27.

435 26 0
                                    

Gdy obudziłam się w południe chciałam z powrotem zasnąć i to najlepiej do momentu aż nie poczuje się normalnie.

Ewidentnie wczoraj przesadziłam z alkoholem, ale wydaje mi się, że nie jest ze mną tak źle jak może być z Julkiem, który ze swoim ojcem i moim pił ile się da.

Staruszkowie byli tak pijani, że na pewno nie będą pamiętać tego, że pili na równi z 16latkiem.

Rozejrzałam się po pokoju i widząc, że to pokój Julka powoli podniosłam się do siadu, aby po chwili iść po cichu do kuchni po wodę, której wiecznie brakuje mi przy łóżku chłopaka.

W domu panowała totalnie grobowa cisza i wystraszyłam się, gdy usłyszałam tupot małych łapek.
- Siema mały, czemu nie śpisz? - zapytałam głaskając psa po szyi - Dobrze, że zostałeś w domu.. tez mogłam zostać razem z Tobą - mówiłam upijając co chwile wodę.

Nie chcąc robić hałasu razem z Tofikiem wróciłam do pokoju Julka gdzie chłopak próbował otworzyć oczy.
- Główka boli? - położyłam się obok i przesunęłam kawałek, aby pies tez mógł się do nas przytulić
- Jezus nie mogę otworzyć oczu, bo jak próbuje to głowa mnie bardziej boli. Mam taką Saharę w mordzie, Boże daj mi pić - spojrzałam na chłopaka po czym sama zaczęłam pic dalej wodę która sobie przyniosłam - No daj mi pic..
- Boga prosiłeś nie mnie - wzruszyłam ramionami ale słysząc jego ciche stękanie oddałam mu swoją butelkę, w której po chwili nie było nic.
- Mój ojciec mnie zniszczył. Twój też.. - mruczał pod nosem na co cicho się zaśmiałam.

Głośno nie mogłam, bo od razu zaczynała boleć mnie głowa.

- Ciekawe jak Twój ta... - zacięłam się słysząc bieg dochodzący z korytarza, a za nim kolejne kroki
- Karol po prostu jesteś niemożliwy, ja nie będę tego kibla sprzątała. Będziesz to wycierał - darła się Magda - Ja pierdziele jesteś ohydny.. - dodała na co razem z Julkiem zaśmialiśmy się

Do domu wróciłam dopiero koło 19 kiedy w miarę doszłam do siebie i mogłam pokazać się rodzicom. Zdziwiłam się widząc mamę pakującą ubrania do torby i już wyobrażałam sobie najgorsze.

Bo z moimi rodzicami nigdy nie jest nudno więc i tym razem pewnie odwalili coś super.

- Hej.. a Ty co robisz? - zapytałam odkładając torebkę na kanape i siadając obok Lilki
- Pakuje się, nie widać?
- No dobrze, ale czemu? - westchnęłam cicho
- Jadę do Natalii jutro rano..
- Czemu wcześniej nie mówiłaś? Tez bym pojechała do dziadków i może cmentarz bym odwiedziła - wzruszyłam ramionami, gdy zdziwiona spojrzała na mnie
- Chcesz to się pakuj, ale od kiedy Ty chcesz dziadków odwiedzać?
- Przy okazji zajrze nie? Może zaproszenie już im dam na urodziny? I wujkowi Marcinowi?
- I Natalii.. no możesz, pakuj się jak chcesz - zaklaskałam w ręce i poszłam do swojego pokoju, gdzie spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy.

Cieszyłam się, że mogę jechać z mamą, bo mimo wszystko lubię tam przebywać. Zastanawiałam się jedynie po co mama jedzie do ciotki, bo w sumie robiła to bardzo rzadko i to ciotka częściej przyjeżdżała do nas ze swoim 3-letnim synem.

Po spakowaniu ze względu na godzinę ruszyłam do łazienki gdzie wzięłam długą kąpiel, która pomogła mi wrócić do normalnego stanu i czułam się jak młody bóg.

Czego nie mogę powiedzieć o swoim chłopaku, który do tej pory umierał w najlepsze i błagał rodziców aby mógł zostać jutro w domu zamiast iść do szkoły. O tyle co Magda się zgodziła Karol za wszelką cenę nie chciał odpuścić i za każdym przypomnieniem ciotki o wczorajszej libacji wujo się wypierał.

- Co oglądacie? - zapytałam wchodząc do salonu gdzie siedzieli wszyscy
- Shrek leci - powiedział zachwycony Dorian, a ja od razu usiadłam obok taty, który tez wyglądał na ledwo żywego
- O mamusiu.. ale wali gorzelnią - mruknęłam cicho starajac się nie patrzeć na ojca, który mierzył mnie wzrokiem
- Zachowujesz się jak matka. Kąpałem się już dwa razy.
- I wykapiesz trzeci, bo tak to będziesz spał na kanapie - dodała mama na co wszyscy się zaśmialiśmy - Lena zawieziemy jutro Lilke i Doriana do szkoły i jedziemy prosto do Dąbrowy wiec bądź gotowa na 7:40 najpóźniej.
- Boże serio? Jakbym wiedziała to bym się nie pakowała - mruknęłam niezadowolona
- To nie jedz - westchnęła.

Nigdy nie jest za późno 2/BeteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz