Rozdział 37

294 25 7
                                    

To był najgorszy okres dla Susan, widząc chłopaka, którego kocha z inną, jej serce niemiłosiernie bolało. Cedrik miał tak samo, bo mimo iż przy Cho nie czuł tego samego, co przy gryfonce wmawiał sobie, że to ją kocha i z nią chce być. Codziennie ich myśli krążyły wokół tego drugiego, z czasem przestali słuchać rad swoich przyjaciół i powoli zamykali się w sobie.

Susan od czasu drugiego zadania widywała w snach całujących się Cedrika i Cho, jednak po chwili obraz rozpływał się i dziewczyna mogła zobaczyć, że to ona całuje się razem z puchonem i ta część podobała jej się najbardziej, jednak wiedziała, że to tylko sen, który nigdy nie będzie rzeczywistością. Susan z dnia na dzień mniej mówiła, mniej uśmiechała się, coraz częściej zaczęła opuszczać zajęcia, które były w salach blisko starszych puchonów. Hermiona zaczęła to dostrzegać i starała się pomagać Susan, jak tylko mogła, ale ona tą pomoc odrzucała, mówiąc, że nic jej nie jest.

Wszyscy uczniowie siedzieli na śniadaniu. Wśród nich była Susan, która siedziała koło swojego brata, miętoląc w ręce kawałek tosta.

-Od początku śniadania nic nie zjadłaś, tylko bawisz się tym tostem. - zauważył Harry.

-Nie jestem głodna. - powiedziała gryfonka, patrząc przed siebie bez cienia radości w oczach.

-Susan wiemy, że jest ci trudno, ale musisz coś zjeść. - powiedziała zatroskana Hermiona.

-Ile razy mam powtarzać, że nie jestem głodna, czego wy nie rozumiecie. - powiedziała niezbyt miło rudowłosa. -Przepraszam, lepiej już pójdę. - powiedziała, szybko wstając od stołu i biegnąc w kierunku wyjścia z Sali. Susan biegła bezpośrednio do swojego dormitorium, w którym mogła zaznać chwili spokoju i samotności.

Potter usiadła na parapecie okna, podkulając nogi do klatki piersiowej i układając na nich głowę. Myślała o jednym momencie z jej snu, który dla niej był piękny i nierealny, nikt nie wiedział, jak bardzo chciała poczuć jego usta na swoich, jak bardzo chciała go przytulić i już nie puszczać, jak bardzo chciała powiedzieć, że jest tylko jej, jak bardzo chciała spędzić z nim resztę swojego życia, i mieć świadomość, że on chce zrobić z nią to samo, jej rozmyślenia zostały przerwane, przez osobę, która weszła do środka.

-Susan mam dla ciebie list, kiedy wyszłaś, przyleciały sowy, więc go wzięłam. - powiedziała spokojnie Hermiona, podchodząc do rudowłosej.

-Dziękuję. - powiedziała Susan, piorąc od niej list. Był to zwykły list w białej kopercie, na której starannie było napisane jej imię i nazwisko, wszędzie rozpoznałaby to pismo. - To od niego.- powiedziała z gulą w gardle.

-To na co czekasz? Otwieraj. - ponagliła ją Granger.

Susan zawahała się, ale już po chwili rozerwała kopertę i zaczęła czytać.

~Spotkajmy się o 19 na wieży astronomicznej, musimy sobie to wszystko wyjaśnić.~

Cedrik.

-No i co napisał? - zapytała ciekawska Hermiona.

-Chce się spotkać dzisiaj, żeby wszystko wyjaśnić.

-To chyba dobrze, prawda? Możesz mu powiedzieć, że go kochasz.

-Nie, nie mogę. - powiedziała Susan, patrząc tępo przed siebie. - On jest z Cho, jeśli bym mu to powiedziała to i tak nie będzie miało to sensu, przecież nie zostawi jej z dnia na dzień, bo zachce mi się wyznawania miłości.

-Ale warto spróbować. - powiedziała zawzięcie Hermiona. - Widzę, jak na ciebie patrzy, dzisiaj jak wyszłaś z Sali, nie spuścił z ciebie wzroku, dopóki nie wyszłaś. To widać na kilometr, że to ciebie kocha, a nie te fałszywe krukońskie ścierwo. Więc powiedz mu to dzisiaj.

I need love - Siostra wybrańca//Cedrik DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz