówiła. Hermiona zabrała różdżkę z szyi chłopaka i się wycofała. Gdy tylko obróciła się do nich plecami, oni zaczęli chichrać. Nagle stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Hermiona szybko się odwróciła i walnęła Malfoy'a pięścią w twarz. Chłopak złapał się za bolące miejsce, po czym razem ze swoimi kolegami uciekł do zamku.

-Niezły cios. – powiedział Ron.

-Dzięki. – odpowiedziała Hermiona.

-Dobra ruszcie się, nie mamy czasu. – powiedział Harry, po czym zaczął się kierować w stronę chatki Hagrida.

Po paru minutach byli już pod domkiem. Susan zapukała, a drzwi otworzył im Hagrid. Gdy weszli do środka Hermiona i Susan usiadły przy stole, Ron stał obok, a Harry rozmawiał z Hagridem o hipogryfie. Chwilę później olbrzym zwrócił się do Rona.

-Ron, mam coś dla ciebie. – powiedział gajowy i podszedł do pudełka, z którego wyciągnął szczura.

-Parszywek! – wrzasnął Ron, po czym wziął go na ręce.

-Chyba należą się przeprosiny? – zapytała Hermiona.

-Tak, jak zobaczę Krzywołapa, to go przeproszę.

-Przeproś mnie! – krzyknęła Hermiona, a dzbanek znajdujący się na stole pękł. Zaraz za tym, Harry dostał kamieniem w głowę.

-Auu – Odwrócił się w stronę okna. – Hagrid...

Wszyscy ciekawi podeszli do okna i zobaczyli zbliżających się w ich stronę Dumbledora, Ministra magii i Malfoy'a seniora z kosiarzem.

-Szybko dzieciaki idźcie.

Cała czwórka wyszła z chatki i schowała się za dyniami. Hermiona nagle odwróciła się do tyłu.

-Co jest? – zapytał Harry.

-Wydawało mi się...a nieważne.

-Chodźcie stąd szybko. – powiedziała Susan.

Tak, jak powiedziała, tak zrobili. Biegli szybko na wzgórze, nie oglądając się za siebie. Kiedy dotarli na górę, odwrócili się i zobaczyli, jak kosiarz bierze zamach swoją kosą. Hermiona przytuliła się do Rona, a Harry do Susan.

--------------------------------------------
Mam nadzieję że rozdział się spodoba. Zostawcie po sobie ślad. Do zobaczenia.

                                       ~Kornelia.

I need love - Siostra wybrańca//Cedrik DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz