9.

465 19 1
                                    

Mama była na nas cholernie wściekła, gdy opowiedzieliśmy jej co chcieliśmy zrobić.. I jak zwykle oberwałam ja, gdyż jestem najstarsza, a pomysł był Doriana..
- Jak Wy w ogóle na to wpadliście?! Kto normalny zjeżdża na sankach ze schodów! - krzyknęła machając przy tym rekoma
- Boże mamo skąd miałem wiedzieć, że to się tak skończy! Ona sama chciała spróbować - bronił się chłopak
- Ty wiesz cokolwiek? Zawsze jak coś się stanie to jest „ MAMO SKĄD MIAŁEM WIEDZIEĆ" Dorian do cholery ty masz 15 lat, a nie 10! - darła się w niebogłosy i stawiam, że wszyscy sąsiedzi ją słyszeli dlatego jako dobra dbająca o to, aby sąsiedzi nie wzięli nas za patologie córka zamknęłam okna.
- Pochodzi trochę w gipsie i nic się jej nie stanie - wzruszył ramionami
- Dorian do cholery, za trzy tygodnie lecimy na Dominikanę, pieprzone 10 godzin lotu! Jak ona ma wysiedzieć w samolocie z gipsem?!
- No do cholery przepraszam!
- Nie przeklinaj! - usiadłam na kanapie słuchając ich awantury ze znudzeniem
- To się nie czepiaj wszystkiego! Przecież nie zrobiłem tego specjalnie, chciała zjechać to zjechała mogła nie zjeżdżać to już nie moja wina, że jest kaleką!
- Dorian jak Ci zaraz coś zrobię - usiadła na fotelu łapiąc się za włosy
- Ale chociaż zdążyliście sobie coś wszamać? - zapytał po kilkuminutowej ciszy
- Tak, dwa gryzy sałatki i dwa łyki wina - mruknęła mama nawet na niego nie patrząc - Idę się przebrac ..
- Boże Dorian ale zjebalismy.. - westchnęłam gdy mama poszła na górę - Tak długo nigdzie razem nie byli, przychodzi czas, że mają co świętować, a zamiast tego ojciec siedzi z Lilką w szpitalu, a mama jest smutna..
- No przecież nie planowałem tego, żeby złamała nogę! Zejdźcie ze mnie!
- Mi nie o to chodzi.. po prostu mi głupio, że musieli zrezygnować z tej kolacji przez nasze znaczy Twoje głupie pomysły..
- No dobra, ale co chcesz zrobić? - wzruszył ramionami patrząc na mnie
- Jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę.. - chłopak machnął ręką i wyszedł z salonu, gdzie zostałam sama i mogłam pomyśleć nad swoim planem..

Na prawdę późnym wieczorem, bo ok. 23 do domu w końcu przyjechał tata z Lilką, która niestety miała gips na nodze.

- No i co? - zapytałam siedząc na kanapie z mamą
- No nic, złamana.. - mruknął ojciec
- Ile musi w tym chodzić?
- Do czterech tygodni, później się okaże... - tata tez był zły i to widać .

Mama oczywiście zaczęła teraz skakać wokół Lilianny i właśnie poszła pomoc przebrać się w piżamę i iść spać, a ja chcąc uniknąć zbędnych konwersacji wstałam, aby iść do swojego pokoju.
- Lena, chcesz jutro prowadzić ? - zapytał tata zerkając na mnie
- A gdzie jedziesz?
- Zawieźć Doriana na trening i zapłacić mu za ten obóz, a potem do NOBOCOTO.
- I mam tam z Tobą siedzieć? - skrzywiłam się na myśl o siedzeniu w studio całe popołudnie
- Julek tez będzie - zaśmiał się na co ja pokręciłam głową
- Zobaczę rano, dobranoc - uśmiechnęłam się delikatnie i ruszyłam do swojego pokoju.

Rano obudził mnie Dorian, który strasznie był podekscytowany tym, że tata zapłaci mu za ten obóz i kazał mi szybko wstawać.
Z na prawdę wielką niechęcią wstałam ze swojego wygodnego łóżka, aby z ubraniami ruszyć do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i w czasie jego trwania zdecydowałam się jechać.

Gotowa do wyjścia siedziałam w kuchni jedząc śniadanie razem z Dorianem i mamą, która swoją prace przeniosła do domu ze względu na Lilke, która właśnie leżała w salonie i wpieprzała kanapki przed telewizorem.

- W porządku, w takim razie ja jeszcze to przemyśle i oddzwonię do Pani - spojrzałam na tatę, który wchodził do kuchni z telefonem przy uchu - Do usłyszenia..
- I co? - zapytała mama niepewnie na niego patrząc
- Możemy przełożyć o tydzień, ale musielibyśmy dopłacić i wybrać inny hotel - powiedział siadając obok niej
- Ja nie wiem czy dostanę urlop wtedy, każdy już ma zaklepany, a wiesz, że później mam trasę Matczaka..
- A ja?
- Koncert we Wrocławiu bodajże, nie wiem czy go przełożę - powiedziała upijając łyk kawy
- Cholera jasna, dobra będziemy myśleć jak wrócę . Gotowi? - klasnął w ręce po czym upił z mamy kubka kawę

Chwile później ślimaczym tempem jechaliśmy pod klub Doriana, jechałam taty autem przez co znowu się stresowałam bardziej niż zwykle..
- Przyspiesz trochę, nie boj się - powiedział patrząc na licznik
- Boje się, że mi zgaśnie - zaśmiałam się cicho powoli przyspieszając
- Nie masz się czego bać, zgaśnie to odpalisz z powrotem ..

Po 25 minutach byliśmy na miejscu, z racji, że nie chciało mi się siedzieć w samochodzie poszłam z nimi. Kiedy tata rozmawiał z trenerem, ja przyglądałam się chłopcom, którzy wydurniali się z piłką na boisku. Nadal nie rozumiałam co ludzie widzą w bieganiu za piłką, ale mojemu bratu ewidentnie sprawiało to wielką radość.
- Chodź Lena, jedziemy dalej - spojrzałam na tatę, który składał właśnie jakąś kartkę i chował do portfela, tak jak powiedział chwile później jechaliśmy już na Żoliborz.

Mój tata w chwili, gdy zobaczył wujka Janusza zapomniał o tym, że jestem tu z nim wiec po przywitaniu się z wujkiem ruszyłam do pokoju Julka, który skupiony był na pracy i nawet nie zauważył, że weszłam.
Usiadłam wygodnie na kanapie i z delikatnym uśmiechem patrzyłam na niego, mogłabym tak dłużej gdyby nie to, że chłopak odwrócił się, gdy mój telefon wydał dźwięk przychodzącej wiadomości na messengerze.
- Lena? Co Ty tu robisz? - odłożył słuchawki wstając z krzesła
- Tata przyjechał do wujka, a mnie trochę szkolił w jeździe wiec jestem tu z nim - cmoknęłam jego policzek z uśmiechem na twarzy
- Dobrze się składa, że jesteś, bo miałem do Ciebie dziś pisać w jednej sprawie..
- Mianowicie? - uniosłam brew do góry
- Za tydzien jedziemy ze znajomymi nad jezioro i trzy osoby się wycofały, pomyślałem, że może chcesz jechać ze swoimi znajomymi, bo szkoda nam zmarnowanej kasy za pokoje - mówił spokojnie patrząc na mnie
- Hmm.. spoko pomysł, ale dam Ci znać później. Lilka złamała wczoraj nogę przez to rodzice musza przekładać wakacje i nie wiadomo czy nawet pojedziemy no i zapytam Kingi i Konrada ..
- Jasne, spoko. Jak się czuje Lila?
- Dobrze, lezy plackiem do góry i każdy jej usługuje - wzruszyłam ramionami ze śmiechem - Pójdę po coś do picia, chcesz coś?
- Może colę? - przytaknęłam głową wstając z kanapy - Lena .. - spojrzałam na chłopaka stojąc w drzwiach - Ładnie Ci w czarnym - puścił mi oczko przez co ze śmiechem i zapewne rumieńcem na policzkach wyszłam z pokoju szukając automatu.

Gdy w końcu go znalazłam i kupiłam dla nas napoje wróciłam do chłopaka rzucając mu zimny napój, gdy leżał rozwalony na kanapie.
- Posuń dupe - mruknęłam siadając na niej i odpychając go delikatnie, aby zrobić sobie więcej miejsca
- Chodź pokaże Ci domki - zmienił pozycje na półsiedząca i objął mnie ręką, a ja zdziwiłam się na ten gest, ale z usmiechem położyłam głowę na jego ramieniu i patrzyłam na zdjęcia - Są domki 3 osobowe i są 5 osobowe, nas jedzie ośmiu wiec jak będziecie czuć się lepiej sami w pokoju to my weźmiemy piątkę - mówił co chwile na mnie zerkając
- Spoko, wieczorem dam Ci znać co i jak - upiłam łyk swojego soku odwracając wzrok od jego telefonu, gdy odpisywał komuś na wiadomość - O której kończysz prace?
- Za dwie godziny, a co?
- Tak pytam - wzruszyłam ramionami
- Chcesz mnie na randkę zaprosić? - zaśmiał się
- To raczej nie moja działka - mruknęłam rozbawiona
- A jakbym Cię zaprosił to byś poszła? - zablokował telefon i spojrzał na mnie uważnie
- Umm.. no.. a czemu nie? - byłam zdziwiona mega
- No nie wiem, słabo iść chyba z młodszym chłopakiem na randkę - wzruszył ramionami poprawiając włosy
- Nie jest to słabe.. jeśli chcesz możemy się spotkać, ale nie dziś. Może być jutro? - usmiechnelam się delikatnie
- Pasuje - dodał z usmiechem
- No i elegancko..

No elegancko, idę na randkę super.

_______________________________

Witaaam❤️

Jak Wasz poniedziałek?
Postanowiłam, że trochę umile Wam ten dzień rozdziałem! 🙈

Dawajcie znać co sądzicie o rozdziale ❤️

I od razu ponawiam pytanie odnośnie instagrama, bo nie wiem co robić 🤔

Miłego dnia 💖

Nigdy nie jest za późno 2/BeteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz