Rozdział 9

445 26 6
                                    

Tej nocy Susan nie zmrużyła już oka, zresztą nie tylko ona, bo Hermiona także. Dziewczyny gadały ze sobą, ale na tyle cicho, żeby nie obudzić Lavender.

-Myślę, że Black poluje na Harry'ego - powiedziała pół szeptem Hermiona.

- Nie wydaje mi się - rzuciła od razu Susan.

-Pomyśl, to już drugi raz, kiedy jest w Hogwarcie. Za pierwszym razem mu się nie udało wejść do naszego pokoju, a dzisiaj już się wdarł i to do tego dormitorium, gdzie był Harry. Czy to nie dziwne, że akurat wybrał pokój gryfonów? - oznajmiła Hermiona.

Susan przez chwilę miała mętlik w głowie. Wiedziała, że Syriusz nie zrobiłby Harry'emu  krzywdy, ale musiał mieć jakiś powód, dla którego uciekł z Azkabanu. W tej sytuacji wiedziała tylko jedno, musi pilnować, aby im obu się nic nie stało.

-Może chciał sobie przypomnieć, jak to było za czasów szkolnych? - zadała pytanie, które i tak brzmiało bezsensownie.

-Czy ty siebie w ogóle słyszysz? To jest morderca.

Susan nie chciała już dłużej ciągnąć tej rozmowy. Nie mogła słuchać jak Hermiona nazywa go mordercą, którym nie był.

-Faktycznie, głupie pytanie, nie powinnam go w ogóle zadawać. Dobra chodźmy już spać, bo rano będziemy ledwo żywe, a i pamiętaj, idziemy jutro po lekcjach do biblioteki zrobić ten esej z zaklęć. Dobranoc.

-Spokojnie pamiętam. Dobranoc.

Trochę zajęło Susan, zanim zasnęła, ale w końcu jej się udało. Rano obudziła się ledwie żywa. Jej włosy wyglądały jakby przeszło po nich tornado. Wstała i poszła do łazienki wykonać swoją poranną rutynę. Gdy była już gotowa wyszła z łazienki i przywołała do siebie swoją torbę, po czym wyszła z dormitorium, udając się tym samym do pokój wspólnego. Na kanapie przy kominku czekała na nią Hermiona wraz z Ronem i Harrym.

- No nareszcie, ile można na ciebie czekać. - powiedział znudzony Ron.

-Zawsze mogliście iść beze mnie - odpowiedziała niezbyt mile Susan.

-Chyba dzisiaj nie jesteś w nastroju, co? -zapytał Harry.

-A żebyś wiedział, nie wyspałam się zbytnio i wyglądam, jakby mnie pociąg przejechał.

-Nie jest aż tak źle, na pewno Diggory'emu to nie przeszkodzi w gapieniu się na ciebie - dogryzł jej Harry.

-Oby przeszkodziło, a teraz idziemy, bo nie chce stracić punktów.

Pierwszą lekcją tego dnia było dla nich mugoloznawstwo. Większość uczniów nie miała z tym problemu, ale znaleźli się też tacy, co mieli. Następna była transmutacja, na której nie działo się nic szczególnego. Jeszcze później były eliksiry, na których Snape bardzo uwziął się zarówno na Susan, jak i na innych gryfonów. Gdy lekcje dobiegły końca, Hermiona wraz z Susan od razu udały się do biblioteki. Kiedy tylko do niej weszły, przywitały się z panią Pince i zajęły wolny stolik, po czym zaczęły pisać wypracowanie na zaklęcia. W pewnym momencie do ich stolika podeszła Hanna, która przywitała się z Susan.

-Hej Susan.

-Hej Hanna. Wy się jeszcze chyba nie znacie - tutaj spojrzała na Hermionę - więc Hanno to jest Hermiona, Hermiono to jest Hanna.

-Miło mi - powiedziała Hanna, wyciągając w jej stronę dłoń.

-Mi również - powiedziała i z uśmiechem uściskała dłoń.

- Co cię tutaj sprowadza? - zapytała Susan, kierując swoje pytanie w stronę Hanny.

-Cóż, nie będę kłamać i powiem, że mam problem, bo muszę napisać esej na eliksiry na temat tych, które są niebezpieczne, ale ja nie wiem, jakie to są, a słyszałam od paru uczniów, że ty jesteś dobra z eliksirów i pomyślałam, że może byś mogła mi powiedzieć, jak się nazywają te eliksiry, a ja już resztę bym zrobiła, oczywiście, jeśli to problem, już mnie nie ma.

-Nie, to nie problem, napiszę ci te eliksiry na kartce, poczekaj chwilę.

Susan wyciągnęła ze swojej torby zeszyt, z którego wyrwała kartkę i zaczęła na niej pisać odpowiednie nazwy eliksirów. Po 5 minutach skończyła i podała kartkę puchonce.

-Proszę, to raczej wszystkie.

-Dziękuję nawet nie wiesz jak mi ratujesz życie. Nie wiem jak ci się odwdzięczyć.

Do głowy Susan wpadł pewien pomysł.

-Wiesz, ja wiem, jak mi się możesz odwdzięczyć.

- A więc zamieniam się w słuch.

-Na pewno znasz Cedrika Diggory'ego?-zapytała, a dziewczyna kiwnęła głową na ,,Tak,, - czy może się z nim kolegujesz?

-Tak, to jest mój przyjaciel, ale do czego zmierzasz? -zapytała z niepewnością w głosie.

-Błagam, mogłabyś mu tam dyskretnie powiedzieć, żeby w Wielkiej Sali się na mnie nie patrzył, proszę to strasznie przytłaczające - powiedziała błagalnym tonem Susan.

-Jasne, nie ma problemu, ale nic nie obiecuję .

-Dziękuję.

-To ja już idę, muszę się wziąć za pisanie tego, do zobaczenia.

-Do zobaczenia - odpowiedziały razem Susan i Hermiona.

Kiedy Hanna odeszła dziewczyny kontynuowały pisanie swojej pracy. Z biblioteki wyszły po 1 godzinie i skierowały się do pokoju wspólnego, gdzie było dużo uczniów ich domu. Kiedy tylko nadeszła pora kolacji, uczniowie zaczęli się zbierać w Wielkiej sali. Hanna najwidoczniej musiała już powiedzieć Cedrikowi, bo nie spojrzał na Susan ani razu. Wydawać mogło się, że jest nawet trochę smutny, ale Susan nie zwracała na to większej uwagi. Po skończonej kolacji wróciła do dormitorium i poszła spać.

----------------------------------------------
Hej. Wstawiam rozdział z okazji majówki.

                                                                                               ~Kornelia.

I need love - Siostra wybrańca//Cedrik DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz