Rozdział 51

204 20 2
                                    

Niedługo miał rozpocząć się rok szkolny. Susan trochę się bała, jak to będzie bez Cedrika, który już skończył szkołę i teraz zaczął się bardziej angażować w sprawy zakonu. Jednak pozostawała im jeszcze komunikacja w myślach, a także chłopak w tym roku szkolnym razem z innymi członkami zakonu miał pełnić dyżury na korytarzach zamku w celu zapewnienia większego bezpieczeństwa. 

Po upływie trzech dni Susan umówiła się z Ronem, Harrym, Ginny i  Hermioną, że odwiedzą sklep bliźniaków Weasley, który niedawno został otwarty i właśnie on był powodem, dla którego opuścili szkołę przed zakończeniem roku szkolnego. Kiedy gryfoni weszli do środka, od razu w oczy rzuciły się tłumy nastolatków, którzy przeglądali najróżniejsze rzeczy znajdujące się w sklepie. 

Dziewczyny oddzieliły się od chłopaków i poszły one na dział z eliksirami, a chłopacy na różne rzeczy do wymigania się z lekcji. Ginny podeszła do stoiska z amortencją, a za nią podążyły Granger i Potter. Susan podniosła jedną buteleczkę z eliksirem, lekko uchylając wieczko, po czym powąchała, a do jej nozdrzy dotarł zapach pomarańczy, karmelu, a także delikatnych męskich perfum, które używał Diggory, na myśl o tym lekko się uśmiechnęła. Kontem oka spojrzała na Hermionę, która tylko przyglądała się eliksirom, wtedy do głowy wpadł jej pomysł, Susan wiedziała, że jej przyjaciółce podoba się najmłodszy syn Molly i Artura, ale chciała sprawdzić, czy się jej do tego przyzna.

-Powąchaj to. - powiedziała Susan, podkładając jej eliksir pod nos. Dziewczyna zaciągnęła się zapachem. -No i co czujesz?

-Ja aa. - jąkała się dziewczyna, jednak po chwili musiała domyślić się, co kombinuje Potter. -O nie, wiem, co chcesz przez to osiągnąć, ale nie tym razem.

-To jest nie fair, ja ci powiedziałam, kto mi się podoba.

-Nie powiedziałaś, kto ci się podoba, tylko potwierdziłaś moje słowa.

-Ach, no dobra, ale prędzej czy później dowiem się, kto to jest. - odpowiedziała Susan, mrugając do Hermiony.

Hermiona chciała coś powiedzieć, jednak ubiegli ją bliźniacy Weasley, którzy spojrzeli złośliwie na Susan, która nadal trzymała w rękach amortencję.

-Co Susan, planujesz rozkochać Diggory'ego jeszcze bardziej, niż jest? - powiedział George.

-Pamiętaj, któryś z nas musi być ojcem chrzestnym, chociaż w tym wieku lepiej używać zabezpieczeń. - dogryzł jej Fred.

-Jesteście obleśni. - powiedziała gryfonka, po czym złapała Hermionę i razem poszły poszukać Rona i Harry'ego.

Całą czwórką wyszli ze sklepu, zostawiając Ginny z jej przyjaciółmi. Kiedy byli na zewnątrz, zaczęli kierować się wzdłuż wąskiej ulicy, oglądając znajdujące się tam sklepy. Po chwili stanęli przed jednym z nich.

-Wygląda na opuszczone od lat. - powiedziała Hermiona, a reszta się z nią zgodziła.

Nagle przed ich oczami przemknęła biała głowa. Harry, jako pierwszy poszedł za nim, a później dołączyła do niego reszta. 

-Ciekawe, co Malfoy może robić na nokturnie. - powiedziała Susan.

-Nie wiem co, ale na pewno nie chcą, żeby ktoś ich widział. - odpowiedział jej Ron.

Młodzi czarodzieje szli jeszcze kawałek za Draco i jego matką, aż zauważyli, jak wchodzą do sklepu ,,Borgin & Burkes" gryfoni schowali się za plandeką, aby nie zostali zauważeni przez innych mężczyzn w pomieszczeniu. Nagle zauważyli, jak Draco przygląda się dużej szafie.

-Dziwne to jakieś. - powiedziała Hermiona, niechcący zahaczając o plandekę, za którą się znajdowali.

-Padnij. - szepnęła Susan, a wszyscy wykonali jej polecenie.

Właśnie w tym momencie do okna podszedł postawny mężczyzna z bliznami na twarzy, rozejrzał się, czy przypadkiem nikt ich nie obserwuje, a chwilę później we wszystkich oknach zasłoniły się zasłony.

-Raczej nic już nie zobaczymy. - powiedział Ron.

-Wiecie co, może już stąd chodźmy, strasznie paskudna okolica tutaj jest.

Niedługo po tym, odnaleźli Ginny i wrócili do nory, gdzie zjedli przygotowany przez Panią Weasley obiad, Susan musiała wracać do Cedrika, więc pożegnała się z bratem i przyjaciółmi, po czym teleportowała się do domu swojego chłopaka i zaczęła szykować się na wyjazd do szkoły, który miał się odbyć następnego dnia.

*******

Susan żegnała się z Cedrikiem, uprzednio obiecując mu, że będzie na siebie uważać i nie będzie pakować się w kłopoty. Kiedy już się pożegnali, Susan w tłumie uczniów znalazła Hermionę i razem z nią poszły zająć jeden z przedziałów. Niedługo po tym, dołączyli do nich Ron i Harry. 

Harry, Ron i Hermiona kłócili się o coś od dłuższego czasu. Zaciekawiło to Susan, więc postanowiła dowiedzieć się, o co tyle rabanu. 

-Mogę wiedzieć, o co chodzi?

-Możesz. - powiedziała zirytowana Hermiona. - Twój brat uważa, że Malfoy jest śmierciożercą.

-Malfoy? Harry, przecież to niedorzeczne.

-A niby co robił na nokturnie?

-Nie wiem, może chciał zmienić wystrój swojego pokoju, czy coś, to rodzina Malfoyów, oni są po prostu dziwni i trzeba do tego przywyknąć.

-Ja i tak myślę, że coś kombinuje. - powiedział Harry, po czym chwilę się nad czymś zastanawiając, wyszedł z przedziału, informując, że niedługo wróci, jednak do końca ich podróży go nie było, Harry zjawił się dopiero  na uczcie, z zakrwawionym nosem.

------------------------------------------------------------

Hej kochani witam w kolejnym rozdziale. Mam nadzieję, że rozdział przypadnie wam do gustu. Gwiazdki i komentarze mile widziane, w razie, gdybyście nie chcieli pisać komentarza, mielibyście pytanie możecie napisać do mnie wiadomość, a wtedy wszystko wam wyjaśnię.

                                                                                        ~Kornelia.

I need love - Siostra wybrańca//Cedrik DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz